14

3 0 0
                                    

Gdy Nam-Shin w końcu zajął tron i przyprowadził na dwór Sang-Mi, sądził, że znów będą mogli być razem szczęśliwi. Jednak Sang-Mi stała się jeszcze bardziej oziębła i obojętna.

- Teraz, gdy pomściliśmy twojego ojca i ciebie, gdy rządzimy tym krajem i mamy wszystko, myślałem, że w końcu się uśmiechniesz. Dlaczego nadal jesteś taka bezuczuciowa? Powiedz, mi, żebym wiedział, co zrobić. – powiedział, gdy przyszedł do jej komnat. Właściwie wtargnął, bo początkowo Sang-Mi odmawiała spotkania.

- Nic nie możesz już zrobić. – w końcu się odezwała. Jednak jej głos wydał się Nam-Shinowi zupełnie obcy i pusty jakby nie należał do ukochanej mu osoby. – Jesteśmy mordercami. – oznajmiła bez ogródek i spojrzała na niego z odrazą.

- Zrobiłem, to czego sama chciałaś. Zgodziłaś się na to i nie zapominaj o tym.

- Przecież powiedziałam ci, że ostatecznie wcale tego nie chciałam. Prosiłam cię, ale nie słuchałeś. Gdybym znała prawdę, nigdy bym się na to nie zgodziła.

- Żal ci księcia, bo kiedyś go poznałaś? Naprawdę? A zapomniałaś o tym, co przeszłaś przez niego i jego ojca? – wytknął Nam-Shin.

- To za sprawą księcia odzyskałam status, a nie dzięki tobie. Zamiast się mu odwdzięczyć, przyczyniłam się do jego śmierci. Przez ciebie. Przez twoją zachłanność i chęć zdobycia władzy. A nawet gdyby nie chodziło o księcia, gdybym nigdy go nie znała, to i tak... zemsta nie dała mi żadnej satysfakcji, a jedynie żal i poczucie winy.

- Nie obwiniaj mnie za swoje decyzje. Do niczego cię nie zmusiłem. Dałem ci wybór. Od samego początku wiedziałaś, co planuję i jakoś wtedy ci to nie przeszkadzało. Dlaczego więc teraz robisz z tego problem? – zapytał, ale nie słysząc odpowiedzi wyszedł.

Gdy dotarł do swojej komnaty, opadł na szezlong, schował twarz w dłoniach i krzyknął wściekły. Nie tak to sobie wyobrażał. Miało być dobrze, a wyszło tak, że jego własna żona obróciła się przeciwko niemu plecami. A on nie mógł jej zrozumieć. Jak mogła nazwać go mordercą, gdy sam nikogo nie zabił? Jego ręce były czyste – przynajmniej w jego oczach.

Słowa Nam-Shina odbijały się echem w uszach Sang-Mi. Uderzyło ją to, że znów miał rację. Rzeczywiście, do niczego jej nie zmusił. Byli przecież ludzie, którzy próbowali ją powstrzymać, ale ona ich nie słuchała. To była wyłącznie jej głupia decyzja i nie miała prawa nikogo obwiniać. Zrozumiawszy to, poczuła się niezwykle samotna, bo nie było nikogo kto mógłby zabrać od niej to gorzkie poczucie winy i zawodu. Nie było też nikogo, kogo mogłaby prosić o przebaczenie.

- Wasza Wysokość, byłoby lepiej gdybyś jednak pogodziła się z królem. – stwierdziła Soh-Ra, która teraz była główną damą dworu. Sang-Mi przez cały tydzień nie wychodziła ze swoich komnat czując się zbyt niezręcznie, by się z nim spotkać.

- Gdyby chciał mnie widzieć, wezwałby mnie do swojego pałacu. – odpowiedziała Sang-Mi smutno. Samotność zaczynała jej już nadmiernie doskwierać, ale było jej zbyt wstyd, by porozmawiać z Nam-Shinem.

- Moja pani, nie dowiesz się tego, dopóki osobiście nie sprawdzisz. Jestem przekonana, że król tęskni za Waszą wysokością tak samo, jak Wasza Wysokość za królem. Królowi pewnie też jest niezręcznie.

- Dlaczego miałoby? Jest królem. Może wszystko.

- Ale przede wszystkim cię kocha, Wasza Wysokość. I na pewno nie chce zrobić niczego, co jeszcze bardziej by cię zasmuciło. Pamiętam jak czule opiekował się Waszą Wysokością, gdy byłaś chora. Nie odstępował cię na krok. Nawet mi nie pozwolił się zajmować moją panią, był tak przejęty. – opowiadała Soh-Ra będąc wielce zatroskaną o związek pary królewskiej. Chciała, żeby jej pani była szczęśliwa mimo wszelkich przeciwności i wierzyła, że Kang Nam-Shin może jej to szczęście zapewnić. – Prawdę mówiąc, słyszałam, że król napotkał dużo przeciwności i problemów po objęciu tronu. Rządzenie państwem na pewno nie jest łatwe, a raczej przytłaczające. Szczególnie, teraz powinnaś go wspierać i dodawać otuchy, Wasza Wysokość. Przecież na pewno chcesz, żeby był zapamiętany jako dobry i mądry król.

Zapomniana KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz