ROZDZIAŁ 4

150 1 0
                                    

             
Marcos uśmiechnął się tylko i poszliśmy do galerii, zaczęłam wybierać jakiś strój kąpielowy, ale nie było takiego, który mi się spodobał. Poszliśmy do ostatniego sklepu i tam było kilka takich, które mi się spodobały. Kupiła trzy stroje, zapłaciłam i wyszłam do Marcos, on nie wchodził ze mną do sklepu, stał przed i przeglądał coś w telefonie.

- W końcu kupiłam, przepraszam, że tak długo zeszło.- powiedziałam.

- Spokojnie nic się nie dzieje, pojedziemy do domu, po torbę i jedziemy odrazu na plażę. Leo zaraz będzie.- oznajmił.

Poszliśmy na parking, założyliśmy kaski i odrazu ruszyliśmy, po kilku minutach byliśmy w domu. Poszłam do łazienki, aby założyć strój kąpielowy, a na niego ubrałam spodenki i bluzkę na ramiączkach. Po czym wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju, spięłam  włosy klamrą, wzięłam torbę i wyszłam z pokoju.

- Jedziemy motorem?- zapytałam.

- Chciałem zamówić taxi, ale skoro jesteś taka napalona na motor to pojedziemy motorem.- powiedział z uśmiechem Marcos.

Uśmiechnęłam się i wyszliśmy z mieszkania. Po kilkunastu minutach byliśmy już na plaży, poszliśmy do Leo i usiedliśmy obok niego. Leo był jakiś niezadowolony, co można było zauważyć odrazu.

- Coś się stało ?- zapytałam.

- Noah przyjechał.- powiedział chłopak.

- Że co? Dlaczego?- zapytałam.

- Bo jest debilem.- odpowiedział ze śmiechem  Leo.

Ja i Marcos również zaczęliśmy się śmiać. Siedzieliśmy na kocu przez godzinę, nigdzie nie widziałam brata Leo. Postanowiliśmy iść do wody, więc ściągnęłam spodenki i bluzkę, po czym poszliśmy we trójkę do wody. Było całkiem fajnie do czasu, aż nie poczułam kogoś rąk na mojej tali. Odrazu się odwróciłam i zobaczyłam Noah’a, uderzyłam go w twarz, po czym powiedziałam.

- Odczep się ode mnie, nie życzę sobie abyś mnie dotykał.- powiedziałam.

- Spokojnie maleńka.- powiedział Noah.

- Nie nazywaj mnie tak, masz się odczepić.- powiedziałam.

Po czym podeszłam do Marcos’ a, Noah tylko spojrzał na mnie, a potem na Marcos’a chamskim wzrokiem. Podszedł do niego Leo i poszedł z nim na plażę. Leo chciał z nim porozmawiać, ale nie wiem o czym.

- Czy on się odwali?- zapytałam.

- Nie wiem, ale mnie też denerwuje.- powiedział Marcos.

- Żałuję, że go poznałam.- powiedziałam.

Marcos tylko na mnie spojrzał, po kilkunastu minutach przyszedł do nas Leo, a po chwili również Noah. Spojrzał na mnie, po czym powiedział.

- Możemy porozmawiać ?

- O czym ?

-Po prostu chodź ze mną.

- Okej, ale jeśli tylko coś odwalisz.- powiedziałam, ale przerwał mi Marcos.

- To ja się tobą zajmę i nie będzie tak przyjemnie. Mam cię na oku, więc się pilnuj.- powiedział szatyn.

Zdziwiłam się po słowach Marcos’ a. Po chwili poszłam z Noah’em na plażę, usiedliśmy na kocu.

- Dlaczego tak mnie odrzucasz ?- zapytał chłopak.

- Odrzucam ? Po prostu nie lubię takiego zachowania.- powiedziałam.

- Przecież każda dziewczyna lubi takich chłopaków jak ja.- oznajmił blondyn.

- Ale ja nie jestem taka jak inne dziewczyny i nienawidzę takich chłopaków jak ty. Czy możesz w końcu to zrozumieć ? A i jeszcze jedno, nie życzę sobie, abyś bywał w moim mieszkaniu rozumiesz?- zapytałam.

- Ta, jeszcze się przekonamy.- powiedział Noah.

Po tych słowach wstałam z koca i zaczęłam iść w stronę wody, Noah również wstał i poszedł za mną. Gdy już był obok mnie położył rękę na mojej tali. Co mi nie odpowiadało, zauważył to Marcos i zaczął iść w naszym kierunku.

- Wyraziłam się jasno na ten temat. Czego ty nie rozumiesz ? Masz problem ze słuchem?- zapytałam zirytowana.

- Możliwe, ale za to ty jesteś bardzo ładna.- odpowiedział Noah.

Po tych słowach Noah przyciągną mnie do siebie i ewidentnie chciał mnie pocałować, ale przeszkodził mu Marcos uderzając go pięścią w twarz.

- Wyraziłem się jasno. A ty dalej nie rozumiesz. Chodź Emily. – powiedział Marcos.

Marcos spojrzał na niego, a potem na mnie, gdy już mieliśmy iść Noah spojrzał na niego po czym powiedział.

- Za dużo sobie pozwalasz Marcos. Chyba zapominasz z jakiej rodziny pochodzisz. No tak ty nie masz rodziny.- powiedział chłopak.

Na co Marcos zacisną swoją pięść ledwo co powstrzymując się od uderzenia Noah’a, ale ja bez namysłu podeszła bliżej  blondyna i dała mu z liścia.

- Za to ty nie masz prawa mieszać rodzin w tą sytuację. Za kogo ty się uważasz ? I ty się dziwisz dlaczego nienawidzę takich jak ty? Jesteś zbyt pewny siebie i to ty pozwalasz sobie za dużo.- powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.

- Nie wtrącaj się młoda między nim, a mną .- powiedział blondyn.

Podszedł do niego Leo, spojrzał na niego po czym powiedział.

- Wynoś się! Tym razem przesadziłeś. Pożałujesz tego wszystkiego. – powiedział chłodno Leo.

- Młody nie wtrącaj się, zabierz ta dziewczynkę i idziecie na lody.- powiedział Noah.

Wiedziałam, że to się nie zakończy, więc podeszłam do Marcos’a i chwyciłam go za rękę, po czym pociągnęłam za sobą, na szczęście odrazu za mną poszedł. Stwierdziłam, że lepiej będzie jak się przejdziemy, gdy już byliśmy trochę dalej puściłam jego rękę.

- Po co mnie odciągnęłaś ? Jeszcze chwila, a rozwalił bym mu ryj.- powiedział chłopak.

- Właśnie dlatego, musisz mu pokazać, że nie dasz się sprowokować.- powiedziałam.

- Emily to ja jestem twoim opiekunem, a nie ty moim. Wracajmy już.- powiedział szatyn.

- Lepiej nie, przejdźmy się jeszcze.- powiedziałam.

Chłopak przytaknął i poszliśmy jeszcze kawałek, zamówiliśmy sobie picie i wróciliśmy na plażę. Na kocu siedział tylko Leo, usiedliśmy obok niego.

- Noah gdzie ?- zapytałam.

- Wrócił do domu.- oznajmił.

Siedzieliśmy do wieczora na plaży, było bardzo przyjemnie, o 23.00 pojechał Leo, a my chwilę później. Gdy byliśmy już w mieszkaniu odrazu poszłam do swojego pokoju, zaczełam przeglądać instagrama Chase’a i Blaise’a, wstawiali razem bardzo dużo zdjęć nawet z rodzicami, wydawali się bardzo szczęśliwi. Rodzice ani razu do mnie nie zadzwonili, myślałam, że nie mają czasu, ale jak widać mają skoro robią sobie zdjęcia rodzinne. Blaise tylko do mnie dzwonił, ale od momentu wystawienia pierwszego zdjęcia z rodziną już nie dzwoni, może i tak będzie lepiej. Dni tutaj zleciały mi bardzo szybko, bardzo dobrze poznałam się z Marcos’em tak jak i z Leo, mieliśmy bardzo dobry kontakt, zdarzało się, że spotykaliśmy z Noah’em przez co między nim, a Marcos’em dochodziło do spin. Dzień przed rozpoczęciem roku szkolnego pojechaliśmy na plażę tak jak zawsze. Poszliśmy popływać we trójkę, po godzinie poszliśmy na koc i dosiadł się do nas Noah, co odrazu nie spodobało się wszytskim. Blondyn przybliżył się do mnie, spojrzał na mnie i uśmiechnął się po czym powiedział.

- Co dziennie jesteś piękniejsza, jak ty to robisz malutka ?

- Odczep się.- odpowiedziałam.

On tylko uśmiechną się i położył swoją rękę na moim udzie. A ja odrazu wzięłam jego rękę i położyłam na kocu, ale on położył ją znowu na moim udzie.

- Bierz tą rękę z jej uda i to już.- powiedział Marcos patrząc na niego.

- Bo co ? Ona nie jest twoja własnością.- odpowiedział blondyn.

- Głuchy jesteś ? Marcos wyraził się jasno.- powiedział Leo.

A ja zdjęłam jego rękę i znowu położyłam ją na kocu, ale Noah powtórzył swoją czynność, na co Marcos tylko powiedział.

- Emily odsuń się od niego.- powiedział szatyn.

- Marcos spokojnie, chodźmy się przejść.- powiedziałam przysuwając się do Marcos’a.

- Napewno nie teraz.- odpowiedział Marcos.

Po czym uderzył Noah’a pięścią, on tym razem nie pozwoli sobą pomiatać i oddał mu i wtedy zaczęli się bić. Ja i Leo próbowaliśmy ich rozdzielić, ale Marcos odepchnął mnie na bok, nie chciał abym mieszała się w to. Ale ja podeszłam do niego znowu  próbowałam go odcągnąć od Noah’a, nagle dostałam od któregoś w twarz, nie wiedziałam tylko od którego. Marcos odrazu odepchnął Noah’a od siebie i podszedł do mnie.

- Nic ci nie jest ?- zapytał chłopak.

- Nie.- odpowiedziałam.

- Mówiłem abyś się nie mieszała, tak się kończy, gdy mnie nie słuchasz.- powiedział szatyn.

- Oj tam. Marcos wracajmy już do domu.

Marcos pożegnał się z Leo i poszliśmy na parking, gdzie był jego motor. Gdy byliśmy już w domu chciałam iść do pokoju, ale Marcos kazał mi usiąść na kanapie. Usiadłam, a on po chwili przyszedł z lodem i przyłożył mi go do twarzy.

- Przecież mi nic nie jest, lepiej ty sobie przyłóż go pod oko.- powiedziałam.

Po czym chwyciłam za jego rękę i przełożyłam lód na jego twarz. Po czym on się uśmiechnął.

- Proszę nie bij się tak przeze mnie, okej ?- zapytałam.

On tylko się uśmiechnął po czym powiedział.

- Nie biję się przez ciebie, tylko w twojej obronie. Dobrze wiesz, że mam się tobą opiekować.- powiedział Marcos.

- Wiem, ale nie chcę abyś się cały czas bił.

- Słodko wyglądasz jak się martwisz.- powiedział z uśmiechem szatyn.

- Nie zmieniaj tematu.

Chłopak tylko się uśmiechnął, a po chwili odniósł lód do kuchni i przyszedł do mnie, usiadł obok.

- Jutro twój pierwszy dzień w nowej szkole, jak się czujesz ?

- Jest okej.- odpowiedziałam

- Będę cię podwoził pod szkołę i odbierał, niekiedy będziemy się widywać w szkole.- oznajmił Marcos.

- Okej, pójdę już do swojego pokoju.- powiedziałam.

- Okej.

Poszłam do swojego pokoju i spędziłam kilka godzin na czytaniu książki. O 23.00 poszłam spać, następnego dnia obudził mnie budzik, poszłam szybko się ogarnąć, gdy byłam już gotowa pojechałam z Marcos’em do szkoły. Chłopak był cały czas obok mnie. Gdy poszliśmy do swoich klas Marcos wyszedł i miał czekać na parkingu. Leo zajął ostatnią ławkę, a ja nie wiedziałam gdzie mam usiąść. W klasie było bardzo głośno każdy rozmawaiał ze sobą, trzeba było do siebie krzyczeć, aby coś usłyszeć.

- Emily chodź do mnie!- wykrzyczał Leo.

Spojrzałam na niego i poszłam do ostatniej ławki, usiadłam obok niego.

- Dziękuję.- odpowiedziałam.

- Spoko, widziałem, że jesteś zagubiona. Od dziś to będzie nasza ławka.- powiedział z uśmiechem szatyn.

Gdy już wszyscy zajęli miejsca nauczyciel zaczął mówić, po 20 minutach mogliby już wyjść z klas i udać się do domu, razem z Leo poszliśmy na parking. Na którym czekał na mnie Marcos, podeszliśmy do niego.

- I co z kim siedzisz ?- zapytał Marcos patrząc na mnie.

- Z Leo.- oznajmiłam.

- Gdybyś ją widział jaka była zagubiona w tej klasie. Stała i czekała na niewiadomo co.- powiedział śmiejąc  się Leo.

- Bardzo śmieszne wiesz. Ty już znasz tak szkołę, a ja nie.- powiedziałam.

- No już dobrze nie gniewaj się.- powiedział z uśmiechem Leo.

- Leo masz wracać z nami, tylko, że ja przyjechałem motorem z Emily. Ale jakoś sobie poradzimy. A teraz powiedzcie czy jesteście głodni?- zapytał Marcos.

- Tak, nawet nie wiesz jak bardzo. Zaspałem prawie na rozpoczęcie przez to nie zdążyłem zjeść śniadania.- odpowiedział szatyn.

- Cały ty, Emily?- zapytał chłopak.

- Skoro Leo jest głodny to jedźmy coś zjeść.- odpowiedziałam.

- Okej, zamówię taxi. Wy pojedziecie taxi, a ja motorem spotkamy się na miejscu.- powiedział Marcos.

Po czym wyciągną telefon i odszedł trochę dalej.

- I jak podoba ci się szkoła ?- zapytała Leo.

- Wiesz, tak średnio zwróciłam uwagę na to jak nas oprowadzali myślałam o czym innym. Czy mógłbyś mnie jutro oprowadzić?- zapytałam.

- Jasne, ale to musisz być przed lekcjami, jak nie będzie dużo osób.- powiedział szatyn.

- Okej, to o której godzinie?- zapytałam.

- 30 minut przed lekcjami powinno wystarczyć.- powiedział Leo.

W tej chwili przyszedł do nas Marcos, taxi które zamówił miało zaraz być. Więc on postanowił, że pojedzie już do restauracji i zamówi nam obiad. Po chwili Marcos odjechał na motorze, a po kilku minutach przyjechało taxi, wsiedliśmy do samochodu. Po kilkunastu minutach byliśmy już przed restauracją, Leo zapłacił kierowcy i wysiedliśmy z samochodu, po czym udaliśmy się do lokalu. Po chwili zobaczyliśmy Marcos’a, więc poszliśmy do niego i zajęliśmy miejsca. Gdy tylko usiedliśmy kelner przyniósł nam obiad, więc zaczeliśmy jeść. Zjedliśmy obiad i zaczeliśmy rozmawiać, gdy już mieliśmy się zbierać Marcos poszedł zapłacić za dania i wyszliśmy przed lokal.

- Znowu zamówisz taxi?- zapytałam.

- Nie, najpierw zawiozę cię do mieszkania, a potem wrócę po Leo i przywiozę go do nas. Tam spędzicie jeszcze czas, a wieczorem odprowadzę Leo do domu.- powiedział szatyn.

Poszliśmy na parking gdzie zaparkował motor, Marcos dał mi kask, który odrazu  założyłam  i po chwili byłam już na motorze.

- Będę za 15 minut, jeśli chcesz to możesz iść do tego parku co jest obok parkingu.- powiedział Marcos.

- Okej, usiądę na jednej z ławek. – oznajmił Leo.

I ruszyliśmy jechaliśmy bardzo szybko, bardzo mi się to podobało, byłam już pewna, że gdy będę tylko mogła kupię sobie motor. Po 7 minutach byliśmy pod mieszkaniem, zdjęłam kask i poszłam do mieszkania, a Marcos odrazu odjechał. Poszłam do pokoju podłączyć telefon i udałam się do salonu, usiadłam na kanapie i czekałam na chłopaków. Po 15 minutach przyjechali, przyszli do salonu i zaczęliśmy rozmawiać po 3 godzinach Marcos musiał gdzieś jechać, więc poszedł, a ja zostałam z  Leo i dalej rozmawialiśmy. Po 4 godzinach Marcos wrócił, zaczęliśmy we trójkę oglądać film, na którym zasnęłam i obudziłam się o 2.00 w moim pokoju. Poszłam do kuchni po szklankę wody w tej samej chwili przyszedł Marcos.

- Czemu nie śpisz ?- zapytał szatyn.

- Przebudziłem się i przyszłam po szklankę wody.- odpowiedziałam.

- Aha, wracaj szybko do łóżka, żebyś się wyspała do szkoły.- odpowiedział chłopak.

- Kiedy ja zasnęłam?- zapytałam.

- Jakoś w połowie filmu usnełaś oparta o Leo. Gdy zauważyliśmy, że usnełaś  Leo wyłączył film, a ja przeniosłem cię do pokoju, a potem poszedłem odprowadzić Leo pod jego dom.- powiedział Marcos.

- Aha, dziękuję.

I zaczęłam iść w stronę swojego pokoju.

- Nie musisz dziękować.

Odwróciłam  się spojrzałam  na niego, po czym uśmiechnęłam  się i poszłam do pokoju. Położyłam szklanek na stoliku obok łóżka i położyłam się na łóżku, wzięłam szklankę i napiłam się, po czym odstawiłam ją i po chwili zasnęłam. Obudziłam się przed budzikiem, więc poszłam na balkon chwilę posiedzieć, a gdy zadzwonił budzik zaczęłam się szykować. Po 30 minutach usłyszałam dzwonek do drzwi, poszłam otworzyć był to Leo.

                                 ~•~

•My Guardian  Marcos•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz