- Mogę? - spytał, wskazując na wolny fotel.
Kiwnęłam głową.
Gerard przeczesał włosy palcami. Już widziałam u niego ten gest.
- Naprawdę myślałaś, że chcę go zabić? - zapytał wreszcie.
Postanowiłam grać w otwarte karty. Jeśli mieliśmy spędzić razem życie, to warto było być szczerym.
- Wtedy tak. W tym momencie, gdy to wspominam, uznaję, że to nie było aż tak oczywiste.
Teraz to on pokiwał głową.
- Założyłaś, że skoro jestem tym, kim jestem, to od razu wezmę się za zabijanie twoich ludzi?
Udałam głęboki namysł.
- Nie... na twoim miejscu poczekałabym z tym przynajmniej tydzień.
Uśmiechnął się.
- Uściślijmy - kontynuowałam, siadając wygodniej. - Kim właściwie jesteś? O czym marzysz? Jakie są twoje największe sekrety? I dlaczego poprosiłeś matkę o moją rękę?
- To brzmi jak wywiad szpiegowski - zaśmiał się Gerard. Chociaż wyglądał na zrelaksowanego, to miałam wrażenie, że to nie do końca prawda. - Umówmy się tak: odpowiem na niektóre twoje pytania, ale w zamian za to ty odpowiesz na jedno, nad którym to ja się zastanawiam.
Wyczuwałam tu haczyk, ale układ brzmiał sprawiedliwie, więc mimo obaw się zgodziłam. Uniosłam do góry rękę i powiedziałam:
- Słowo Księżniczki!
Po komnacie przetoczył się słaby impuls Mocy. Teraz nie było odwrotu.
Popatrzyłam wyczekująco na mojego rozmówcę.
- Zacznijmy od początku... Znasz już moje imię i nazwisko, poznałaś moich rodziców i siostrę...
- Siostrę? - przerwałam mu. Nie przypominam sobie żadnej siostry.
- Tak, siostrę - powtórzył z ledwo widocznym grymasem. - Taka naburmuszona blondynka, pamiętasz ją?
Aha. Kobieta, która wczoraj wieczorem gromiła go wzrokiem.
- Dlaczego twoja siostra jest przeciwna temu małżeństwu? - spytałam.
- Macrina słynie z tego, że nie zgadza się z niczym, co dotyczy mnie. - Wzruszył ramionami. - Jesteśmy rodzeństwem, ale nigdy nie byliśmy ze sobą blisko. Jest starsza ode mnie, a w naszym rodzinnym domu bywa rzadko.
Czułam tu niedopowiedzenie roku. Widziałam jednak, że Gerard nie chce ciągnąć tego tematu, więc nie naciskałam. W końcu mam czas i możliwości, by dowiedzieć się szczegółów. Wystarczy wysłać jedną lub dwie Strażniczki i po sprawie.
- Jak już wiesz, pochodzę z północy - mówił dalej mój narzeczony. - To wciąż Eregia, ale niektóre miejsca są tak oddalone od stolicy, że gdybyś zapytała ich mieszkańców, do kogo należy ziemia, po której chodzą, Eregia mogłaby być ostatnim, o czym by pomyśleli.
- I właśnie dlatego nazywają cię księciem północy - przerwałam mu.
Nie zaprzeczył. Interesujące. Czyli nie lubi się stroić, ale jest dumny.
- Pytałaś o mnie? - zaciekawił się.
- Nie musiałam. Może i wcześniej nie słyszałam konkretnie o tobie, ale o twojej rodzinie - owszem. Może się jeszcze okazać, że wiem o was więcej, niż przypuszczasz - zakończyłam tajemniczo.
- W każdym razie - odparł, na razie nie łapiąc przynęty - moja rodzina zajmuje się większością istotnych spraw na naszych ziemiach. W związku z tym odebrałem odpowiednie wykształcenie, które obejmowało nie tylko szkolenie się w Mocy, ale także łucznictwo, ekonomię, geografię, dyplomację i wiele innych rzeczy przydatnych podczas pełnienia funkcji, którą sprawuje obecnie mój ojciec.
CZYTASZ
TOM I. Księżniczka Pierwszego Świata
Novela JuvenilGdy Emerencja otrzymuje nakaz poślubienia wybranego dla niej mężczyzny, doświadcza wizji, po której postanawia zerwać z tradycją i samodzielnie wybrać narzeczonego. Z konsekwencjami owych wydarzeń mierzy się protagonistka powieści, Laura. Księżniczk...