Rozdział 29

128 4 2
                                    

- Robby co ty tu robisz? - otrząsnęłam się z uścisku Zane'a.
- Co ja robię? - zaśmiał się - A co ty robisz?!
- Przecież nie zrobiłam tego specjalnie, tylko się potknęłam - przewróciłam oczami.

Brunet popatrzył na mnie zdenerwowany, a potem na Grey'a.

- Dobrze - powiedział po chwili - Miłej zabawy - zamknął drzwi.

Stałam przez chwilę nieruchomo. W końcu odwróciłam się do Zane'a, a ten przystawiał swoją dłoń do ust, żeby się nie zaśmiać.

- No beka, jak rzeka - przewróciłam oczami.
- Właściwie to było całkiem zabawne - uśmiechnął się - Nie do wiary, że twój chłoptaś jest zazdrosny o mnie.
Spojrzałam na niego.
- Nie wiem o co mu chodzi - zaczęłam - Przecież mu powiedziałam, że się tylko potknęłam.
- No bo jest idiotą, zrozum to - przewrócił oczami i ruszył w kierunku drzwi.
- A ty dokąd? - zapytałam.
- Daleko od ciebie - puścił mi oczko, zanim wyszedł z pokoju.

Stałam przez chwilę w ciszy, po czym sama ruszyłam w kierunku drzwi. Uśmiechnęłam się jak zobaczyłam tańczącego Ethana. Podeszłam do bruneta, a ten powitał mnie uśmiechem.

- No witam przyjaciółko! - objął mnie - No gdzie ty się podziewałaś, co?
- Byłam z Zane'm i trochę się pokłóciłam z Robbym - przyznałam.
- A czemuż to? - zapytał.
- Bo ja się potknęłam, Grey mnie złapał żebym nie upadła, a Robby akurat wtedy wszedł i mi chyba nie uwierzył.
- Robby po prostu nie umie się bawić - przewrócił oczami - To jest impreza, prawda?
Uśmiechnęłam się. Kochałam jego energię.
- Prawda, prawda.
- A więc trzeba się zabawić - pociągnął mnie na środek sali. Teraz leciało „Soaked".
Tańczyliśmy do słów piosenki.
- Cause baby you get me so, so soaked - śpiewaliśmy.

Po chwili Ethan podał mi kieliszek z winem.
- Za naszą przyjaźń Maddison - powiedział.
- Maddie - poprawiłam go ze śmiechem.
- Oba śliczne - uśmiechnął się po czym stuknęliśmy się kieliszkami i wypiliśmy zawartość.
- Gdzie jest Grace, Nick i Tracy? - zapytałam po chwili.
- Grace nie wiem, a Nick i Tracy prawdopodobnie gdzieś tańczą, bo widziałem ich niedawno.
Pokiwałam głową.
- Serio to zrobiłaś? - powiedział nagle.
- Ale co? - zmrużyłam oczy.
- No wiesz...brałaś narkotyki.
Przełknęłam ślinę.
- Nie chcę o tym rozmawiać, w porządku?
Chłopak uśmiechnął się.
- Pewnie, nie zmuszam - wyciągnął ręce w geście obronnym na co się zaśmiałam.
- Mam pomysł - powiedział nagle.
- Jaki?
- Zagramy w kalambury, strasznie nudno tu, więc trzeba rozkręcić atmosferę.
Uśmiechnęłam się.
- Dobry pomysł.

Po kilku minutach dwanaście osób zasiadło na kanapie. Nie było tylko Grace, Robbiego i Tracy, bo ktoś do niej zadzwonił. Usiedliśmy na kanapie i ci którzy się nie zmieścili na krzesłach, albo fotelach. Spojrzałam na brata, który mówił coś do Sam. Bardzo dziwne, że nie zrobił mi afery za te prochy. Wściekał się o byle gówno, a teraz nawet nie wymienił ze mną jednego zdania. Może był obrażony? A może po prostu to co mówił Zane było prawdą? Może przypomniał sobie, że sam był dilerem, więc postanowił mnie nie osądzać?

- Okej mam nadzieje, że zasad nie muszę tłumaczyć, bo to jest dosłownie najprostsza gra do roztrzygnięcia, w której tytuł już wam wszystko mówi - Ethan usiadł na kanapie obok mnie.
Pierwszy na środek poszedł Nick. Wylosował karteczkę, którą przed chwilą pisaliśmy z Ethanem.
Chłopak przeczytał zawartość i zastanowił się przez chwilę.
- Jak coś do kategoria „osoba" - powiedział.  Nagle zaczął chodzić do przodu, a potem zawracał i udawał, że trzyma coś przy uchu.
- Tracy - powiedział Ethan.
Blondyn się uśmiechnął i poklaskał.
- Brawo, teraz ty - zamienił się miejscami z Ethanem.
Brunet otworzył karteczkę i położył ją obok miski.
- Kategoria „czynność" - zaczął.
Chłopak zaczął udawać, że trzyma coś w obu dłoniach i zamknął jedno oko.
- Strzelasz! - krzyknęłam.
- Brawo - poklaskał - Teraz ty - puścił mi oczko.
Podeszłam do stolika i wyjęłam karteczkę.
Było na niej napisane „Charlie". Odłożyłam karteczkę.
- Kategoria „osoba" - powiedziałam.
Zaczęłam udawać, że trzymam pada i poruszała palcami.
- Finn? - zapytała Josie, na co pokręciłam głową.
Zaczęłam nagle udawać, że coś maluje pędzlem.
- Ja - powiedział z uśmiechem Charlie.
- Dokładnie - powiedziałam i zajęłam moje miejsce.
- Ale oddaje teraz miejsce Justinowi, bo nie chce mi się wstawać - przyznał Charlie.
Finn westchnął i wyszedł na środek. Zdecydowanie z Finn'em i mną jest coś nie tak. Chłopak by nie patrzył na mnie bez jakiejkolwiek empatii. Brunet wstał i wziął karteczkę. Zaczął udawać jak pali.
- Zane? - zapytałam na co pokręcił głową.
Po chwili zasłonił jedną dziurkę od nosa i udawał, że wciąga coś ze stołu. Przełknęłam gulę w gardle, wiedząc już, że chodzi o mnie. Spojrzałam się na Charliego, chłopak spojrzał też na mnie po czym pokręcił głową, w znaku, że Finn przegina.
- Finn ogarnij się do kurwy nędzy - powiedział Charlie - Zachowujesz się jak gówniarz.
- Oo czyli już sądzę, że wiesz kim jestem - uśmiechnął się ironicznie. Nagle zauważyłam, że Zane zamienił się miejscem z Ethanem i teraz siedział obok mnie.
- Mam pewien pomysł - szepnął mi do ucha.
- Jaki?
Brunet podał mi karteczkę. Otworzyłam ją i było tam napisane „Finn".
- Skoro on cię ośmieszył, oddaj mu - powiedział. Zastanowiłam się chwilę, po czym zrozumiałam o co mu chodzi.
- Nie mogę mu tego zrobić - przyznałam.
- A on tobie mógł? - zapytał szeptem.
Zastanowiłam się chwilę, po czym pokiwałam głową.
- Tak Finn, jesteś mną, teraz siadaj -powiedziałam i wstałam.
- Tak właśnie myślałem, że się odrazu domyśliłaś - powiedział nieco cicho.
Uśmiechnęłam się sarkastycznie, po czym udałam, że losuję karteczkę. Otworzyłam ją i spojrzałam na uśmiechającego się złowrogo Zane'a.
- Kategoria „osoba" - powiedziałam.
Zaczęłam udawać, że wyciągam jakąś folijkę, po czym przekazała ją innej osobie. Spojrzałam na Finna, który zaciskał szczęki.
- I, że co to niby jest? - zapytał Ehtan.
- Wydaje mi się, że narkotyki - powiedział Zane udając, że się zastanawia.
- Uuu diler? - zapytał Nick.
- Osoba - odparłam.
- Osoba tutaj? - zmarszczył brwi Ethan.
- Mmm ciekawe kto mógłby to być, prawda Walker? - zapytał go ironicznie Zane.
Chłopak tylko spojrzał na niego zdenerwowany.
- No co? - zaczął - Może wiesz kto to jest, bo ja nie wiem - powiedział Grey.

Brat spojrzał w końcu na mnie, jak się uśmiechałam złowrogo. Nagle wstał z miejsca i ruszył w moją stronę. Złapał mnie za ramię i pociągnął gdzieś do pokoju. Otworzył drzwi i mnie wepchnął.

- Co ty kurwa robisz?! - zapytałam wściekła.
- Co ja robię?! - zaśmiał się ironicznie - A co ty odpierdalasz?!
- To samo co ty zrobiłeś mnie - odparłam.
- Jesteś jakaś jebnięta, czy co?!
Zmarszczyłam brwi słysząc te słowa.
- Japierdole... - złapał się za głowę - Jesteś kurwa idiotką i tyle.
Przełknęłam gulę w gardle.
- Skąd ty to w ogóle kurwa wiesz, co?! - zapytał krzycząc.
Miałam już szklane oczy. Nic nie odpowiadałam nawet na niego nie patrząc.
- Teraz będziesz udawać głupią? - zapytał wściekle - Tam jakoś nie byłaś taka skrępowana.
Poczułam jak łza mi spada po policzku. Nienawidzę bycia wrażliwą na krzyczenie.
- Teraz płaczesz? - zaśmiał się ironicznie - Jesteś żałosna - powiedział po czym ruszył ku drzwi i nimi tak trzasnął, że dziwne, że się nie wyrwały.

Kurwa, kurwa, kurwa.
Co ja zrobiłam? Po co to zrobiłam? Po co on to zrobił?
Po chwili usłyszałam otwierane drzwi. Pomyślałam, że to Zane, ale to nie był on. To był Robby.
- Maddie... - spojrzał na mnie.
Pewnie byłam cała rozmazana.
- Odejdź nie chce rozmawiać - odwróciłam się, wycierając łzy.
- Przepraszam, że mnie nie było ja... - zaczął - Przykro mi.
Podszedł bliżej i mnie objął.
- Będzie dobrze - szepnął mi do ucha.
- Nic nie będzie dobrze - powiedziałam cicho - Ten wieczór to jakaś porażka, zniszczyłam całą imprezę.
- Nie zniszczyłaś niczego - zaczął - Po prostu twój brat dużo wypił i...poniosło go.
„Poniosło go" to mało powiedziane.
- I przepraszam, że tak zareagowałem na tą sprawę z Grey'em, po prostu...zauważyłem, że już wasza relacja nie wyglada tak jak wcześniej.
- To chyba dobrze, że już nie chcemy się nawzajem zabić, prawda?
- Oczywiście, że dobrze - uśmiechnął się - Po prostu...działa mi na nerwy i tyle.
- Taa, mnie czasami też - pociągnęłam nosem.
- Zawołam Grace i ci pomoże z makijażem czy czymś tam - powiedział chłopak.
- Dziękuje Robby - uśmiechnęłam się.
- Nie masz za co - również się uśmiechnął i wyszedł z pokoju.

Finn przesadził dzisiaj. I z alkoholem, i z tym co zrobił. Nazwał mnie jebnięta oraz idiotką. Nie zrobiłam niczego, czego on wcześniej nie zrobił.
Ten wieczór to totalna katastrofa. Jednak nie żałowałam tego co zrobiłam. On ośmieszył mnie, ja ośmieszyłam jego i jest remis. Ale on tak chyba nie uważał. Wyjęłam telefon z kieszeni i zauważyłam wiadomości od Zane'a.
Od: zanegrey_
Kurwa sory, nie wiedziałem, że Walker tak zareaguje. Jakiś kurwa psychol, serio. Nie zabił cię tam?

Zaśmiałam się na jego ostatnie zdanie.

Do: zanegrey_
Nie, ale było blisko.

Odpisałam i wyłączyłam telefon, słysząc pukanie do drzwi. To była Grace.
- Maddie... - podeszła do mnie i przytuliła - Finn przesadził i to ostro.
- Ta - odparłam.
- Chodź pomogę ci się ogarnąć - uśmiechnęła się do mnie.
- Dzięki Grace - również się uśmiechnęłam.
Grace złapała mnie za rękę i zaprowadziła do łazienki. Wyjęła płyn do demakijażu i zaczęła zmywać mój makijaż.
- Finn serio jest dilerem? - zapytała.
- Nie wiem czy teraz jest, ale na pewno był.
- Nie spodziewałabym się tego po nim.
- Ta, ja też - przyznałam.
- Skąd wiedziałaś?
- Zane mi powiedział.
- Ostatnio jakoś się dobrze dogadujecie - przyznała.
- Nie „dobrze", tylko...już się nie nienawidzimy tak jak wcześniej - zaczęłam - Może to wyglądać inaczej, ale nie jesteśmy jeszcze na etapie znajomych, ani przyjaciół.
Pokiwała głową.
- Rozumiem - odpowiedziała - Okej, jest już ładnie.
Spojrzałam na siebie w lustrze. Makijaż miałam podobny, ale mogę przyznać, że ten nawet ładniejszy.
- Dzięki Grace - uśmiechnęłam się do blondynki.
- Nie ma za co - również się uśmiechnęła i mnie przytuliła - Chodź idziemy do reszty.
Zastanowiłam się chwilę, ale stwierdziłam, że i tak będę musiała wyjść.

Wyszłam na korytarz z Grace, a ku uszu doszły mi krzyki Charliego, wołające mnie.
Ruszyłam w stronę bruneta.
- Co Charlie? - zapytałam.
Chłopak się do mnie odwrócił.
- Widziałaś gdzieś Finna? - zapytał.
- Nie, a co?
- Nikt go nie widział, a nikomu nie mówił, że gdzieś idzie.
Zmarszczyłam brwi. Nigdy tak nie robił.
- Był wściekły za to co zrobiłam, pewnie pojechał do domu - odpowiedziałam.
- Właściwie to...głupio mi pytać, ale to serio prawda? - zapytał - Finn jest dilerem?
Westchnęłam.
- Nie wiem czy nadal jest, ale na pewno był - odpowiedziałam.
Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
Zmarszczyłam brwi na ten widok. Matka rzadko co do mnie dzwoniła. Pewnie przyłapała Finna, jak był zjarany, albo pijany. Kto by się tego spodziewał. Odebrałam telefon.
- Cóż się stało, że do mnie dzwonisz? - zaczęłam - Pijany i zjarany Finn to dla ciebie za dużo?
- Finn miał wypadek - odpowiedziała.
Zamarłam.
NASTĘPNY ROZDZIAŁ W SOBOTĘ O 12!!!

Maybe I KnowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz