Sąd

109 33 52
                                    


Przez chwilę patrzyłam na Féliciena z niedowierzaniem. Potem otrząsnęłam się i zamknęłam przejście, więżąc przybyłych tu ze mną ludzi.

– Taki był wasz plan? – spytałam.

– Księżniczko, to nie tak... – zaczął Mistrz Kapplan. Był mężczyzną w średnim wieku. Odpowiadał za szkolenie żołnierzy na wschodzie. Bywał w pałacu, więc jego obecność tutaj mnie nie zaskoczyła, a może powinna. Przecież to właśnie w tamte rejony udała się moja matka. – Nikt z nas nie chciał...

Lustra zamigotały. Nasze odbicia zaczęły śmiać się złowieszczo.

– Magia mówi mi coś innego.

Wskazałam ręką na lustra, z których składały się ściany jaskini.

Poczułam na ramieniu rękę Gerarda. Zerknęłam na niego.

– Oni tego nie widzą. – Pokręcił głową. – Może poza Bresem. Pomijając go, żadne z nich nie jest tak silnie obdarzone, by zobaczyć odbicia.

Rzuciłam mu zdumione spojrzenie. Skąd on miałby to wiedzieć? Przecież był w Jaskini Mocy pierwszy raz. Już miałam o to spytać, kiedy ubiegł mnie i odezwał się:

– Śniłem o tym miejscu, zanim w ogóle się poznaliśmy. Dlatego wcześniej o nic nie pytałem.

Powoli skinęłam głową. To nie był czas ani miejsce, by to roztrząsać. Odwróciłam się od niego i ponownie zgromiłam zebranych wzrokiem. Klara, Dolora i Daniel stali przy zamkniętym wyjściu z bronią gotową, by jej użyć.

Skończyły się gierki.

– Od początku to planowaliście? – spytałam. – To wy staliście za wszystkimi atakami, mam rację? Także za tym, w wyniku którego omal nie zginął Książę Gerard?

Niektórzy wciąż nie podnosili głów, inni patrzyli na mnie z jawną nienawiścią.

– Dlaczego? – zapytałam krótko.

Rządy mojej matki były dobre, spokojne i sprawiedliwe. Nikomu nie brakowało jedzenia, ponieważ Królowa potrafiła zapanować nad przepływem Mocy. Wiadomo, że zdarzały się różne incydenty, kradzieże czy morderstwa – ale to dzieje się wszędzie, gdziekolwiek pojawią się ludzie. Zawsze komuś będzie za mało, zawsze ktoś inny będzie miał coś, co może stać się obiektem pożądania. Rozumiałam to, bo wiedziałam, jaka jest natura człowieka. Lecz to motywacja spiskowców wciąż nie dawała mi spokoju. Dlaczego postanowili mnie zabić? Co im to dawało? I to właśnie teraz?

Nikt się nie odezwał. Czułam na sobie ich ciężkie spojrzenia. Wyrażały zwierzęce przerażenie, czystą nienawiść, furię. Każde było inne. Każde będzie mi towarzyszyć do końca życia. Będę śnić o nich po nocach. Mimo to wiedziałam, co muszę zrobić.

Nikt nigdy nie powiedział, że bycie Księżniczką jest proste.

Zrobiłam krok w ich stronę. Przywołałam Moc, która spowijała mnie teraz niczym srebrzysto-złoty płaszcz. Czułam ją w każdej komórce ciała. Wyrywała się, chcąc dosięgnąć spiskowców. Pokusa sięgnięcia po źródło magii Eregii nigdy jeszcze nie była tak silna.

Umiejętność opanowania jej była tym, co odróżniało mnie od ludzi, na których patrzyłam. Podeszłam bliżej.

– Strażnicy – odezwałam się. Iskry magii wokół mnie wzbudziły czarodziejski wiatr, który szarpał nasze włosy i ubrania. – Oskarżam tych ludzi o zdradę stanu. Znajdujemy się w samym sercu Eregii, więc to magia ich osądzi. Dopilnujcie, by nikt nie opuścił Jaskini Mocy bez mojej zgody.

TOM I. Księżniczka Pierwszego ŚwiataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz