Rozdział 33. Rozłąka.

3.5K 269 19
                                    

HUNTER

– Będzie mi się tu nudzić – jęczy Lacey, siedząc na moim łóżku ze skrzyżowanymi nogami. Pomiędzy nimi ulokowała się Goldie, która właśnie ucina sobie słodką drzemkę. Lacey delikatnie głaska ją po łebku, a suczka wydaje z siebie urocze ciche pochrapywanie. – Długo was nie będzie?

Kręcę głową ze lekkim uśmiechem.

– Dwa dni – odpowiadam. Idę do szafy i wyciągam z niej swój ulubiony dres, po czym wrzucam go do małej walizki. – Masz Goldie. Nie będzie tak źle.

– Ale już przyzwyczaiłam się do wieczór spędzanych w twoim towarzystwie.

Unoszę na nią spojrzenie i dostrzegam na jej policzkach dorodne rumieńce. Gdy zauważa, że się w nią wpatruję, spuszcza głowę, jednak i tak zerka na mnie spod rzęs.

Szczerze mówiąc, to ja też przyzwyczaiłem się do tych naszych wspólnych wieczorów. Prawie codziennie oglądamy jakiś film, jemy czy uczymy się wtuleni w siebie. To nasza pierwsza rozłąka i choć są to tylko dwa dni, wiem, że i tak będę tęsknić.

Nie mieści mi się w głowie, jak bardzo przepadłem dla niej w tak krótkim czasie. Wystarczyło kilka miesięcy, abym pokochał ją na zabój. I właśnie dlatego nie mówię jej, że moje złe samopoczucie jest spowodowane nie tylko sytuacją z Cody'm. Czuję to od jakiegoś czasu, wszystko co do tej pory sprawiało mi przyjemność, teraz prawie tego nie robi. Tyle, że to nie jest ten sam dołek, w który wpadłem kilka lat temu. Teraz jest jakby inaczej. Wystarczy, że Lacey mnie przytuli albo pocałuje, i już jest lepiej.

Problem pojawia się niestety w tym, że teraz będę dwa dni z dala od niej. A w dwa dni może wydarzyć się wszystko.

Nie czuję się dobrze z tym, że nie mówię jej prawdy o tym, co dzieje się ostatnio w mojej głowie, ale ona ma tyle zmartwień z matką i babcią, że nie chcę dokładać jej kolejnego. W dodatku za niecałe dwa tygodnie jest ślub Jake'a, nie mogę jej zawieść i z nią na niego nie pójść.

– Hunter...

Wyrywam się z myśli i spoglądam na swoja dziewczynę. Znowu ma na twarzy wypisane zaniepokojenie, więc chcąc to zmazać, podchodzę do niej i wciskam mocny pocałunek w jej usta. Lacey stęka pod nosem i układa dłoń na tyle mojej głowy, po czym całuje mnie mocniej.

Odrywa się ode mnie, ale nie pozwala mi się oddalić. Za to przyciska usta do mojego czoła, na co przymykam oczy, pod którymi pojawiają się łzy. Cholera jasna, odczuwanie troski rodzicielskiej całkowicie się różni od troski ukochanej dziewczyny. Ta jest jakby... bardziej intymna i silniejsza.

– Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć – szepcze. – I zawsze możesz do mnie zadzwonić, jeżeli jest ci źle. Wiem, z czym wiąże się związek z tobą i już ci powiedziałam, że się tego nie boję.

– Wiem – odpowiadam równie cicho. – I dziękuję.

Odpycham się od łóżka i kończę pakowanie. Lacey w tym czasie odkłada na bok nadal śpiącą Goldie i biegnie do siebie. Później wraca do mojego pokoju, trzymając coś za plecami.

– Co tam chowasz? – pytam, zamykając walizkę. Odkładam ją za ziemię i robię krok w stronę Lacey.

– Mam dla ciebie prezent – mówi, a na jej policzkach na nowo pojawia się rumieniec. – Z racji tego, że to twój pierwszy wyjazd, gdy my jesteśmy parą... Pomyślałam, że dam ci coś, co będzie ci o mnie przypominać i doda ci szczęścia przed meczem... – Mrużę oczy i przechylam głowę, chcąc jakoś dojrzeć, co ona tam chowa. – Tylko mi obiecaj, że nie będziesz się śmiał!

Te słowa powodują, że zaczynam się głupio śmiać, a gdy Lacey wyciąga zza pleców małą poduszkę w kształcie wiśni, parskam tak głośno, że aż budzę Goldie.

CALL ON ME | Call Me #4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz