🥀~Rozdział 7~🥀

81 16 4
                                    

🥀~Decyzja~🥀

Perspektywa Alihad

Niekiedy jest tak,że jeśli czegoś bardzo pragniemy zapominamy o tym co już jest dla nas najważniejsze...

Zaczęłam się stresować coraz bardziej tą sytuacją. Ja chciałam tylko pójść na koncert i z niego wyjść, a utknęłam w jakimś kantorku z Olivierem. Życie jednak mnie nie lubiło. Spoglądałam w lekko uchylone drzwi, żeby nie przegapić,gdy ochroniarz będzie szedł. Jednak to nigdzie nie było po nim śladu.

- Może jednak uciekłeś mu i... - Nie dokończyłam, ponieważ artysta zasłoniłeś mi usta dłonią i kiwnął w stronę drzwi.

W tym samym momencie jakiś człowiek przebiegną, ale się zatrzymał kilka kroków od naszej kryjówki. Moje serce zaczęło coraz mocniej bić, jeszcze chwila a może nas znaleźć. Naprawdę nie było mi to do niczego potrzebne.

- Szefie znajdziemy go, nie mógł daleko uciec. Kamery na pewno go namierzą.

Po tych słowach poszedł dalej, a my sami przez chwilę nasłuchiwaliśmy. Kiedy było czysto Olivier zabrał rękę z moich ust i otworzył drzwi. Wyszłam z niej na drżących nogach.

- Także było miło cie poznać, ale ja chce już po prostu stąd wyjść - powiedziałam I chciałam już iść, kiedy złapał mnie za rękę.

- Proszę, pomóż jeszcze mi stąd wyjść. Tylko na chwilę, dam ci autograf, kasę, co chcesz tylko mi pomóż - wyznał, a ja westchnęłam.

Jeśli pomogę mu uciec, mogę być pierwszą podejrzaną, ale gdy patrzyłam na mnie tym wzrokiem błagającym o pomoc, nie byłam w stanie odmówić.

- W porządku, ale później nie będziemy mieć że sobą nic wspólnego - wyznałam, a ona się uśmiechnął.

- Jasne ,jak słońce. Potrzebuję jakiegoś przebraniach, skoro są kamery na zewnątrz, ale ja nie mogę wrócić do swojej garderoby, na pewno tam już są.

Skrzywiłam się na te słowa, po czym zaczęłam się rozglądać. Wróciłam znowu do kantorka, po czym się uśmiechnęłam i złapałam za mopa. Wyciągnęłam kij, po czym wróciłam do piosenkarza.

- Proszę, o to twoje nowe włosy - rzuciłam w niego, a on się skrzywił.

- Nie nałożę tego - warknął, a ja wzruszyłam ramionami.

- Jak uważasz - po tych słowach zacząłem kierować się do wyjścia.

- No dobra - uśmiechnęłam się, po czym się odwróciłam do niego. - Dlaczego ściągnąłeś koszulkę?

- Sherlockiem to ty nie zostaniesz. Przynajmniej może mnie nie rozpoznają. Dobra idziemy.

Po tych słowach zaczęliśmy się kierować do wyjścia. Gdybym komuś o tym opowiedziała, czułam, że nikt by mi nie uwierzył.

- Gdzie mieszkasz? - zapytał, gdy szliśmy ulicą. Na szczęście było już późno, dzięki czemu mało kto był na niej.

- A po co ci to wiedzieć? - zapytałam, kiedy wyrzucił prowizoryczna perukę i nałożył w końcu koszulkę. Musiałam przyznać, że był nieźle zbudowany. - Nie, ty chyba nie myślisz, że...

- Proszę cię...- zaczął, a ja się skrzywiłam.

- Alihad - powiedziałam, a on się uśmiechnął. - Ty mnie nie znasz,a ja ciebie. A jeśli jesteś seryjnym mordercą? Masz tyle fanów, idź do kogoś z nich.

- Alihad, no proszę cię. Chce wyrwać siw choć na chwilę z tego życia. Tylko o tyle cię Proszę. Rani zniknę, nic ci nie zrobię. Jestem tylko piosenkarzem. Jak będziemy w środku wyjaśnie wszystko.

Ale czy mogłam być tak naiwna i przystać na coś tak głupiego...? Wtedy nie miałam pojęcia, jakie będą z tego konsekwencje...

*******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐍𝐢𝐞𝐳𝐧𝐚𝐣𝐨𝐦𝐲"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz