Thor Odinson: Jak dobrze, że jestem Bogiem!

3.4K 189 42
                                    

Studiowanie jest o wiele cięższe od życia Asgardzkiego boga i władcy Asgardu. Mówię serio!

Studiowaliśmy wraz z Jane, ale ja już nie wytrzymałem, i odszedłem ze studiów. Oczywiście studiowaliśmy medycynę. Jane już ukończyła studia (nie wiem jakim cudem), a ja przygotowuję jej niespodzianki, z okazji ukończenia szkoły.

Tuż po rozdaniu dyplomów wziąłem ją do lodziarni, w której można znaleźć wszystkie smaki, jakie sobie tylko zapragniesz. Wziąłem  największe lody, jakie można było wziąć. Ja kupiłem same gałki o smaku gumy do żucia, a Jane o smaku bakalii, wanilii, czekolady, kawy,migdałów... dużo było tych smaków. 

Przy okazji spotkaliśmy Tony'ego z Pepper. Tony (jak się zapewne  domyślacie) jadł lody o smaku shawarmy, a Pepper o smaku kawy. 

Następną niespodzianką dla Jane, było mieszkanie, które kupiłem i (prawie) sam wyremontowałem (czyt. firma budowlana, sklepy budowlane i meblowe, no i ja). Jest ono całe nowoczesne. Jest po prostu piękne! Znajdują się tu dodatkowe dwa pokoje : dla Lokiego, czyli "Lokilandia" ( na drzwiach ma tabliczkę z napisem "Jestem tutaj  królem" i "Wejście tutaj grozi najazdem kosmitów na NY") i  specjalny pokoik dla mojego kochanego Mjolnir'ka. Mój maluszek może sobie leżeć w srebrnym łóżeczku i nawet zainstalowałem mu nianię i kamerę, aby mieć go na oku i wiedzieć co się dzieje z moim Mjolnirkiem. 

Ostatnią niespodzianką był specjalnie dla Jane wybudowany szpital. Będzie mogła leczyć w nim wszystkich i nim zarządzać... Jest już zareklamowany  w każdej gazecie, w Internecie i TV pod hasłem:

"Szpital imienia Jane Foster: Pełny Asgardzkiej technologii, która uleczy niejednego boga!"

Według mnie to bardzo udane hasło reklamowe.

Ale z tym wiązało się o wiele więcej problemów (nie, nie z hasłem reklamowym. Ono przyszło mi samo do głowy. Chodzi mi o szpital!) Bo po pierwsze trzeba było załatwić wszystkie rzeczy do szpitala, pracowników, sprzęt itd. 

Tylko jak to załatwić?

Spotkałem przez przypadek Lokiego i zaprosiłem go do mojego (naszego) nowego mieszkania.

-Hej, brachu! Co tam u Ciebie? - przywitałem się.

-Nie nazywaj mnie "brachu"! Jedynie "mój arcygenialny i przebiegły, przyrodni bracie, który zostanie władcą Asgardu" - ta, jak zawsze zaczyna Loki. Dzień bez marzeń o tronie Asardu, jest dla niego  dniem straconym. -  Wow! Moja własna Lokilandia!

-Widzisz,staram się. 

-Powiedzmy - jak zawsze sarkastyczny Loki.

-Dobrze, brachu... - nawet nie zdążyłem dokończyć.

-Błąd: Dobrze, mój arcygenialny i przebiegły, przyrodni bracie, który zostanie władcą Asgardu.

-Dobrze, mój arcygenialny i przebiegły, przyrodni bracie, który zostanie władcą Asgardu. Przejdźmy do sedna - mam do Ciebie mini-mini prośbę...

-Tak?

-Chodzi o wykorzystanie 3-go BratoŻyczenia...

-Ahhh...

A teraz dla niewtajemniczonych - wymyśliłem, że skoro jesteśmy braćmi, to możemy sobie pomagać. Mamy 3 życzenia miesięcznie.

Tak więc Loki spełnia trzy moje, a następnie ja spełniam trzy jego życzenia.                                                                  

  Loki złośliwie się wtedy nazywa "Lokidżinem".


-Chciałbym, abyś załatwił WSZYSTKO do mojego nowego szpitala.

Avengers - nowe obliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz