Rozdział 18. Niespodziewana wizyta.

3.2K 251 15
                                    

Proszę bardzo, drugi na dziś rozdział, ładny polsat na końcu i wielkie bum na końcu ❤️

Rozdział nie jest sprawdzony, więc może pojawić się więcej błędów niż zazwyczaj
***
LACEY

Następny dzień przychodzi zbyt szybko, a stres, który pojawia się z każdą myślą, że już dziś Hunter dowie się o mnie prawdy, wykręca moje ciało. Byłam więcej niż zaskoczona, gdy najpierw Jake zapytał mnie, gdzie się podziewam, a chwilę później obok mnie pojawiła się Susie... i Hunter. W tamtym momencie byłam o krok od opowiedzeniu mu wszystkiego, w końcu przyznałam się do tego, że okłamałam go w kwestii posiadania brata, a ja zwyczajnie zasnęłam, otulona ciepłem jego samochodu.

A jeżeli chodzi o Susie, porozmawiałyśmy i przeprosiłyśmy się za swoje zachowanie i słowa, które nie były na miejscu. Każda z nas w tamtym momencie wybuchła i powiedziała o kilka słów za dużo. Wiem, że między mną a Susie już nic nie będzie takie samo. Niby się pogodziłyśmy, ale ten dystans, który powstał między nami, nie zniknie zbyt szybko.

Z samego rana zadzwonił do mnie Jake i oznajmił, że dziś kawiarnia nie będzie otwarta. Nie chciałam się na to zgodzić, ale zamknął mi usta słowami „musisz wreszcie ogarnąć swoje życie". Więc teraz czekam na Huntera przed lodowiskiem, aż skończy trening i zechce ze mną porozmawiać.

Wzdycham ciężko i mocniej opatulam się kurtką, a moja głowa na nowo odtwarza ostatnie wydarzenia. Jestem zwykłą kłamczuchą, ignorantką i nie pozwalam powiedzieć sobie prawdy. Ale to właśnie zrobiła wtedy Susie. Wykrzyczała mi prawdę prosto w twarz, a moja egoistyczna strona nie chciała jej przyjąć. To dlatego unikałam Huntera. Ten strach... mnie paraliżuje.

– Czekasz na Hunta? – Nagle słyszę obok siebie męski głos. Przełykam ślinę i krzyżuję spojrzenie z jego kuzynem, po czym kiwam lekko głową. – Mogę mieć do ciebie prośbę? Wiem, że to, co powiem, zabrzmi okropnie, ale chciałbym żebyś przestała wodzić go za nos. Albo oddajesz się temu... związkowi w pełni, albo odchodzisz. On nie zasługuje na takie traktowanie. Bycie olewanym przez osobę, na której ci zależy jest okropne.

Mimowolnie robię krok do tyłu, a w moich oczach pojawiają się łzy.

Cody ma rację. Ma całkowitą rację. Powinnam odejść już dawno temu, a ja nadal tkwię w tym czymś. Nikt nigdy nie pokazał mi, jak wygląda prawdziwa miłość, więc nie potrafię wydobyć z siebie tych emocji. Jestem chodzącym bałaganem, którego Hunter nie potrzebuje w życiu.

Chłopak zostawia mnie samą, a ja biorę kilka głębokich wdechów, aby uspokoić rozszalałe serce. Ocieram również policzki i przeglądam się w ekranie telefonu, aby upewnić się, że nie widać, że płakałam.

– Jesteś.

Odwracam się gwałtownie, gdy obok mnie rozbrzmiewa głos Huntera. Przełykam ciężko ślinę i jakby automatycznie skanuję go wzrokiem. Znowu ma na głowie czapkę założoną tył na przód, a na niej zarzucony kaptur bluzy. Jego kurtka jest natomiast rozpięta, a na ramieniu przewieszoną ma sportową torbę.

– Tak – przyznaję szeptem. – Może... pójdziemy na jakieś spacer? Albo...

– Twoja opiekunka ci na to pozwoli?

Mam wrażenie, że grunt usuwa mi się spod nóg, które zaczynają się niemożliwie trząść.

– Jaka opiekunka? – dukam.

– Wczoraj, po tym jak zasnęłaś, zapytałem cię, gdzie mam cię odwieźć – wyjaśnia, wciskając dłonie do kieszeni kurtki. – Powiedziałaś, że musisz się zapytać Eden.

To mi wystarcza. Bezradnie rozglądam się wokół, szukając jakiegoś miejsca, gdzie mogłabym przysiąść.

– To... to jest moja... babcia.

CALL ON ME | Call Me #4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz