Angel POV
-Tak bardzo cię kocham-Jason pocałował mnie w głowę i pogłaskał nasze dziecko po rączce.
-Będę o was dbał.Będziecie najszczęśliwsi na świecie.Nigdy nikt was nie skrzywdzi...
-Przepraszam? Proszę pani?-męski głos wybudził mnie ze snu.Otworzyłam leniwie oczy i zobaczyłam młodego lekarza.
-Umm tak? Przepraszam ale koniecznie chciałam zostać przy moim przyjacielu i nie zauważyłam kiedy zasnęłam.
-Rozumiem,spokojnie.Chciałem powiedzieć,że operacja się udała i pan Crow jest już przytomny.
-Jezu jakie szczęście! Mogę go zobaczyć?
-Tak tylko nie za długo proszę.Pani przyjaciel jest jeszcze bardzo słaby.
-Oczywiście rozumiem.Bardzo panu dziękuję,nie mam pojęcia jak się odwdzięczę.
-Niech się pani uśmiechnie.To będzie najwięcej warte-uśmiechnął się.Lekko się zarumieniłam a na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
-Jeszcze raz bardzo dziękuję-pokiwał głową i powoli odszedł.Poprawiłam moje pewnie rozczochrane włosy i weszłam do sali.Keyl miał otwarte oczy i wpatrywał się w okno.
-Hej niezdaro-zaśmiałam się.
-Boże Angel! Co ty tu robisz?-gwałtownię się podniósł ale szybko tego pożałował bo na jego twarzy zagościł grymas.
-Zwariowałeś? Nie wolno ci się podnosić! I co to wogóle za pytanie? Przecież jesteś moim przyjacielem,musiałam przyjechać.
-Dziękuję.A Jason nie miał nic przeciwko?
-Nieee zrozumiał wszystko.Sam tu nawet był.
-Naprawdę? Wow...to rzeczywiście spoko koleś-oj gdybyś tylko wiedział...
-Nie mówmy o nim.Jak do tego doszło?
-Nie wiem.Jechałem,był zakręt i chciałem zachamować.Ale nie mogłem...-westchnął-Potem uderzenie,dużo hałasu i przeszywający ból w dosłownie każdym centymetrze ciała-odwróciłam głowę a po moim policzku spłynęło kilka łez.
-Wszystko będzie dobrze.Rozmawiałam z lekarzem,mówi,że jesteś bardzo silny i się z tego wyliżesz-złapałam go za rękę z uśmiechem.
-Naprawdę ci dziękuję Angel.Zrobiłem ci tyle złego a ty...
-Zapomnijmy o tym.Teraz najważniejsze żebyś ty wyzdrowiał.Potem kupisz sobie nowy samochód i będzie okej.
-No właśnie! Chciałem sobie kupić nowy samochód ale się nie składało bo miałem a teraz mam wymówkę-uniosłem ręce do góry unosząc brwi.
-Chociaż tyle dobrego.
-O widzę,że ma pan powód do radości? To dobrze,przy zdrowieniu to podstawa-lekarz szeroko się uśmiechnął.
-Wie pan,jak się ma taką wspaniałą przyjaciółkę...
-I w dodatku tak piękną-spojrzał na mnie zalotnie.
-No właśnie! No to jak mam nie być szczęśliwy?
-Hmm...ile ja bym dał za taką przyjaciółkę-puścił mi oczko.
-Panie doktorze proszę mi nie podrywać przyjaciółki.
-Przepraszam,trudno się powstrzymać.
-Dzień dobry.Nie przeszkadzam?-do sali wszedł Jason.
-Nie proszę,proszę właśnie urządzamy kółko różańcowe-Keyl podniósł brwi na co się zaśmialiśmy.
-Jak się czujesz?-chłopcy przybili piątki.