rozdział 11

433 30 82
                                    

Pov. Gabriel

Bardzo się cieszyłem że dziś ponownie jest weekend. Mogę spać ile chcę. Mogę leżeć w łóżku ile chce. I mogę nic nie robić.

No niestety to jednak nie trwało długo. Wstałem o godzinie 13 przez to że wczoraj, a raczej już dziś, się późno położyłem spać. Wszystko by to było piękne gdyby nie fakt że nie obudziłem się z własnej woli tylko obudził mnie mój dzwoniący telefon.
Nie miałem ani grama siły by się podnieść i odebrać ale olśniło mnie że co jeśli to Ricardo dzwoni!? Może jednak chcę wysłuchać mojego wyjaśnienia!
Przez tą myśl zerwałem się z łóżka jak opętany. Podbiegłem do biurka gdzie leżał mój telefon i... nie... to nie Ricc... Boże Gabi czego ty oczekujesz? Zranileś go a teraz myślisz że będzie do ciebie wydzwaniał? Co za głupota.

-Halo? - odezwałem się pierwszy.

-Gabiiiśś, byłeś już dziś u Ricardo? - tak wiem wiem pewnie macie mnie za debila że mu wciąż nie powiedziałem że to bzdury z tym żartem, ale ja po prostu nie potrafię.

-E no tak tak.. byłem..

-Swietnie! To co powiesz na spacerek do parku?

-Tak um.. świetny pomysł... daj mi godzine to będę gotowy. - powiedziałem i rozłączyłem się.

Nie miałem ochoty nigdzie wychodzić. Ale przecież nie odmówię mu, jeszcze by coś się zaczął martwić o mnie lub coś. Albo będzie myślał że wolę "spotykać" się z Ricardo niż z nim. A w sumie jako mój chłopak miałby prawo być zazdrosny.

Jak się w końcu jakoś ogarnąłem wyszedłem z domu. Chwilę szedłem sam ale nagle zauważyłem biegnącego do mnie Aitora z uśmiechem od ucha do ucha.

-Stesknilem się za tobą! - wskoczył na mnie i przytulił. Nie mal co się nie wywaliłem ale udało mi się jakoś ustać na nogach.

-Przeciez widzieliśmy się wczoraj w szkole.

-Tak wiem, ale i tak się już stęskniłem. Z resztą odkąd łazisz do Ricardo to my jedynie gdzie się spotykamy to w szkole.

-Tak wiem, przepraszam po prostu... to tak jakoś samo wychodzi.

-Aj tam, dla takiego żartu który planujesz to warto trochę się nie pospotykac z tobą.

-Mhm... tak heh, żart, no bo w końcu go planuje, i to dlatego się z tobą nie spotykam, totalnie tak.

-Um okej? Dobra chodźmy. - złapał mnie za rękę i zaczął iść a ja szedłem za nim.

Przez większość drogi do parku ja słuchałem tylko gadania Aitora. Jedynie jak mnie o coś pytał to ja kiwalem głową lub odpowiadałem krótkie "tak" lub "nie" czasem jeszcze "nie wiem". Ale jeśli miałbym być szczery to nawet nie ogarniałem co on do mnie mówi.

Pov. Aitor

Szedłem trzymając mojego chłopaka za rękę i co chwilę mu coś gadałem. Chciałem by ten też ze mną rozmawiał ale on ledwo dwa słowa wypowiadał, mam nawet wątpliwości czy on wogóle mnie słucha bo jak go spytałem raz o to czy woli truskawki czy maliny to on mi odpowiedział "tak". No błagam co to jest za odpowiedź?

-Gabi a słuchaj, zastanawiałem się nad przekłuciem nosa, co o tym myślisz? - spytałem chcąc sprawdzić czy mnie słucha. Zadawałem mu już kilka razy to pytanie i mówił żebym lepiej tego nie robił ale zobaczymy co teraz powie.

-Hm? Tak um... dobry pomysł.

-Aha! Wiedziałem że mnie nie słuchasz! Przecież milion razy mówiłeś mi żebym tego nie robił.

"Will he ever love me?" // (iego) Vol.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz