7. Wyciągnięte dłonie

428 107 141
                                    


Kiedy Klara uznała, że wyglądam znośnie, opuściłyśmy moją komnatę i – lekkim truchtem, który zupełnie nie przystaje osobie o moim statusie, ale który wymusiły na nas okoliczności, ponieważ Mistrz Ceremonii nie tolerował spóźnień, niezależnie od tego, z kim był umówiony – wyruszyłyśmy na pierwsze tego dnia spotkanie. Mistrz Eklan czekał w saloniku znajdującym się zaraz obok Sali Reprezentacyjnej.

Eklan wyglądał jak mężczyzna w średnim wieku, choć wiedziałam, że był na służbie jeszcze u moich dziadków. Widoczniew jego rodzinie Moc wciąż była silna, a to z kolei znacząco spowalniało procesy starzenia się.Sam Eklan był wysoki, mierzył jakiś metr osiemdziesiąt, postawny, ale nienazbyt muskularny, inteligentny, szarmancki i do bólu przywiązany do etykiety.Swą pozycję Mistrza Ceremonii na dworze Eregii nieodmiennie podkreślał garderobąskomponowaną z wyłącznie dwóch kolorów: pomarańczowego i fioletowego. Jegokasztanowe włosy zaczynały już siwieć, co, jak sam mawiał, dodawało mu nieodpartego uroku. Cociekawe, w chwilach zdenerwowania miał zwyczaj podkręcania końcówek swychbujnych, idealnie przystrzyżonych wąsów.

Jak się przekonałam, teraz jego wąsy aż lśniły od nieustannego poprawiania ich. Na mój widok Eklan zerwał się z fotela i ukłonił dwornie.

– Księżniczko, już myślałem, że się spóźnisz! – Ton jego głosu jednoznacznie wskazywał na to, że spóźnianie się jest przez niego uważane za tak samo poważną zbrodnię, jak morderstwo.

– Mistrzu – odparłam spokojnie, oddając ukłon – Księżniczka nigdy nie pojawia się zbyt wcześnie, nie stawia się też za późno, lecz zawsze w najlepszym możliwym czasie.

Mistrz zaśmiał się serdecznie.

– Pani, oboje wiemy, że to nieprawda!

Uśmiechnęłam się w odpowiedzi. Niektóre rzeczy w innych ludziach musimy po prostu akceptować. A ja byłam dziś bardzo wspaniałomyślna.

Eklan obejrzał już projekt sukni, którą miałam włożyć wieczorem. Analizował jej poszczególne elementy, doszukując się czegokolwiek, co uchybiałoby etykiecie lub mogło sprawić problemy w czasie mojego Wielkiego Wejścia lub później, podczas królewskiego balu. Chyba niczego takiego nie znalazł, bo tylko pokiwał głową i oddał kartki Klarze. Mnie nie wolno było zobaczyć choćby rysunku, nie mówiąc o całej kreacji.

– Nie przewiduję żadnych niespodzianek – orzekł. – Niemniej jednak chciałbym powtórzyć z tobą plan ceremonii. Zaczynamy od zebrania się gości. Najpierw wchodzi starsza Szlachta. Zakładam, że chwilę to potrwa. Będą plotkować, oceniać siebie nawzajem i stawiać zakłady. Następnie pojawia się Królowa – tu skłonił głowę z szacunku dla mojej matki. – Po niej do sali zostaną wpuszczeni młodsi przedstawiciele rodów. Początkowo myślałem, czy nie ustawić dziewcząt po jednej stronie, a chłopców po drugiej, lecz obawiam się, że to mogłoby w efekcie niezbyt dobrze zadziałać. Nie chcemy przecież, by ci młodzi ludzie zaczęli jakieś kłótnie, w dodatku jeszcze przed ogłoszeniem decyzji. Na sam koniec, przy akompaniamencie skomponowanym specjalnie na tę okazję, wejdziesz ty, Księżniczko. Z uniesioną głową powoli zejdziesz po schodach. – Zaprezentował mi właściwą postawę. – Nie możesz dotknąć żadnej barierki, nikt nie może ci pomóc, mimo że suknia może być ciężka. Nie możesz się rozglądać. Będziesz patrzeć wyłącznie przed siebie, jakbyś miała klapki na oczach. Przejdziesz środkiem sali aż pod sam tron zajmowany przez Królową. Ukłonisz się, uklękniesz i wypowiesz formułę, która brzmi... – dramatycznie zawiesił głos.

Zrozumiałam, że to moja kolej. Przeszłam na drugi koniec pomieszczenia, poprawiłam strój i niespiesznie podeszłam do Mistrza Eklana nie rozglądając się na boki. Potem zaprezentowałam właściwy ukłon. W końcu opadłam lekko na kolana, skłoniłam głowę, wyciągnęłam przed siebie ręce, zupełnie jakbym oczekiwała cennego podarunku, i wyrecytowałam, używając naszych królewskich imion:

TOM I. Księżniczka Pierwszego ŚwiataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz