Drugi rok: Quidditch

287 30 3
                                    


W którym Remus musi wykonać mnóstwo emocjonalnej pracy.


-Mam dość – powiedział ponuro Peter. Remus westchnął, siedząc obok niego. Znał to uczucie, ale teraz nie było sensu się nad nim rozwodzić. - Naprawdę mam! – powtórzył Peter nieco podniesionym głosem, gdy spojrzał na Remusa, szukając potwierdzenia.

-Wiem że masz – odpowiedział Remus, mając nadzieję, że go udobrucha.

-Wciągali nas w różne rzeczy, rozkazywali, a ja nigdy się nie skarżyłem.

-Właściwie, trochę się skarżyłeś. - Remus uniósł brwi. Peter skinął głową.

-Dobra, czasami narzekałem, ale zawsze robiłem tak, jak mówił James. I Sirius, mimo że jest dla mnie okropny.

-Sirius jest okropny dla wszystkich – powiedział Remus, zaczynając już się nudzić.

-Cóż, tym razem zdecydowanie mam dość - Peter kontynuował. - Posunęli się za daleko.

-Po prostu ich wspieramy. – Remus ziewnął, pochylając się do przodu na drewnianych trybunach. - Myślałem, że lubisz ich wspierać.

-Nie o... -  Peter skrzywił się. - Piątej rano.

Remus był skłonny się zgodzić, nawet jeśli nie miał zamiaru z tego powodu narzekać. Przynajmniej Peter naprawdę lubił quidditcha. Spojrzeli na ciche boisko, gęstą i zieloną trawę pod zwiewną zasłoną porannej mgły. James i Sirius prawdopodobnie nadal byli w szatni wraz z resztą kandydatów do drużyny quidditcha Gryffindoru. Remus i Peter siedzieli skuleni na trybunach, owinięci szalikami i czapkami, czekając na rozpoczęcie wybierania zawodników do drużyny.

Byli tam już co najmniej godzinę – za wcześnie nawet na śniadanie, bo James chciał wcześniej poćwiczyć. Mogliby powiedzieć nie i zamiast tego pospać, pozwalając pozostałym dwóm wcześniej wyjść, jeśli chcieli. Ale Peter miał rację, zawsze robili, co mówił James, był po prostu zbyt dobry w przekonywaniu ich. Remus ziewnął ponownie.

-Och, cześć, Remusie. - Lily Evans weszła po schodach, uśmiechając się do nich ze zmęczonym uśmiechem. - Cześć, Peter.

-Dobry. - Remus skinął głową.

-Hej, Lily. – Peter ziewnął.

-Chłodno, prawda! Przyszliście obejrzeć próby quidditcha?

-Tak.

-Powinnam się domyślić, że James będzie próbował – powiedziała Lily ze zmęczeniem. Fanatyzm Jamesa dotyczący quidditcha nie ograniczał się do pokoju w dormitorium huncwotów, każdy, kto go kiedykolwiek spotkał, wiedział, jaki był chętny.

-Sirius też – powiedział Remus.

-No cóż, nigdy jedno bez drugiego - Lily odpowiedziała sztywno.

-Kogo obserwujesz? - zapytał Peter.

-Marlene. – Lily wskazała na drugi koniec boiska, gdzie przy słupkach bramki zbierała się drużyna quidditcha Gryffindoru i nowi kandydaci. Remus mógł właśnie dostrzec blondowy kucyk Marlene McKinnon. - Chce być pałkarzem.

-To jest pozycja Siri...- zaczął Peter, ale Remus szybko kopnął go w nogę.

Lily spojrzała na nich ze zdziwieniem i zdecydowała się zmienić temat.

-Remusie, czy możesz dziś wieczorem sprawdzić eliksir „przyjemnego snu"? Naprawdę mam zaległości w astrologii i chciałam porozmawiać z profesorem Asterem.

-Nie mogę – odpowiedział Remus, opierając się na łokciach. – Mamy szlaban.

-Och. Za co?

-Lewitacja wszystkich stołów i krzeseł w klasie Obrony Przed Czarną Magią - Peter dostarczył.

All the Young Dudes. Years 1-4 (Book One) (TŁUMACZENIE PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz