rozdzial 26

418 30 44
                                    

Pov. Gabriel

Właśnie się szykowałem na spotkanie z Ricardo. Przyznam że dość mocno się stresowałem, najgorsze jest to że nie wiem co on chce mi powiedzieć i nie mogę się na to psychicznie przygotować.

-Jesteś przekonany że twój plan zadziała?.. - spytałem gdy Aitor wkładał mi słuchawkę do ucha.

-Um w 99%, ale na pewno wszystko będzie supi i będzie żyć ze sobą długo i szczęśliwie! Okej skończyłem. - powiedział odsuwając se ode mnie.
-Tylko.... musisz jakoś zasłonić swoje prawe ucho.

-To nie będzie problem. - stwierdziłem. Rozwiązałem swoje dwie kietki a włosy uczesalem tak że zasłaniały mi oboje uszu.

-Świetnie! No to teraz jesteś gotowy.

Tak wiec wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do parku.

Na miejscu rozdzieliłem się z Aitor by Ricardo go przypadkiem nie zonqvzyl. Gdy tak na niego czekałem zdążyłem się juz rozluźnić jednak po paru minutach jak zobaczyłem idącego do mnie Ricardo znów spanikowałem. Chciałem zawrócić i uciec jednak na to było już za późno. Kurde.

-Hej Gabi. - przywitał się pierwszy Ricc z uśmiechem.

-Czeeesc Ricardo heh. - również się uśmiechnąłem, tyle że tak że pewnie wyglądam jak błazen. Ewidentnie za mocno się stresuje.

-Dobrze się czujesz? Dość mocno się zgrzales.

-Eeeeee... - zawiesiłem się.
-Tak czuję się świetnie, po prostu ty jesteś tak gorący że się pocę. (Takie skrzywienie będzie oznaczać że powtarza to co mówił Aitor żebyście ogarneli) - że co kurwa. Aitor ogarnij się tam!

-Um okej?.. dzięki? Chyba...

-Zapomnij o tym co teraz powiedziałem... okej a wracając do sedna to po co chciałeś się ze mną spotkać?

-Widzisz... chciałem wyjaśnić wczorajszą sytuację w lesie i.... i chciałbym o coś spytać.

-Jasne mów śmiało.

-Więc to jest mocno zakręcone i ja dalej nie wiem jakie są Twoje uczucia do mnie... jednak ja wiem że jesteś osobą którą kocham nad życie i chciałem się ciebie zapytać..

-Stop! - krzyknąłem tak jak Aitor przerywając wypowiedź chłopaka obok.

-Czemu stop? Nie chcesz bym dokończył to zdanie? - stary mnie pytasz? Ja tylko powtarzam to co słyszę.

-Co? Nie nie, kontynuuj proszę.

-Okej... wiec chce się ciebie spytać czy chciałbyś zostać może moim..

-Cholera Jasna! - ponownie przerwałem jego wypowiedź powtarzając za Aitorem.

-Gabiś na pewno dobrze się czujesz?

-tak tak oczywiście tylko.. czy możesz się w końcu ode mnie odwalić! Wywalaj ty glupi zwierzu? - okej coś tu nie gra.

-A... okej. - powiedział chłopak z zaszklonymi oczami i zawrócił.

Ale zjebałem..
Zacząłem się rozglądać po parku by znaleźć Aitora który zepsuł mi spotkanie ale jak zobaczyłem go nagle z lodem uciekającego przed pszczola to zdałem sobie sprawę że nie mówił on tego do mnie tylko do niej. A ja jak głupi to powtarzałem...

-Ricardo zaczekaj! - dogoniłem go i stanąłem przed nim.

-Zaczekaj? A myślałem że mam się odwalić...

-Ricc przepraszam cie bardzo... nie chciałem tego powiedzieć, ja po prostu powtarzałem to co mówił Aitor na słuchawce... A okazało się że przez ten cały czas on krzyczał do pszczoły. - powiedziałem wyjmując słuchawkę z ucha.

-Nie rozumiem, dlaczego miałeś go na słuchawce?

-Wieeesz... bałem się co chcesz mi powiedzieć i byłem spanikowany przez co nawet nie wiedziałem co mówić, więc Aitor miał mi pomóc jednak coś nie wyszło.. przepraszam...

-Hah czyli nie tylko ja się tak bardzo stresowałem, mówiąc szczerze to miałem taki sam pomysł z Terrym, ale zrezygnowałem z niego w ostatniej chwili.

-Ty? Się stresowałes? Przecież to ty chciałeś się spotkać.

-Taaa... To Terry wysłał tą wiadomość heh..

-Oj coś mi się wydaje że ta dwójka dobrze by się dogadała. - popatrzyliśmy sie na siebie i zaczęliśmy się śmiać. Ale w sumie pasowali by do siebie jak dwie krople wody. To nie najgłupszy pomysł.

-Już się pośmialiście? Super. To teraz wyznawajcie sobie tą miłość w końcu! - nagle z krzaków wyszedl Aitor, Terry, Victor i Arion. Skąd oni tu?!

-Arion, Victor co wy tu robicie?!

-Zaprosiłem ich tu bo bardzo chcieli zobaczyć to na żywo. - wytłumaczył Aitor a chłopaki przytakneli.

-Udawajcie że nas tu nie ma i róbcie swoje. - powiedzial Victor.

-Ehh... okej wiec wracając do sedna... Gabrielu Garcia czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moim chłopakiem?

-Takk! - krzyknąłem i skończyłem na chłopaka oplatujac swoje nogi na jego biodrach.

-Gorzko, gorzko, gorzko! - chłopaki zaczęli krzyczeć.

-Za dużo sobie oczekujecie. - odezwał się Ricardo.

-Aj tam, jeden nie zaszkodzi. - uśmiechnąłem się i go pocałowałem. Ah kocham to robić. I teraz będę mógł to robić dzień w dzień...

Po tej jakże romantycznej chwili całą szóstką poszliśmy do najbliższej lodziarni gdzie ku naszemu zdziwieniu jeszcze się dowiedzieliśmy że od paru tygodni Arion i Victor chodzą ze sobą. I dopiero teraz nam o ty mówią? Nie ładnie. A ja ich już shipuje od pierwszego dnia szkoły.

Potem rozeszliśmy się wszyscy. O i teraz będę mieszkał u Ricardo w domu heh. Będzie to bezpieczniejsze bo jego rodzice nie mają nic przeciwko a u Aitora to byłem trochę na nie legalu.
Więc wróciłem się jeszcze na chwilę do domu Cazadora po swoje rzeczy jakie tam mialam a potem razem z Ricardo poszliśmy do niego.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Boze jakie to jest gówniane XDD im sorry

"Will he ever love me?" // (iego) Vol.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz