Stał przed Dumbledorem i próbował powiedzieć, żeby ten uciekał, ale żadne słowo nie było w stanie mu przejść przez gardło.
Usłyszał skrzypienie drzwi i obejrzał się za siebie. Przy wejściu stał Potter i przyglądał się na niego z przerażeniem.
Draco chciał go zawołać, ale z jego gardła dochodził tylko chrapliwy skrzek. Wyraz twarzy Harry'ego powiedział mu, że coś jest nie tak... gdy ponownie odwrócił się w stronę dyrektora, zauważył, że ten, leży na ziemi, a jego ciało jest zakrwawione, tak, jakby ktoś rzucił na niego Sectumsemprę.
Uklęknął przy nim, ale zauważył, że starzec już nie oddycha, a on sam ma na szatach i dłoniach jego krew.
Draco nie mógł zrozumieć, co się stało. W tej samej chwili usłyszał, jak Gryfon zbiega na dół, więc próbował wykrzyknąć jego imię, jednak głos znów odmówił mu posłuszeństwa.
Wstał i pobiegł za nim, ale chłopak oddalał się bardzo szybko, a nogi Draco, były teraz potwornie ciężkie i każdy krok sprawiał mu ogromny problem.
Jakimś cudem wydostał się w końcu przed zamek i ujrzał w oddali Pottera.
- Harry! - jego głos był teraz donośny i czysty.
Potter zatrzymał się, a Draco mógł wreszcie go dogonić. Gdy przybliżył się na odległość ramienia, zaczął mówić:
- To nie ja, przecież wiesz, że tego nie zrobiłem... Czarny Pan... on w ostatniej chwili zmienił termin, próbowałem Cię powiadomić - wyrzucał z siebie szybko, ale widząc, że jego słowa nie powodują żadnej reakcji, przybliżył się do niego jeszcze bardziej - Harry...?
Potter nie odwrócił się jednak - wciąż stał plecami do niego, a gdy Draco dotknął jego ramienia, usłyszał piskliwy głos Czarnego Pana:
- Wiem, zawsze wiedziałem, że jesteś zdrajcą Draco.
Gdy Gryfon się odwrócił, Mallfoy nie zobaczył Harry'ego, tylko białą, wężową twarz Czarnego Pana, który podniósł różdżkę i skierował na niego strumień zielonego światła.
Draco z trudem otworzył oczy i gdy przyzwyczaił wzrok do światła, ujrzał przed sobą zaniepokojoną twarz matki.
Nic nie powiedziała, tylko dotknęła jego czoła i po chwili podsunęła mu jakiś eliksir. Wypił go bez wahania i ponownie odłożył głowę na poduszki, starając się opanować silne zawroty i dreszcze.
Czuł przeszywające zimno, równocześnie pot zalewał mu czoło. Miał wrażenie, że jego głowa zaraz pęknie z bólu. Postanowił skupić się na odliczaniu do dziesięciu, ale zaraz wróciły do niego wspomnienia z ostatniego dnia w Hogwarcie: śmierć dyrektora oraz pełna bólu i przerażenia twarz Harry'ego. Na samą myśl zacisnął mocniej powieki i usłyszał delikatny, uspokajający ton głosu matki. Nie rozumiał, co mówiła, ale jej głos zadziałał kojąco i po chwili Draco znów zapadł w sen.
*
Nie wiedział ile czasu spędził w łóżku, ale w końcu obudziło go światło. Był w swoim pokoju w domu rodzinnym. Zasłony były rozsunięte, na stoliku obok łóżka stała karafka z wodą, a w wazonie przy oknie, ktoś umieścił świeże róże - ukochane kwiaty matki. Pomyślał o niej z czułością, obiecując sobie, że gdy tylko doprowadzi się do porządku, natychmiast ją odnajdzie.
Jednak, gdy Draco uświadomił sobie, że znajduje się w miejscu rezydowania Czarnego Pana, stracił całą, ledwo zdobytą motywację do wstania z łóżka.
Pomimo tego odrzucił kołdrę i usiadł, próbując oszacować, ile czasu minęło od wydarzeń na wieży.
Dalej czuł dreszcze i osłabienie, ale w końcu, o własnych siłach dostał się do łazienki, w której spędził sporo czasu. Początkowo musiał opanować zawroty głowy i mdłośći, jednak później, nalał wody do wanny i zrzucił piżamę. Gdy w końcu wszedł do wody i zanurzył po samą szyję, poczuł się odrobinę lepiej.
![](https://img.wattpad.com/cover/354622659-288-k4721.jpg)
CZYTASZ
Zanim nadejdzie mrok
Fanfic"Harry momentalnie znalazł się przy nim. Białe włosy, rozsypane w nieładzie po walce, sprawiały, że Draco wyglądał inaczej niż zwykle. Ale Harry już nie dał się zwieść. Wiedział, że ma przed sobą bezwzględnego śmierciożercę. - To koniec - powiedzia...