Razem udaliśmy się do sali, w której miała się odbyć uroczysta uczta. Gerard zaoferował mi ramię, więc szliśmy blisko siebie. Czułam jego ciepło i jego Moc. Zaczynałam się do tego przyzwyczajać. Co jakiś czas zerkałam na niego ukradkiem, kiedy witał się z napotkanymi po drodze ludźmi.
Jest mój, myślałam z niedowierzaniem.
Serce mi trzepotało.
W końcu razem weszliśmy do wielkiej sali. Pomieszczenie było ogromne, wysokie i zaskakująco surowe. Wykute wprost w skale ściany, choć ozdobione rozmaitymi płaskorzeźbami i nielicznymi arrasami, były wręcz majestatyczne i przywodziły na myśl potęgę pradawnych mieszkańców Eregii. Jedna ściana była szklana, a zza niej rozpościerał się zapierający dech w piersiach widok na górski krajobraz i wioski usiane poniżej. Długie stoły ułożono w literę U. Nasze miejsca znajdowały się przy środkowym stole, mieszczącym się przy monumentalnym oknie, zaraz obok miejsc państwa Hallerów. Matka Gerarda wychyliła się lekko i posłała mi przyjazne spojrzenie. Dopiero teraz zobaczyłam, że ma oczy w dwóch różnych kolorach. Lewe było ciemne niczym tęczówki jej syna, prawe zaś – szaro-niebieskie jak niebo po burzy. Jej wzrok szybko spoczął na moich rękach, które trzymałam na blacie. Byłam pewna, że natychmiast zauważyła pierścionek.
Zaczynałam ją lubić. Wspominałam nasze wcześniejsze przybycie, podczas którego rodzice mojego narzeczonego powitali mnie niczym dawno niewidzianą córkę. To było miłe. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale Hallerowie okazali się zaskakująco ciepłymi, przyjaznymi ludźmi. Byli zupełnie inni, niż się spodziewałam na podstawie tego, co opowiadano mi o osobach z północy.
– Gratulacje – powiedziała konfidencjonalnym tonem.
Podziękowałam jej uśmiechem i uciekłam wzrokiem, nagle speszona. Gerard za to ujął moją upierścienioną dłoń, uniósł ją do ust i pocałował. Czułam, jak zalewa mnie rumieniec. Pierwszy raz tak otwarcie okazał mi uczucia. W dodatku przy rodzinie i wszystkich mieszkańcach zamku. Moje spojrzenie padło na siedzących nieopodal Strażników. Dolora, najwidoczniej świadoma znaczenia podarunku, który właśnie lśnił ma mej ręce, uśmiechała się od ucha do ucha. Klara popatrywała na mnie, nie wiedząc do końca, o co chodzi. Dolora nachyliła się ku niej, przez chwilę zawzięcie jej coś tłumaczyła, aż w końcu obie przyjaciółki szczerzyły się jak szalone. Powagę zachował tylko Daniel, który był widocznie spięty i skoncentrowany, co chwilę rozglądał się na boki, jakby w każdej chwili spodziewał się ataku.
Przesadza, uznałam, wzdychając w duchu. Nie miałam pojęcia, co dokładnie zaszło między nim a Gerardem, ale pogorszenie stosunków między nimi było oczywiste.
Nagle Amalgun wstał, a w sali zapadła cisza. Mężczyznę otaczała aura szacunku i dystynkcji. Z pewnością wiązało się to z silną Mocą, która płynęła w jego krwi. Podejrzewałam jednak, że chodzi o coś więcej.
– Moi drodzy – odezwał się, a jego silny głos poniósł się po pomieszczeniu – jest mi niezmiernie miło, że przybyliście na dzisiejszą ucztę. Oto powrócił nasz syn, który od kilku miesięcy przebywał z dala od domu. Ale nie powrócił na długo; nie przybył też sam. Towarzyszy mu Księżniczka Eregii, Laura, córka Królowej Emerencji. Jak zapewne wiecie, nasz syn dostąpił niebywałego zaszczytu. – Zrobił znaczącą pauzę. – Został wybrany na przyszłego męża Księżniczki. Co więcej, dziś został przez nią zaakceptowany nie tylko wedle nakazu Królowej, ale według woli samej Laury.
Czyli on też zauważył pierścionek.
Czułam, że Gerard pęka z dumy. Za moim pozwoleniem uniósł nasze złączone dłonie. Na palcu mojej ręki błyszczał pierścionek. Na ten widok zebrani zaczęli uderzać rękami w stoły, a huk poniósł się aż do sufitu. Zrozumiałam, że to tutejszy odpowiednik aplauzu.
CZYTASZ
TOM I. Księżniczka Pierwszego Świata
Teen FictionGdy Emerencja otrzymuje nakaz poślubienia wybranego dla niej mężczyzny, doświadcza wizji, po której postanawia zerwać z tradycją i samodzielnie wybrać narzeczonego. Z konsekwencjami owych wydarzeń mierzy się protagonistka powieści, Laura. Księżniczk...