Rozdział 1

308 11 8
                                    


Cały lot spędziłam czytając i słuchając muzyki.
Nadal nie mogłam uwierzyć, że moja własna matka bez mojego pozwolenia zmieniła całe moje życie w 1 dzień. A to wszystko przez jakiegoś chuja.
Szczerze nienawidziłam Harry'ego niedość, że mi przypominał mojego ojca to jeszcze strasznie się rządził.
Moja matka i on są siebie równi.
Chociaż ona wreszcie mi powiedziała co planowała od jakichś 3 miesięcy, nadal czułam, że coś przede mną ukrywa.
Chociaż się już przyzwyczaiłam.

Po jakichś jedenastu godzinach lotu wreszcie dotarliśmy.
Lot nie był taki zły bo jechaliśmy prywatnym samolotem Harry'ego.
Tak, niedość, że bogaty to jeszcze kretyn.
W sumie jak większość bogatych ludzi.

Szliśmy dróżką przez plaże do mojego nowego domu. Chociaż nadal mnie zjadało poczucie winy, że nic nie powiedziałam znajomym. Tak jeszcze tego nie zrobiłam. Wiec stwierdziłam, że ujawnię to w jeden z najgorszych sposobów, czyli napisze do nich wiadomość na messengerze.
Do: Zjeby
Hej wiem, że nie odzywałam się cały wczorajszy dzień, ale miałam powody. Nie wiem jak mam wam to powiedzieć. Pamiętajcie, że cokolwiek się stanie zawsze będziecie dla mnie najważniejsi. Ale do sedna. Przeprowadzam się do Californi. I zanim cokolwiek powiedziecie to wiedzcie, że to nie była moja decyzja, tylko mojej cholernej matki i tego chuja Harry'ego. Naprawdę mi przykro i nie wiem czy kiedykolwiek wróce do Londynu. Pamiętajcie kocham was i narazie.
                                                                                   Odrazu po tym odeszłam z grupy i zablokowałam kontakty na messengerze.
No może być. Mam nadzieje, że mnie nie znienawidzą.
- Maddie chodź już jesteśmy - powiedziała mama patrząc na ogromną wille.
- Japierdo... - nie dokończyłam, bo mama szturchnęła mnie lekko ręką - Ten dom jest ogromny - powiedziałam z zachwytem.
- Racja, jest przepiękny Harry- powiedziała mama do tego kretyna.
- Dla ciebie wszystko Rosie - odpowiedział Harry - Idealny dla naszej rodziny.
Co kurwa?
- Przepraszam czy ty powiedziałeś naszej rodziny? - Zapytałam z lekkim rozbawieniem - W sensie ty zamieszkasz z nami?

- Oczywiście, że tak - odpowiedział śmiejąc się -  Mama ci nie powiedziała?

Spojrzałam na mamę uśmiechając się ironicznie.

- Wiesz Harry przyzwyczajaj się, bo mama nigdy nie mówi takich sekretów - Powiedziałam wciąż patrząc się na matkę.

Staliśmy kilka sekund w ciszy, zanim przerwał ją Harry.
- No dobrze... A więc wchodźmy - powiedział.
Mama wciąż nie odrywała ode mnie wzroku.

Gdy weszliśmy do willi pierwsze co przykuło moją uwagę to sala która składała się z trzech korytarzy. Gdy weszliśmy do pierwszego odrazu mnie zachwyciłaobrazów na ścianach, gdy wreszcie ukazały się drzwi.
- A więc Rosie ten pokój jest dla ciebie - powiedział Harry powoli otwierając drzwi.
- O mój boże - powiedziała mama zakrywając sobie usta rękoma - Jest przepiękny.

Chociaż nie lubiłam tego cholernego idioty, ale przyznaje, że pokój był przepiękny. Duże białe łóżko, przy którym krawędzie były złote, gigantyczne okna z jasno- różowymi zasłonami, ogromny telewizor wiszący na przeciwko łóżka, nie wspomnę o ogromnych różowych szafach i szafeczkach pozłacanych. Pokój miał również łazienkę z tego co mówił Harry, ale jej nie otworzył, więc ruszyliśmy dalej.

Gdy wyszliśmy z pierwszego korytarza, poszliśmy do kolejnego. Tutaj niestety nie było tak dużo obrazów jak tam więc przypuszczałam, że tu będzie tu mój pokój.

- A więc Maddie zapraszam do twojego pokoju- Powiedział uśmiechnięty Harry.
Wiedziałam.
Gdy Harry otworzył drzwi, aż mi mina zastygła.
Ten pokój nie był taki jak mamy. Był o wiele piękniejszy. Wielkie białe łóżko z ciemno-zielonym baldachimem, ogromny telewizor również na przeciwko łóżka, wielka ciemno-zielona szafa stojąca po lewej stronie łóżka, duża biblioteczka z książkami, czarne biórko z szafeczkami, czarny fotel do biórka, ciemno-zielona pufa, biała lampka nocna przy szafeczce, oraz ogromny czarny fotel wiszący na suficie.
-Wow... - powiedziałam.
-Podoba ci się? - zapytał Harry.
-Tak, oczywiście, że tak jest idealny - odpowiedziałam z zachwytem.

Może mi się tu spodoba.

- To bardzo się cieszę, starałem się jak mogłem, żeby ci się podobało - puścił mi oczko Harry.
Może ten chuj bez uczuć jednak nie jest taki zły.

Gdy wyszliśmy z przed ostatniego korytarza został jeden, chyba największy.

- Tam jest moje biuro, po za tym są tylko trzy pokoje mój, gościnny no i mojego syna.
Jakiego kurwa syna?

Maybe I KnowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz