Bitwa

299 20 0
                                        

Tym razem nie Glizdogon, a Snape, pomógł mu opuścić salon. Pierwszy raz od ucieczki Pottera z dworu, Draco znalazł się w swoim pokoju. 

Snape najpierw zajął się jego kolanami, przywracając Draco możliwość stania i chodzenia, a później rzucał kolejne zaklęcia uzdrawiające oraz podawał mu eliksiry. Nie wszystkie obrażenia dało się jednak tak szybko naprawić.

- Działanie tego eliksiru nasila się po dobie i trwa jakiś tydzień - tyle potrzeba do pełnej regeneracji - mówił, oglądając jego bark i żebra.

Draco słuchał go bez słowa, wpartując się w okno  - powoli wstawało słońce, a zieleń na ścianach pokoju pojaśniała. Gdy Severus skończył mówić, przez chwilę stali w ciszy, którą przerwał Malfoy:

- To był Twój pomysł, prawda?

Snape skrzywił się nieznacznie, Draco przyjrzał mu się uważnie, po czym powiedział:

- To Ty doradziłeś mu, żeby torturował matkę i żebym ja zdradził Pottera.

Początkowo myślał, że Snape nic nie odpowie, jednak ten, wycedził chłodno:

- Może raczej doceń to, że żyjesz.

- Mój ojciec nie miał tyle szczęścia - wyrzucił Malfoy, wiedząc, że Lucjusz od lat, przyjaźnił się ze ze Snapem.

- Umyj się - powiedział tylko Severus i dodał - za godzinę teleportujemy się z dworu - ostatnie słowa wypowiedział znikając w drzwiach sypialni.

*

Draco teleportował się przed błonia Hogwartu razem ze Snapem - i chociaż nauczyciel dołożył  wszelkich starań, żeby ten stanął na nogi, tortury odcisnęły głębokie piętno na ciele Draco.

Krzywiąc się z bólu, opanował mdłości wywołane teleportacją i spojrzał, na widoczny w oddali zamek. Pomimo tego, że znalazł się w Hogwarcie w wojennych i przygnębiających okolicznościach, poczuł jakby wrócił do domu. Temu wrażeniu, sprzyjał zapewne fakt, że w środku znajdował się Potter.

Nerwowo przełknął ślinę i zwrócił się do stojącego obok profesora:

- Ochroń ją. Proszę.

Czarna peleryna i włosy Snape'a powiewały na wietrze, sprawiając, że wyglądał jeszcze bardzej dostojnie i majestatycznie niż zwykle. Jego oczy przeszyły Draco na wylot. 

- Snape, Czarny Pan Cię wzywa. Jest we Wrzeszczącej Chacie - usłyszeli nagle głos Glizdogona, a Severus rzucił ostatnie spojrzenie Draco i oddalił się razem z Pettegrew.

Oddali mu różdżkę matki i nie pozwalając jej zobaczyć, kazali zmierzać do zamku. Scabior przypomniał Draco, że na przyprowadzenie Pottera przed oblicze Czarnego Pana ma czas do północy.

*

Idąc przez błonia, powoli uspokajał myśli. Gdy był już przed wejściem do zamku, zdjął z siebie zaklęcia zwodzące. Bez przekonania zawiadomił, że przyszedł do Harry'ego Pottera i zaskoczony odnotował, że brama otworzyła się niemal natychmiast.

Wielka Sala wyglądała inaczej niż zazwyczaj. Cztery stoły, stojące zwykle pośrodku, znajdowały się teraz pod ścianami. Członkowie Zakonu Feniksa, aurorzy i dorośli uczniowie, dyskutowali z ożywieniem. Draco przystanął w drzwiach, starając się wyłowić wzrokiem Pottera. Jednak nigdzie nie mógł dostrzec jego czarnych, rozczochranych włosów. Po chwili jednak podszedł do niego inny Gryfon.

- Malfoy...

- Longbottom...

- Harry powiedział, że mamy Cię wpuścić, jeśli się pojawisz - oznajmił mu Neville, patrząc na niego wyczekująco.

Zanim nadejdzie mrokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz