Pov. Ricardo
Czekaliśmy właśnie z Gabim na obu chłopakow których tu zaprosiliśmy. A że nam się nudziło stwierdziliśmy że czemu by czegoś dla nas nie ugotować. Tyle że o gotowaniu to my wiemy tyle co nic..
O dziwo jednak udało nam się bez problemu zrobić ciasto na ciastka. Teraz jedynie do piekarnika i będzie git. Przynajmniej mam taką nadzieję.-Terry to chyba zgubił drogę do twojego domu. - zaśmiałem się a od drzwi dobiegł dźwięk dzwonka.
-O, chyba o wilku mowa. - powiedział Gabi i poszedł otworzyć.
Pov. Gabriel
Otworzyłem drzwi i oczywiście przyszedł nikt inny jak Terry. Nie wiem czemu mnie tak irytuje ale no jak tylko na niego patrzę to mi się ciśnienie podnosi.
-Siema. - uśmiechnął się.
-Czesc. - odpowiedziałem chłodno i wpuściłem go do środka.
-Terry! Już się bałem że nie znajdziesz tego domu. - przyszedł Ricc.
-Za kogo ty mnie masz. Po prostu musiałem coś jeszcze załatwić.
-Tak tak, ty zawsze musisz coś najpierw załatwić.
Ugh błagam niech Aitor teraz przyjdzie bo nie wytrzymam z nimi sam długo.
Poszliśmy w trójkę do salonu i tak jak chciałem akurat gdy ci usiedli to zadzwonił dzwonek do drzwi. Pobiegłem otworzyć i ucieszyłem się jak zobaczyłem mojego niskiego chłopaka.Gdy wróciłem z Aitorem do reszty szybko przestawiłem go z Terrym i wzięliśmy się za granie. Graliśmy 1v1 w jakieś walki. Mówiąc graliśmy mam na myśli Terry'ego i Aitora. Ja i Riccardo tylko bawiliśmy się w kibiców, ale to też było ciekawe oglądać takie starcie.
-Z pięści mu! - krzyknąłem do Aitora.
-Dobra! - zrobił tak jak mu poleciłem.
-Terry no chyba nie dasz się pokonać temu małemu dziecku! - Ricc trzymał stronę starszego.
-Spokojnie, mam asa w rękawie! - powiedział uśmiechając się chytrze.
W skrócie Terry nagle użył ekstra mocy swojej postaci przez co pokonał Aitora na jeden strzał. Kurde czyli tak jakby przegrałem...
Pov. Ricardo
-Tak! Wygraliśmy! - krzyknąłem i odruchowo przytuliłem biało-wlosego od tyłu ale szybko się ogarnąłem i się odsunąłem.
-Ha! I co Cazador, a taki pewny byłeś wygranej swojej. - powiedział dumny z siebie Terry.
-Pf na pewno jakoś oszukiwałes. Ja jestem niepokonany!
-Tak tak jasne, a teraz proszę oklaski dla mnie. - nie no no teraz to sobie za dużo oczekuje.
-Nie? No dobra, ujdzie bez.-Musze przyznać że nie doceniłem cię Terry na początku. - odezwał się Gabriel.
-Dzieki, miło mi że teraz mnie doceniasz.
-Hm, też czujecie jakby się coś fajczylo? - powiedział nagle Aitor.
Faktycznie, w domu śmierdziało jakby coś się jaralo. Tylko co?
-Ciastka! - krzyknąłem gdy sobie o nich przypomniałem.
Razem z Gabim pobiegliśmy niczym flash do kuchni. Otworzyłem piekarnik a Gabi wziął gaśnice. Całe szczęście że tylko trochę się spaliło...
-No heh... kucharzami to my w przyszłości nie będziemy. - zaśmiał się Gabi opierając o blat.
-Racja...
Pov. Gabriel
-Lepiej to wyrzućmy. - powiedziałem.
CZYTASZ
"Will he ever love me?" // (iego) Vol.2
Romancedalszy ciąg przygód Ricardo i Gabiego, polecam najpierw ogarnąć vol. 1