Zane:
- Czego chcesz? - zapytałem, gdy brunetka popatrzyła się na mnie, a potem na Mike'a.
- Po prostu chciałam wyjaśnić to co się ostatnio zdarzyło.
- Nie przyszłaś tutaj przypadkiem ze swoim chłoptasiem? - zapytałem.
- Tak, ale powiedziałam mu, żeby zaczekał - powiedziała - Mogę usiąść?Przewróciłem oczami, a potem zrobiłem miejsce dla dziewczyny.
- Dobra kurwa nie wywracaj tak tych oczu, bo ci tak zostanie - powiedziała na co minimalnie mój kącik ust się podniósł - Okej, a więc wiesz już co robię i chciałabym cię poprosić, abyś nie mówił tego nikomu, ale tak totalnie nikomu, w porządku?
Udałem, że się zastanawiam
- Zastanowię się nad tym, coś jeszcze?
- Tak, po prostu nie wiem, może jeśli kiedyś nie będziemy aż tak zjebani i w końcu nie będziemy się nienawidzić, to może zrozumiesz mój punkt widzenia.
- W takim razie raczej zostanę przy swoim.
- Pierdol się - powiedziała, ale ja zauważyłem, że lekko się uśmiechnęła - Smacznego Mike - wstała i poszła.Nawet nie udawałem, że jej obecność mi nie przeszkadza. To co się ostatnio o niej dowiedziałem zmieniło moje nastawienie do niej o sto osiemdziesiąt stopni. Zawsze mnie uczono, że mogę robić co mi się podoba, oczywiście z umiarem, ale nigdy mam nie łapać za narkotyki.
Gdy miałem czternaście lat moi koledzy zaczęli brać. Niejednokrotnie namawiali mnie do tego.
Raz im się udało, ale chwilę po tym mój przyjaciel Daniel zasłabł. Ci idioci stwierdzili, że nie zadzwonią po karetkę, bo się wyda, że brali prochy i ich rodzice ich zajebią. Ja na nich krzyczałem, że są chyba jebnięci i sam wyjąłem telefon, żeby zadzwonić po karetkę. Jednak jeden z moich „kolegów" złapał moją komórkę i rzucił nią o ziemię tak, że telefon się roztrzaskał. Był na haju i nie wiedział co robił, jednak mu tego nie odpuściłem. Rzuciłem się niego i z całej siły mu przyjebałem. Jego koledzy mnie złapali i, gdy chłopak się podniósł uderzył mnie z pięści w brzuch, a potem w twarz. Upadłem na ziemię i głowa mi się zaczęła kręcić. Chłopak kopnął mnie jeszcze w brzuch, a chwilę po tym zapukała do drzwi policja.Do tej pory nie wiem jak to się stało, ale prawdopodobnie straciłem przytomność i obudziłem się w szpitalu. Tam poinformowano mnie, że mój przyjaciel nie żyje.
Wtedy część mnie też umarła. W domu miałem taki odpierdol, że chyba tego nigdy nie zapomnę.
Nikt mnie nie uderzył, ale mówili mi najgorsze rzeczy jakie można powiedzieć własnemu synowi.
Dlatego od tamtej pory nigdy już niczego nie wziąłem i nigdy nie wezmę. Myślę, że to były najgorsze miesiące mojego życia i sam się dziwię, że się po tym nie zabiłem. Życie ze świadomością, że mógłbym go ocalić. Życie ze świadomością, że bylem przyczyniony do śmierci najlepszego przyjaciela.Od tego incydentu coś się w moim życiu zmieniło.
Nie uśmiechałem się już tak często, a nawet rzadko. Olewałem rodzinę, znajomych, właściwie każdego. Chciałem po prostu, aby wszystko co się stało okazało się tylko złym snem. Jednak tak się nie stało. Kilka dni później już nie wytrzymałem i, gdy poszedłem na imprezę wypiłem tyle, że nie mogłem ustać na nogach. W końcu jakiś debil mnie wyprowadził z imprezy, a ja próbowałem pójść na piechotę do domu.
Jednak gliny mnie złapały i poszedłem na komisariat. Mój ojciec mnie odebrał, strasznie wkurwiony. W domu się na mnie wydarł jaki nieodpowiedzialny jestem. Ja mu kazałem spierdalać, a on mnie uderzył. Właściwie to jakiś miesiąc, może dwa wydarzyło się coś podobnego, tylko nie byłem już u psów.W końcu znalazłem sobie dziewczynę, ale to nie był dobry czas. Poznałem ją przez internet, miała na imię Victoria. Zajebista laska, ale nie zasługiwała na mnie w tamtym czasie. Traktowałem ją jak gówno, a nawet ją manipulowałem. Ani ona, ani ja nie zdawaliśmy sobie sprawy jak bardzo się różnimy i, że to nie ma szans wypalić. W końcu taka idealna niby dziewczyna, ale i tak mnie zdradziła. Nie robiłem jej wyrzutów, bo mi nie zależało, ale i tak lekko zabolało. Nie miałem czasu na przyjaciół, brata, dziewczynę ani rodzinę. Chciałem po prostu się zamknąć i nigdy nie wychodzić. Udało mi się to przez jakiś tydzień. Podciąłem się może raz, dwa, ale jeden raz trochę przesadziłem. Można to uznać za próbę samobójczą, ale ja nie chciałem umierać. Patrzyłem tylko jak krew płynie po moim nadgarstku. W końcu ktoś zapukał do moich drzwi. To był Mike. Poczułem znowu to cholerne kręcenie się w głowie. Zamknąłem na chwilę oczy, a nade mną stał chłopczyk, który przykładał swoją rękę do mojego nadgarstka. Wziął jakąś ścierkę i owinął wokół rany. Mike miał wtedy sześć lat. Pierdolone sześć lat. Nigdy sobie nie wybaczę w jakiej sytuacji go postawiłem. Nigdy również nikomu o tym nie powiedzieliśmy, Mike przysięgnął, że nikomu nie powie, a ja wolałem, żeby tak zostało.
CZYTASZ
Maybe I Know
Romance17- letnia Maddie Nichols całe życie żyła w kłamstwach, sekretach i kłótniach. Po śmierci jej ojca, matka zaczęła się spotykać z pewnym facetem po czym przeprowadza się z córka do Californi. Maddie jeszcze nie wie ze będzie miała starszego brata ora...