Rozdział 5

25 5 0
                                    


Minął tydzień, odkąd Byong-Soo zniknął i nie było o nim żadnych wieści. Każdego wieczoru panna Lee przesiadywała na ganku wyczekując powrotu szlachcica lub chociażby nadejścia jakiegoś posłańca.

- Naprawdę myślisz, że wróci? – w końcu zapytała ją matka. – Lepiej sprzedaj tę bransoletę i zapomnij o nim.

- Jestem pewna. Obiecał mi to. A co do tej bransoletki... – zaczęła się nią bawić – jest zbyt cenna by ją sprzedać. Nie dostałabym nawet jednej setnej jej wartości.

- Z czego ona niby jest zrobiona? Sam napisał, że możesz ją sprzedać.

- Tylko jeśli nie przyjmę jego uczuć. Jeśli miałabym ją komuś przekazać, to tylko prawowitemu właścicielowi. I nie ważne z jakiego materiału została stworzona. Mogłaby być nawet ze zwyczajnej gliny, a i tak nie pozbyłabym się jej. Są z nią związane bezcenne wspomnienia i osoba, którą kocham. Gdy wróci, zostanę jego żoną. – powiedziała z przekonaniem.

- To nie jest dobry pomysł. Skoro jest żołnierzem, w przyszłości również będzie znikał, tak jak teraz. I pewnego razu może już nigdy nie wrócić. Nie chcę, żebyś znów przez niego płakała.

- Nie będę. Skoro poprosił mnie o rękę, ufam, że poukłada swoje sprawy tak, by twoje przepowiednie nigdy się nie spełniły. – odpowiedziała Sang-Mi nie tracąc swojej pewności. – A poza tym, jeśli wybuchłaby wojna również ojciec, jak i każdy inny mężczyzna, musiałby udać się na pole bitwy. Nikt nie może zagwarantować mi w stu procentach, że zawsze będzie przy mnie. Wiem, że wcześniej mówiłam coś innego. Ale od tamtej nocy wszystko się zmieniło. Chcę jedynie Byong-Soo. Nikogo innego.

- Ach, ty jesteś tak uparta, że nawet nie mam co z tobą dyskutować. – westchnęła pani Ahn. – Co ja z tobą mam? Ale lepiej weszłabyś już do domu. Dziś już raczej nikt nie przyjdzie.

Obie poszły do domu. Sang-Mi zauważyła jednak, że jej matka idzie dość chwiejnym krokiem. Nie był to pierwszy raz, gdy widziała kobietę w takim stanie. W zasadzie przez cały ten tydzień obserwowała jej gorsze samopoczucie – zszarzała cera, podkrążone oczy, zapadające się policzki i utrata wagi.

- Mamo, co się dzieje? – zapytała dziewczyna chwytając kobietę pod ramię.

- Nic dziecko. A co miałoby się dziać?

- Mamo, przecież nie jestem ślepa i widzę, że ostatnio gorzej się czujesz.

- Mówię ci jako medyk, że nic mi nie jest. To tylko zmęczenie i różne zmartwienia. – upierała się pani Ahn. – Niektóre z nich zwą się Byong-Soo.

- A co on ma do tego? Przecież odszedł. – zdziwiła się Sang-Mi.

- To, że ciebie martwi. A twoje troski, to też moje troski.

- Nie przejmuj się tym tak bardzo. Ja jestem pozytywnie nastawiona. Wiem, że wróci. Ale poza tym, jeśli będziesz czuła się gorzej, proszę, nie zwlekaj, by mi o tym powiedzieć. A jutro lepiej odpocznij w domu. Ja się wszystkim zajmę. – zapewniła dziewczyna i ucałowała matkę w policzek.

Nazajutrz musiała wstać bladym świtem, by przez cały dzień uwijać się jak mrówka. Zrobiła śniadanie, częściowo posprzątała w domu i przygotowała część obiadu, by następnie pójść na targ i zarobić pieniądze. Po skończonej pracy wróciła do domu, dokończyła przygotowywanie obiadu, a gdy po nim posprzątała, umyła podłogi w całym domu. Gdy położyła się spać, ledwie zipała. Mimo zmęczenia miała jednak problemy z zaśnięciem. Nadal martwiła się o matkę, która wcale nie czuła się lepiej i wyczekiwała z tęsknotą powrotu ukochanego. Miętosiła w palcach jego bransoletkę myśląc, gdzie może się teraz podziewać. Miała tylko nadzieję, że powierzone mu zadanie nie narazi go na żadne niebezpieczeństwo i wróci cały i zdrowy. Przez kolejne trzy dni jej plan dnia wyglądał podobnie. Była tak zajęta pracą, że jej żal i tęsknota zaczęły powolutku zanikać, by w końcu zostać zastąpione zupełnie innym problemem.

Zapomniana KrólowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz