🥀~Rozdział 29~🥀

62 12 2
                                    

🥀~Konsekwencje~🥀

Perspektywa Oliviera

— Czego od niej chcesz? — warknął, kiedy dziewczyna zniknęła nam z oczu, a my przenieśliśmy się do salonu.
Johny dał mi piwo, po czym usiadł na przeciwko mnie.

— Niczego — wzruszyłem ramionami. Nie zamierzałem mu się spowiadać z mojego życia. To nie powinno go obchodzić.

— Słuchaj piosenkarku, może i jesteś sławny, ale tylko spróbuj ją skrzywdzić. Alihad jest dla mnie, jak siostra. Już jeden próbował ją zniszczyły i gorzko tego pożałowałam. Więc uważaj — wyznał, a ja przełknąłem ślinę.

— Dobrze,że ma kogoś takiego bliskiego. Nie chce nic od niej. Mam już u niej dług i postaram się go spłacić. Ja tylko chciałem poczuć na chwilę odpoczynku — zacząłem ale urwałem widząc jego minę.

— Każdy z nas zaczyna podążać droga którą pragnie. Nie możesz rezygnować z niego tak od razu. Jeśli chcesz to zrobić to krokami, ale odpowiedź czy jednak warto? W końcu na to pracowałeś. Jeśli chcesz zrezygnować z kariery dla bliskiej osoby, to to rozumiem, ale jeśli to tylko zachcianka, tracisz bardziej w moich oczach — wyznał, a ja westchnąłem.

— Nie mogę tutaj długo zostać, wiem że menadżer już pewnie mnie wytropił. Ale nie umiem się z nią pożegnać, gdy wrócę do tego co zawsze nie będę mieć chwili czasu dla siebie, a nie chce jej skrzywdzić. Zrobiła dla mnie tak wiele — powiedziałem I napiłem się piwa.

— Ona jest silna, ale nigdy nie znosiła pożegnań. Więc po co to zaczynałeś? Ona i tak będzie cierpieć. Gołym okiem widać,że inaczej na ciebie patrzy, ty na nią też. Znam twój świat i nie pozwolę, żeby dziennikarze ja zniszczyli. Już I tak jej pewność siebie jest lepsza niż wcześniej — wyznał, a ja kiwnąłem głową.

— Dziękuję, że mogę tutaj zostać, nawet jeśli nie chcesz mnie tu.

— To nie tak,że cie nie trawie i najchętniej wyrzuciłbym cie za drzwi, gdyby nie to,że jesteś z tych sławnych, to bym cie mógł zdzierżyć — powiedział, a ja kiwnąłem głową.

Jednak nie tylko Alihad będzie cierpieć, ona dla mnie też była ważna. Chociaż nie chciałem tego przyznać...

Perspektywa Alihad

Johny był moim najbliższym przyjacielem. Chociaż nasz kontakt trochę się zepsuł przez moją prace, byliśmy blisko. Kiedy zeszłam do nich skrzywiłam się, że wzięli się za alkohol. Ja sama niezbyt go lubiłam pić, ale oni już zaczęli przesadzać. Nie miałam zamiaru w tym uczestniczyć. Dobrze wiedziałam, że złe się to dla nich skończy.

Następnego dnia wstałam wcześniej i postanowiłam pobiegać po mieście. Chociaż nie byłam tutaj częściej znałem te ulice na pamięć. Wychodząc zerknęłam na salon, jak się okazało mężczyźni usnęli w nim, a wokół nich były puszki po piwach. Będą ich głowy bolały, już to czułam. Wyszłam na zewnątrz po czym ruszyłam do przodu. Tak dawno nie biegałam, dobrze było poczuć powiew świerzego powietrza.

Ale wtedy nie sądziłam, jak to się skończy i z kim będę musiała się pożegnać...

*******************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie I dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐍𝐢𝐞𝐳𝐧𝐚𝐣𝐨𝐦𝐲"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz