– O co chodzi? – warknęłam nieco zbyt ostro.
Przed oczami miałam rozwiewająca się wizję jaskini.
– Przed drzwiami stoi Bres – wyjaśniła ciszej Dolora – razem z dowódcą Strażników. Czekają na ciebie. Bres podobno obawia się o twoje zdrowie i chce się upewnić, że dotrzesz na spotkanie z nim i jego towarzyszami.
Prychnęłam nieelegancko. Wizja martwiącego się o mnie Bresa jakoś do mnie nie przemawiała. Przeniosłam wzrok ze zdenerwowanej, bojowo nastawionej Strażniczki na mojego męża.
– Tyle będzie musiało ci wystarczyć – powiedziałam. – Chciałam, żebyś miał jakieś pojęcie o tym, czego się tam spodziewać.
Gerard skinął głową i pomógł mi wstać. Ścierpła mi prawa noga. Nie znosiłam tego. Z jakiegoś powodu ta chwilowa niedogodność rozzłościła mnie bardziej niż zwykle.
– Niech czekają – uznałam. – Klaro, pomóż mi się wyszykować, ale nie spiesz się. Gerardzie, pójdziemy do nich w pełnym majestacie pary książęcej.
Zabraliśmy się do pracy. Wybrałam jedną z najstrojniejszych sukien, jakie miałam. Materiał w kolorze lila sprowadzano z odległego krańca Pierwszego Świata. Dekolt odsłaniający ramiona ozdobiono drogą, ręcznie tkaną koronką wyszywaną ametystami, która optycznie powiększała mój mały biust. Liczne fałdy sukni dodawały mi objętości. Ucieszyło mnie to, bo ostatnio schudłam z nerwów i nie lubiłam takiej siebie. Długie, odrobinę bufiaste rękawy spowijały moje ramiona i kończyły się koronkowymi mankietami na nadgarstkach. Wsadziłam stopy w wysokie, srebrne pantofle na obcasie. Na szyi miałam naszyjnik z fioletowych ametystów i białego złota. Każdy kamień oszlifowano na kształt łzy spowitej złotymi zawijasami.
Kiedy Klara skończyła mnie czesać – zauważyłam, że jej ręce nieznacznie drżą – włosy spływały mi kaskadą na ramiona i plecy. Część z nich upięto, by odsłonić twarz. Wąska korona z ametystami dodawała im blasku. Dodatkowo umalowałam się mocniej niż zwykle. Nakładając ciemniejszy cień miałam wrażenie, jak gdybym przywdziewała barwy wojenne. To mi o czymś przypomniało. Otworzyłam toaletkę i wyjęłam z niej podwiązkę. Zrobiono ją na moje specjalne zamówienie. Podwiązka świetnie trzymała się na udzie – i to mimo obciążenia w postaci pochwy ze sztyletem. Czułam się mniej bezbronna, gdy czułam ten uspokajający ciężar.
Wstałam i zerknęłam w lustro. Skinęłam głową odbiciu.
– Ile czasu minęło? – rzuciłam w powietrze.
– Godzina – odparła Klara, zerknąwszy na zegar.
– Za mało. Napijmy się herbaty. Tej na wyjątkowe okazje, z kwiatami chryzantemy.
Moja przyjaciółka skinęła głową i wyszła do saloniku. Kiedy minęła próg, do sypialni powrócił Gerard. Założył ciemny stój przypominający mundur dowódcy. Srebrne znaki na klapie marynarki coś mi przypominały. Gdy zaczęły migotać, uświadomiłam sobie, że to znaki Mocy. Strój podkreślał szerokie ramiona mężczyzny. Wysokie pod kolana buty imitujące wojskowy styl zwracały uwagę na jego długie, silne nogi. Nawet w takim ubraniu nie można było ukryć jego umięśnionych ud czy ramion. Mój mąż miał sylwetkę wojownika. Wyglądał, jakby był stworzony, by przewodzić ludziom. Przeniosłam wzrok na wiszący u jego boku miecz, którego rękojeść ozdobiona była pojedynczym klejnotem. Wiedziałam, że Gerard potrafił go używać, a to sprawiało, że przy nim czułam się bezpieczniej.
– Odpowiednio królewsko? – zapytał głębokim głosem.
Włosy zaczesał do tyłu. Idealnie.
Z jednej z komód wyciągnęłam koronę z białego złota ozdobioną białymi i czarnymi diamentami. Na obręczy znajdowały się róże – od naszego ślubu Haller również mógł posługiwać się tym symbolem, choć jeszcze ani razu tego nie zrobił. Uznałam, że to odpowiednia chwila, by zaczął. Podeszłam do Gerarda i nałożyłam mu koronę na głowę. Odsunęłam się, by podziwiać ten widok.
CZYTASZ
TOM I. Księżniczka Pierwszego Świata
Teen FictionGdy Emerencja otrzymuje nakaz poślubienia wybranego dla niej mężczyzny, doświadcza wizji, po której postanawia zerwać z tradycją i samodzielnie wybrać narzeczonego. Z konsekwencjami owych wydarzeń mierzy się protagonistka powieści, Laura. Księżniczk...