Drugi rok: Długi ostatni dzień (cz. 1)

191 18 0
                                    

Piątek, 29 czerwca 1973

Remus był spóźniony, a pozostało jeszcze tyle do zrobienia. Jak zwykle spał dłużej niż reszta huncwotów i zanim się obudził, pozostał już tylko Peter, który wybiegł za drzwi i szybko powiedział: - Dzień dobry, Lupin! Powodzenia!

Sprawdzając zegar, Remus wyskoczył z łóżka i w panice pobiegł pod prysznic. Czesząc włosy w lustrze – myśląc ponuro, że to może być ostatni raz, bo Opiekunka z pewnością ogoli go na łyso, gdy tylko jutro wróci do Św. Edmunda. – przeglądał listę w swojej głowie.

Najpierw oczywiście śniadanie – tego nie mogło zabraknąć. Jeśli uda mu się ruszyć dalej, może po prostu złapie Jamesa i Petera, zanim wyruszą na własną misję. Prawdopodobnie będzie to jego jedyna szansa, aby ich zobaczyć, ponieważ dzisiaj, w ostatnim dniu semestru, zwykle zjednoczeni huncwoci byli wyraźnie rozdzieleni aż do wakacji.

Po śniadaniu będzie musiał pobiec z powrotem na górę, żeby się spakować – Remus był całkiem pewien, że tego wieczoru czeka ich szlaban, a następnego ranka może nie mieć wystarczająco dużo czasu, zanim będą musieli złapać pociąg. Kiedy już się spakuje, musi zwrócić książki do biblioteki. To napełniło go poczuciem winy – pomimo tygodni badań nadal nie znalazł niczego, co mogłoby pomóc Siriusowi. Ich jedyną nadzieją było teraz to, że dwójka kuzynów będzie w stanie znaleźć sposób na wyjście z zaręczyn po ich ceremonii.

W drodze do biblioteki będzie musiał zostawić formularz zgłoszeniowy w biurze McGonagall – i tak odkładał to już o wiele za długo. Następnie, po zwróceniu książek i oddaniu formularzy, Remus pomyślał, że powinien mieć wystarczająco dużo czasu, aby spotkać się z Peterem przed szklarniami o jedenastej, gdzie odbierze pelerynę-niewidkę.

Dopóki wszystko pójdzie jak w zegarku, Remus powinien móc zdobyć potrzebne parasole z szopy gajowego na terenie obiektu i przemycić je z powrotem do swojego pokoju w akademiku. Potem nadejdzie pora lunchu – Remus miał nadzieję wykorzystać tę godzinę, aby w spokoju dokończyć czytanie swojej książki – pożyczył ją od Siriusa i pozostał mu tylko rozdział, więc naprawdę chciał mieć to już za sobą, zanim będą musieli wrócić do domu. Zwłaszcza, że ​​szczerze wątpił, czy McGonagall pozwoli mu czytać tego wieczoru podczas jego nieuniknionego szlabanu.

Krótko po obiedzie wejdzie w życie pierwszy etap planu huncwotów  na koniec semestru. Uniknie chaosu i dwukrotnie sprawdzi, czy wszystko spakował – być może zajmie się także pakowaniem Siriusa, ponieważ drugi chłopak wciąż tego nie zrobił i Remus podejrzewał, że zostawi to na ostatnią chwilę. Potem rozpoczną się przygotowania do uczty – wystarczy, że pojawi się wystarczająco wcześnie, aby pomóc Jamesowi i Siriusowi w wypowiedzeniu końcowych zaklęć. Pod warunkiem oczywiście, że nikt nie da się wcześniej złapać.

Nagle rozległo się pukanie do drzwi łazienki, kiedy Remus podciągał dżinsy.

-Przyniosłem tosty dla ciebie, Moony – zawołał Sirius. - Pomyślałem, że zaoszczędzę ci trochę czasu.

-Och, wspaniale, dzięki! - Remus odpowiedział, szybko zakładając koszulę, jakby Sirius mógł go zobaczyć przez drzwi.

-Powodzenia! Do zobaczenia po południu!

-Tak, tobie też!

Remus usłyszał, jak kroki Siriusa oddalają się i znikają na schodach. Dobrze. Przynajmniej o tę jedną rzecz zadbano. Wyszedł z zaparowanej łazienki i zobaczył talerz tostów leżący na jego kuferku. Cztery plasterki – Sirius nie był skąpy – i każdy obficie pokryty innym smarowidłem. Remus uśmiechnął się i odnowił swoją obietnicę, że pomoże Siriusowi później się pakować.

All the Young Dudes. Years 1-4 (Book One) (TŁUMACZENIE PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz