10. Niespodzianki

345 93 162
                                    

Zdecydowanie czas zmienić temat.

– Decyzja mojej mamy bardzo cię zaskoczyła? – zapytałam. – Co pomyślałeś, gdy dowiedziałeś się, że to na ciebie padł jej wybór?

Zastanawiałam się nad tym od pewnego czasu. Niby domyślałam się, że Królowa ni stąd, ni zowąd, nie każde losowemu chłopakowi za mnie wyjść, ale byłam ciekawa, jak przebiegał proces typowania kandydata i ile czasu zajęło poczynienie odpowiednich ustaleń. Oczywiście wszystko w tajemnicy, bo najwidoczniej tylko ja – do dzisiaj – wierzyłam, że nikt nie może o niczym wiedzieć.

Gerard nie odpowiadał przez dłuższą chwilę. Wpatrywał się w rozgwieżdżone niebo o dwóch księżycach. Srebrna tarcza Lunosa, mniejszego z nich, rzucała na nas silny blask.

– Obawiam się, że zadałaś zbyt trudne pytanie, abym mógł teraz wyczerpująco na nie odpowiedzieć – powiedział wreszcie i, o dziwo, zabrzmiało to szczerze. Przeczesał włosy palcami. – Chętnie kiedyś z tobą porozmawiam, ale dziś... – urwał i spojrzał na mnie. – Dzisiaj jestem po prostu szczęśliwym wybrankiem – mówiąc to, posłał mi czarujący uśmiech. – Poważnie, Księżniczko.

– Laura – sprostowałam odruchowo.

– Ty pierwsza zwróciłaś się do mnie per „panie Haller" – przypomniał. – A ty? Jesteś zadowolona z decyzji Królowej?

– To się dopiero okaże – odparłam, nie chcąc wyjść na zbyt łatwą do zdobycia.

Mimo wszystko wiedziałam, że Klara zapewne obmyśla już organizację naszego ślubu. Wyobraziłam sobie morze kwiatów, hektolitry wina i suknię z ogromną kokardą. Zaśmiałam się pod nosem.

– A ty? – spytałam.

Znów odwrócił wzrok. Już myślałam, że nie odpowie na moje pytanie, kiedy odezwał się:

– To ja poprosiłem Królową o twoją rękę.

Zupełnie nie wiem, jak to się stało. Chyba chciałam się odbić od ściany, o którą się opierałam, ale straciłam równowagę. Ostatecznie upadłam na pupę. Lekki jedwab w ogóle nie zamortyzował upadku. Byłam skołowana, wszystkiego było za dużo. Dopiero teraz dotarło do mnie, że zmęczenie – w końcu nie przespałam porządnie ani jednej nocy w ciągu ostatniego tygodnia – zaczyna brać nade mną górę. A to dopiero początek balu. Powstrzymałam się przed jęknięciem.

– Wszystko w porządku?

Gerard opadł na kolana i zaczął sprawdzać, czy nie zrobiłam sobie krzywdy. W jego wzroku kryła się autentyczna troska. Może dałabym się na to nabrać, gdybym nie dostrzegła iskry rozbawienia, którą próbował przede mną ukryć. Przez to sama się uśmiechnęłam. Mężczyzna ujął moje ramię i właśnie miał pomóc mi wstać, gdy usłyszeliśmy:

– Księżniczko?

Podniosłam oczy do góry. Nad nami stał Daniel. Zwykle widywałam go w mundurze Strażnika, ale dziś i on pojawił się na balu jako przedstawiciel Szlachty. Był ubrany w elegancki surdut z ciemnozielonego materiału, który doskonale podkreślał kolor jego oczu. Biała koszula kontrastowała z zaczesanymi do tyłu kruczoczarnymi włosami, a ciemne spodnie nienachalnie wkomponowały się w tę stonowaną stylizację. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że moja mama mogła wybrać właśnie jego, ponieważ na pewno również był brany pod uwagę. Chyba na chwilę zapomniałam, jak się oddycha. Spuściłam wzrok. Patrzyłam teraz na wylakierowane buty z czarnej skóry. To było bezpieczniejsze.

Gerard delikatnie pociągnął mnie do góry. Otrzepałam sukienkę, poprawiłam włosy i postarałam się, by moja twarz miała jak najbardziej neutralny wyraz. W końcu wcale nie myślałam o niczym niestosownym, prawda? Jednak wiedziałam, że zastanawianie się nad innymi opcjami w dniu, w którym przyjęłam już kandydata na przyszłego męża, było co najmniej niewłaściwe. Takie zachowanie nie przystało Księżniczce Eregii. Musiałam o tym pamiętać.

TOM I. Księżniczka Pierwszego ŚwiataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz