Tony Stark: Nienawidzę małpek!

1.4K 102 14
                                    

To nadszedł czas. Wybraliśmy się z Pepper w podróż poślubną.

Była na ten temat pierwsza małżeńska kłótnia.

-Tony, wybierzmy się do jakiegoś luksusowego spa...-mówiła Pepper uwodzicielsko.

-Pepper, nie dość Ci luksusów? Ja jestem najlepszą, najbardziej luksusową i najdroższą rzeczą jaką w życiu miałaś.

-Och, Tony... Jesteś taki... średniowieczny.

-Ja?! Średniowieczny?! To ty chyba jesteś neandertalczykiem.

-Se moi? Tony zadzierasz z kimś z kim nie powinieneś zadzierać!

-Ja? Ja mam się bać Ciebie?

-Tak!

-Chyba śnisz!

-Nie, nie śnisz, jesteś wciąż na jawie!

-Pepper, ja to bym najchętniej został tutaj, w Stark Tower, a co najwyżej pojechał na jakąś piękną wyspę... Ale najlepiej to zostać w domu!

-Ja chcę do spa.

-To może połączmy to - zostaniemy tutaj i zamówię Ci masaże? - zaproponowałem.

-A może troszeczkę inaczej - pojedziemy na wyspę ze spa i wifi?

-Niech Ci będzie...

******

No i pojechaliśmy.

Jak zawsze wszystko musiało się popsuć.

Już pierwszego dnia po raz pierwszy w historii wyspy Noki-No* na Oceanie Spokojnym spadł śnieg. Tak, na rajskiej wyspie 3 km od równika PADAŁ PRZEZ 5 DNI ŚNIEG. I na dodatek wifi przestało działać. A ja tu mam być jeszcze ponad trzy tygodnie!!!

Pepper była zadowolona, bo miała swoje cholerne spa. A ja?

Śnieg, brak zbroi Iron Mana i zasięgu. (O wifi już nie wspomnę).

Podobno na niedalekiej wyspie Niki-Parui*była piękna, słoneczna pogoda i kojący piasek.

Po pewnym czasie bardzo się zdenerwowałem i wprost zmusiłem ją do wyjazdu na Niki_Parui.

Następnego dnia mieliśmy się już tam dostać.

Wsiedliśmy do hotelowego helikoptera i postanowiliśmy pojechać na Niki-Parui na dwa dni.

Spakowaliśmy jedynie pojedyncze ubrania, gdyż zapewniono nas, że tam jest hotel i wyżywienie.

A więc się wybraliśmy.

Kiedy już dotarliśmy na wyspę była faktycznie ładna - ale nic poza tym.

Cały czas szukaliśmy hotelu, ale tak jakby nigdzie go nie było.

Zdenerwowany zapytałem pilota gdzie jest hotel, a on odpowiedział:

-Akuri Pani Niku Akiri Aladini Kapaciu Mati -pilot wskazał nam ręką las. Dziwny jest ten nokinoński język. Brzmi trochę jak zwykły bełkot.

-Dziękujemy. Będzie pan tu na nas czekał aż wrócimy? - powiedziałem po angielsku.

-Tak - odpowiedział.

-To pan mówi po angielsku?

-Akina kuri panini.

Postanowiliśmy z Pepper przejść się w stronę lasu. Szczerze mówiąc nie było tam nic oprócz drzew, drzew i jeszcze raz drzew.

Avengers - nowe obliczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz