AGON: 4

31 5 0
                                    

♥︎

Jak miałam czternaście lat, jednego wieczoru wkuwałam wielkości jednostek na kartkówkę z fizyki. Byłam już jawnie zirytowana ową nauką i wciąż wilgotnymi od basenu włosami, które sprawiały, że koszulka przylepiała mi się do pleców.

Francisco obserwował mnie rozbawiony, kiedy chodziłam w te i wewte i szeptałam do siebie kolejne przedrostki, po czym niewzruszony moim rozdrażnieniem, zapytał:

– Chcesz pamiętać to na zawsze?

Stęknęłam, kiedy jego pytanie wybiło mnie z rytmu i posłałam mu wściekłe spojrzenie.

Sok z mango skapywał po jego palcach, choć obierał je z precyzją kogoś, kto jadł je przez całe życie; zresztą nie było to dalekie od prawdy. Rozczulił mnie ten widok, więc postanowiłam zignorować jego złośliwość i odpowiedziałam:

– Nie, Fran. Tylko na ten test.

– To przestań. – Swoim spojrzeniem stawiał mi wyzwanie.

Wyobraziłam sobie miny rodziców na widok kolejnej złej oceny.

– Nie mogę.

Francisco nic nie odpowiedział. Kroił mango w małe kosteczki, a jego intensywny zapach roznosił się po kuchni i sprawiał, że pod językiem przybywało mi śliny.

Zignorowałam go i powtarzałam dalej.

– Dziesięć do minus dziewiątej to nano, dziesięć do minus dwunastej to piko. Dziesięć do minus piętnastej to...

– Femto – dopowiedział Francisco.

– Nie podpowiadaj!

– I tak nie chcesz tego pamiętać, co za różnica.

Dlaczego nonszalancja przekonywała nas, żałosny gatunek ludzki, bardziej niż presja?

– Dobra, wygrałeś.

Usiadłam na krześle naprzeciwko niego i udałam stłamszoną minę. Zachodzące słońce przyjemnie otuliło skórę na mojej twarzy.

– Nie – powiedział, podając mi talerz z owocem. – Ty wygrałaś.

Uśmiechnęłam się szeroko i sięgnęłam po kawałek palcami. Kropelki mango połyskiwały, spływając po mojej skórze.

– Dzięki, Fran.

Ukrywał swój uśmiech, a mnie to rozczulało.

– Zagrajmy partyjkę – powiedział. Wytarł lepkie ręce o chusteczkę, po czym otworzył zestaw szachowy. Kiedy zjadłam, zaczęłam układać figury na planszy, ale i tak uważnie przyglądałam się jego dłoniom kiedy zwijał swojego jointa na lnianym obrusie.

Cicho się śmialiśmy, kiedy resztki zioła wpadły mi w oczy, podczas płochliwego zdmuchiwania go ze stołu, po tym jak usłyszeliśmy trzask drzwi zwiastujący powrót mamy.

Następnego dnia dostałam złą ocenę. Ale tamtego wieczoru po raz pierwszy czarny król Francisco zderzył się z szachownicą. 

♥︎

Francisco taki już był. Zawsze zadawał mi pytania, podpuszczał mnie i manipulował; wszystko w imię poszukiwania prawdziwego sensu edukacji. Miał na tym punkcie obsesję.

I za to go kochałam.

Zabiłam Mojego Brata | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz