ROZDZIAŁ 23

81 4 0
                                    

Jechaliśmy w milczeniu, po 10 minutach wjechaliśmy na jakąś posesję, a za nami drugie auto, miałam nadzieję, że to Devon i Marcos. Wysiadłam z samochodu, a z drugiego wybiegł Devon i Marcos, pobiegłam do nich odrazu. Przytuliłam się do nich.

- Dobrze, że nic ci nie jest. Tak bardzo się o ciebie bałem.- powiedział Marcos.

- Czy ja o czymś nie wiem? – zapytał Devon.

- Narazie to nie czas na to, ja nie wiem czego oni chcą odemnie, mają broń.- powiedziałam.

Ava i Klaus Moore stali obok samochodu i patrzyli na nas, po chwili zaczęli iść w naszą stronę. Zaczęłam się bać, oni mają przy sobie broń, nie wyciągnęli jej jak narazie, ale w każdej chwili mogą ją wyciągnąć. Podeszli do nas, cały czas patrzyłam na to czy nie wyciągają broni.

- Czego chcecie ?- zapytałam przerażona.

- Spokojnie, nie musisz się nas bać.- Powiedział Klaus.

- To odłużcie broń. Nie mam pewność, że zaraz jej nie wyciągniecie.- powiedziałam.

Wyciągnęli broń i położyli na ziemi, zdziwiło mnie to bardzo, tak samo ja Marcos’a i Devon’a, nie wiedziałam w co oni pogrywają.

- Czego odemnie chcecie? Zabić ? – zapytałam.

-Skąd ci to przyszło do głowy dziecko drogie ?- zapytała Ava.

- Jesteście płatnymi zabójcami, to logiczne, że tak pomyślała – powiedział Devon.

- Devon i Marcos Roberts. Znów się spotykamy.- powiedział Klaus.

-Mówcie czego chcecie. – powiedział Marcos.

- Dlaczego mnie uratowaliście ?- zapytałam.

- Bo jesteś nasza córką, jedynym dzieckiem.- powiedziała Ava.

- Córka? Teraz jestem waszą córka?! Zostawiliście mnie, oddaliście rodzinie Smith, nie interesowaliście się mną, a teraz nagle wam się przypomniało ?!- wykrzyczałam.

- Nie znasz całej prawy.- powiedział Klaus.

- Chodźcie do domu, porozmawiamy w domu, nie będziemy stać na zimnie.- powiedziała kobieta.

Spojrzałam na Marcos’a i Devon’a, a oni na mnie, nie wiedzieliśmy czy iść. Co jeśli to jakaś pułapka ? A może nie, co jeśli chcą mi powiedzieć prawdę, są płatnymi zabójcami to napewno jakiś spisek.

- Nie mam pewności, że to nie jest jakiś podstęp.- powiedziałam.

- Gdyby to tak było to nie oddalibyśmy broni i nie uratowalibyśmy cię.- powiedział mężczyzna.

Miał rację, ale nie można było im ufać, musieliśmy być czujni, poszliśmy z nimi do domu. Udaliśmy się do salonu, po chwili służba przyniosła herbatę.

- Słucham was, jaka jest prawda ?- zapytałam.

Spojrzeli na siebie, po czym na mnie.

-Oddaliśmy cię rodzinie Smith byś była bezpieczna, to są nasi przyjaciele, a raczej byli. Oni chcieli mieć córkę, a my chcieliśmy cię ochronić, więc to było proste. Cały czas cię obserwowaliśmy, jak się rozwijasz, oddanie ciebie to był największy błąd, ale za razem dobra decyzja, gdybyś została z nami byłabyś bardzo narażona na śmierć, nasi wrogowie mścili by się na tobie, byłabyś naszym słabym punktem. To nie była łatwa decyzja, dla twojego dobra oddaliśmy cię. Oni mieli cię wychować i kochać jak własne dziecko, my przesyłaliśmy im pieniądze na twoje utrzymania i różne zachcianki.- powiedziała Ava.

•My Guardian  Marcos•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz