Rozdział XVII

597 23 1
                                    

                                               SARAH

- Hej, a ty nie na uczelni?

Lisa wbiegła do mojego mieszkania niczym burza.

- Odwołali mi pierwsze zajęcia. Stwierdziłam, że wpadnę do ciebie i wypytam cię o wczorajszy wieczór. - Tryskała z niej energia. - To jak? Pocałowaliście się? A może coś więcej?

Usiadła przy stole i wpatrywała się we mnie.
Zmieszana nie wiedziałam, co odpowiedzieć.

- Wiesz... sprawy się lekko skomplikowały. - Podrapałam się po głowie.

- Co masz przez to na myśli? - Pyta, unosząc brwi.

Wyciągam z lodówki sok i próbuję skleić sensowne zdanie.

- Jest prawiczkiem? - Przerwała ciszę, nie dając mi zebrać myśli.

- Co? Nie!

- Woli chłopców? - Zawiesza głos i mruży oczy, czekając na moje przytaknięcie.

- Gorzej...

Dziewczyna otwiera buzię ze zdziwienia. Sztucznie się uśmiecham i nalewam do szklanki napój.

- Gorzej?! Co tam się wydarzyło? - Rzuca krótko.

Przełykam głośno ślinę. Siadam naprzeciwko niej i podaję szklankę. Czuję się jak na przesłuchaniu.

- Całowałam się z jego ojczymem. - Palnęłam, nie patrząc jej w oczy.

- Co zrobiłaś?!

Spoglądam na nią i uśmiecham się niezręcznie.

- Dobra posłuchaj. - Wstaję z miejsca i zaczynam gestykulować. - To o czym teraz ci powiem, jest dosłownie jak fikcja... ale uwierz mi, że nie zwariowałam i to wszystko działo się naprawdę.

Lisa przygląda się mi bacznie.

- Byłam tam i wieczór był beznadziejny. Już dawno się tak nie nudziłam. - Ściągam brwi. - Miałam wracać do domu, ale jego matka uznała, że świetnym pomysłem będzie to, że zostanę na rodzinnej kolacji. A z racji takiej, że jestem miła, to zgodziłam się.

Przyjaciółka posyła mi pytające spojrzenie.

- Czekamy na jedzonko i wtedy wchodzi on...

Akcentuję ostatnie słowo.

- On to znaczy kto? - Wtrąca niecierpliwie.

- Bryson! Rozumiesz to? Ten facet z Dominikany jest mężem matki chłopaka, z którym miałam randkę!

Kręcę głową z niedowierzaniem.

- Ale jak to możliwe, że znalazł się w San Francisco? Śledził cię?

- Lisa, on się nie znalazł, tylko tu mieszka! To jego rodzinne miasto. - Odpowiadam.

- Autentycznie jestem w szoku. - Dodaje krótko.

- No i... - kontynuuję. - To nie wszystko.

Dziewczyna otwiera szerzej oczy.

- Spałaś z nim?

- Nie do końca, ale to nie jest najgorsze. - Chwytam za szklankę i wypijam zawartość jednym haustem. - Connor się wkręcił na maxa i przedstawił mnie jako swoją dziewczynę.

- Po dwóch spotkaniach? - Pyta.

- Też tego nie rozumiem. Nie chcę łamać mu serca. - Krzywię się. - Byłam w takim szoku, że nawet go nie poprawiłam i chyba wyszło, że serio jesteśmy razem.
Chyba powinnam trzymać go na dystans i dać mu do zrozumienia, że nie jesteśmy parą.

Wakacyjny Age Gap [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz