Kolejnych kilka dni, zarówno dla mnie, jak i dla otoczenia, były najcichszymi dniami w historii, odkąd się tu pojawiłam. Zero uszczypliwych, bezczelnych i chamskich komentarzy z mojej strony na tyle, że widziałam, że wszystkich wokół, począwszy od Detektywa, przez Adama, a kończąc na każdym pojedynczym mundurowym, zastanawia powód tak zupełnej ciszy. Żadne z powyższych jednak nie odważyło się o to zapytać. Jedynie pierwsza dwójka słusznie podejrzewała, że ma to związek z ostatnimi wydarzeniami i bynajmniej nie o tamten wiekopomny, nadal wspominany przez wszystkich pościg chodziło.
Ku ich wielkiemu zaskoczeniu, nawet wielokrotne wizyty w terenie, nowe, fascynująco nudne i oklepane morderstwa i samobójstwa, do których dostaliśmy wezwanie, nie było na tyle atrakcyjnym widokiem, żeby skłonić mnie do... bycia mną, u szczytu humoru.
Któregoś dnia w końcu, siedząc na komendzie, pijąc herbatę i pomagając Staruszkowi w segregowaniu i uzupełnianiu dokumentów, słyszałam szepty pozostałych. Zarówno te, nadal snujące teorię, jak i te, cicho drwiące z faktu, że jednak istnieje coś, co mnie zamyka. Tym ostatnim z całą pewnością trzeba było przyznać rację. Zamiast tego jednak, w końcu, po długich chwilach usilnego ignorowania otoczenia, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, jako pierwszy odezwał się Adam, głośno przywołując wszystkich do porządku.
– Panowie, starczy już tego, dobra?! – zawołał, aż prostując się na krześle przy biurku obok. – Skoro tak bardzo chcecie wiedzieć, to oficjalnie informuję, że kilka dni temu, zaraz przed tym waszym pamiętnym pościgiem, wezwanie było do domu jej siostry, jak możecie się domyślić, wtedy już martwej, więc dajcie sobie w końcu spokój, poważnie!
Przez długą chwilę panowała cisza, aż w końcu jeden z mundurowych odchrząknął i odezwał się niepewnie.
– Kurde, wybacz, nie wiedzieliśmy. Cały czas się zastanawialiśmy...
– Aż dziwne, żeście się Panowie nie przegrzali od tak intensywnego myślenia – weszłam mu w słowo, nie fatygując się podnoszeniem wzroku znad teczki.
Nie zamierzałam wysłuchiwać teraz elaboratów, jak bardzo jest im przykro, że ona nie żyje. Wiedziałam, że równie dobrze ja mogłabym się żalić nad każdym napotkanym już trupem.
Zamilkli od razu i przez długą chwilę nikt się nie odezwał. Zmieniając nieco pozycję dostrzegłam coś, co było dla mnie równie wielkim szokiem, co Adam stający w mojej obronie, a mianowicie, on uśmiechający się do mnie i bynajmniej nie był to złośliwy uśmiech, a całkowicie szczera reakcja. Widocznie ucieszył go fakt, że mimo tylu dni milczenia, nadal nie przestałam być równie bezczelna i wredna, co wcześniej. To dopiero było dziwne.
Jeszcze tego samego dnia, gdy wróciliśmy do domu, zwróciłam się do Staruszka z rutynowym ostatnimi czasy pytaniem.
– Mógłbyś sprawdzić?
Skinął głową, nim jeszcze skończyłam pytanie. Zostawiwszy mnie przy stole z kubkiem herbaty, wziął telefon i wyszedł z pomieszczenia.
– Wszystko w porządku? – podjął Adam, któremu najwidoczniej nie umknęła ostatnia scena.
Niechętnie wzruszyłam ramionami.
– Bywało gorzej – podsumowałam, unosząc kubek do ust.
– Zapewne, ale lepiej też – odparł spokojnie, siadając naprzeciw mnie.
Jedynym, co w jego przypadku świadczyło o upływie czasu, była teraz, dosłownie milimetrowa broda, jeśli można było tak to ująć.
– Nie dziwię się, że nie masz humoru, ale miło, że nie całkiem go straciłaś.
– Kto inny wtedy będzie robił ci na złość i jeszcze miał z tego ubaw? Tak zaszczytnej pozycji nie dostaje się od tak, więc szkoda ją tracić. – Zażartowałam, niemal się przy tym uśmiechając.
CZYTASZ
Socjopatka
Gizem / GerilimSocjopatia - ostatnimi czasy sporo się o niej słyszy, mówi, czyta. Czy ktoś jednak choć przez krótką chwilę zastanowił się kiedyś, czym jest? Jak to jest, być, tak złowrogo brzmiącym, Socjopatą? Jak wygląda życie takiej osoby? Co ona czuje, myśli? N...