Znów siedzieliśmy w tym lesie, ukryci głęboko, kilka dobrych kilometrów od ostatnich skrawków cywilizacji, tuż przy podstawionym kiedyś przez Staruszka kamperze. Ognisko tańczyło już od kilku godzin i nadal nie malało. Obserwowałam je w towarzystwie Adama, kiedy Detektyw ulotnił się do środka i nie wracał od dłuższej chwili.
– Dlaczego zmienił wtedy zdanie? – zapytał nagle, nadal wpatrzony w ogień.
– To źle? – podjęłam, zaskoczona tematem.
– Nie, bynajmniej. – Adam spojrzał na mnie, tak dobrze mi już znanym wzrokiem. – Jestem po prostu ciekaw.
Odetchnęłam głęboko, nim znów się odezwałam.
– Chyba chciał coś udowodnić... nam obojgu. – Mówiąc to, spojrzałam na jego twarz, na której przez ułamek sekundy pojawił się dziwny grymas.
– To do niego bardzo podobne – przyznał.
– Nawet mu to wyszło. Słyszałam cię wtedy. Oboje cię słyszeliśmy, zanim odjechaliśmy spod domu – podjęłam ostrożnie, cały czas obserwując jego twarz.
– Niestety nie zawsze nad sobą panuję. Wtedy też nie umiałem. Część genów ojca, zdaje się... – Zakpił, uśmiechając się delikatnie.
Pokiwałam głową
– Adam, wiesz, że sytuacja...? – zaczęłam, ale nie dał mi skończyć.
– Nie zmieniła się, wiem – wtrącił ostrzej, gestem ręki powstrzymując mnie przed dalszym komentowaniem.
– To dobrze. To... uczucie...
– Możecie nie wierzyć, ale wcale tego nie planowałem, serio. – Spojrzał na mnie i nie odwrócił spojrzenia do końca wypowiedzi: - Ono zwyczajnie jest i nie mam na to żadnego wpływu. Ty może i umiesz ignorować uczucia, ale ja tego nie potrafię... i nie wiem, czy w ogóle bym chciał. Wiem, że ty nie... - dodał, odwracając wzrok w kierunku ognia.
– Mylisz się – wtrąciłam i widząc jego zszokowaną twarz, znów patrzącą w moim kierunku, dodałam: – Po prostu staram się być rozsądna. Niestety, wbrew temu, co sądziłam, nie wszystkich uczuć się wyzbyłam.
Przeniosłam wzrok na ogień świadoma, że nadal mi się przygląda, coraz bardziej zszokowany.
– Czekaj, znaczy, że...?
– Tak – przyznałam niechętnie.
Wzięłam głęboki wdech, by powstrzymać drżenie głosu, po czym dodałam, jednym tchem, starając się przy tym nie odwracać wzroku od ognia:
– Z jakiegoś powodu zaczęło mi na Tobie zależeć. Dlatego wtedy posłałam w cholerę to wszystko, tylko po co, żeby Ci pomóc. Ja bym sobie poradziła, nawet tam. Ale jakoś nie mogłam pozwolić, żeby... Twój ojciec stracił już żonę i córkę, wystarczy.
Widziałam, jak wraz z moimi słowami, na jego twarzy pojawia się coraz większy uśmiech i nadzieja.
- Tylko, że to niczego nie zmienia - dodałam natychmiast, czym zrujnowałam całe jego chwilowe szczęście.
Zapadła chwila ciszy. Widziałam, jak na jego twarzy znów pojawia się cień uśmiechu, jak błądzi gdzieś spojrzeniem, bijąc się z własnymi myślami.
– A jeśli...? – zaczął niepewnie, ostrożnie dobierając słowa.
– Ty nie odpuścisz, co? – zaśmiałam się ironicznie, znów patrząc na niego.
– Nie. – Jego całkowicie poważny ton, natychmiast sprawił, że i u mnie wróciła powaga. – Póki co nadal tu jesteś, a może się okazać...
CZYTASZ
Socjopatka
Gizem / GerilimSocjopatia - ostatnimi czasy sporo się o niej słyszy, mówi, czyta. Czy ktoś jednak choć przez krótką chwilę zastanowił się kiedyś, czym jest? Jak to jest, być, tak złowrogo brzmiącym, Socjopatą? Jak wygląda życie takiej osoby? Co ona czuje, myśli? N...