Rozdział 3

66 3 0
                                    

Obudziło mnie głośne łomotanie do drzwi.
Zeskoczyłam z łóżka, narzucilam na siebie szlafrok i pobiegłam otworzyć.
Ku memu zdziwieniu był to mój ojciec, który ujrzawszy moje jakby ubranie, uchylił drzwi i wszedł do środka.
-Pokaż swoją suknię. Ocenię czy nie przyniesiesz mi wstydu pokazując się w niej... -przerwał, ujrzawszy wiszącą na drewnianych haczykach sukienkę. Choć nigdy nie sądziłam, że mój ojciec ma jakiekolwiek serce, z niedowierzaniem właśnie patrzyłam na jego zeszklone oczy. W innym wypadku bym kogoś przytuliła, pocieszyła, ale to był on. Nigdy nie otrzymałam od niego takich czułości więc mimo wszystko się powstrzymałam przed jakąkolwiek oznaką wspólczucia.
-To z tkanin twojej matki. Ona... ona zawsze kochała takie kolory, mieliśmy nawet zasłony w tym odcieniu... -pierwszy raz słyszałam jak ojciec przemówił do mnie bez pogardy w głosie. To było takie dziwne.
-Tak ojcze. Widziałam jej rysunki i razem z Fiorą... -nie dał mi dokończyć. Na nowo powróciła jego zgorzkniała mina i lodowaty ton.
-Nie interesuje mnie to. Akceptuje ten ubiór. Tylko zrób coś z tymi włosami, wygląda jakby jakiś ptak uwił w nich gniazdo. -rzucił i wyszedł kłapiąc drzwiami, aż zaszczebiotały metalowe zawiasy.
Podeszłam do lustra i z niechęcią stwierdziłam, że miał racje. Moje ciemnobrązowe włosy były w okrutnym nieładzie. Niemal każde pasmo w inną stronę. Zadzwoniłam dzwonkiem i do sypialni wbiegła zdyszana Justica, zmienniczka Fiory. Omówiłyśmy mój wygląd na uroczysty obiad i zabrałyśmy się do realizowania naszych wyobrażeń.

Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Lśniące już włosy spięłyśmy w niski koczek, przeplatając gdzieniegdzie drobne warkoczyki, kilka kosmyków wypuściłyśmy po bokach twarzy w luźnych lokach co nadało mojej twarzy subtelności i kobiecości. Usta lekko zaróżowiłyśmy, a oczy podkreśliłyśmy ciemnymi kreskami.
Wyglądałam jak dziewczyna z krwi i kości. W sumie nie... Wyglądałam jak kobieta.

Gdy zegar wybił popołudnie, wystrojona jak nigdy, udałam się na dziedziniec do reszty mojej rodziny. Wszyscy z dworu byli podekscytowani, a ich uniesione głosy przetaczały się przez całe podwórze. Zauważyłam moją rodzinę i udałam się w ich kierunku.
Siostry ubrane w szykowne i drogie suknie ze złotych i różowych materiałów, wyglądały jak prawdziwe księżniczki. Nie zdziwiłabym się gdyby któraś z nich okazała się TĄ księżniczką.
Usłyszawszy stukot moich obcasów,cała czwórka się odwróciła w moim kierunku i zaniemówiła w szoku.
-Skąd masz tą sukienkę?-
-Skąd miałaś na nią pieniądze?-
-Papo jak mogłeś kupić jej taką suknię? -przekrzykiwały się moje siostry.
-Cisza!- powiedział tylko ojciec i tym samym uciął temat. Mimo to, nie omieszkałam zauważyć, że jego wzrok pozostał o kilka mikrosenkund za długo na mojej osobie. Nie przegapiłam także wściekłych spojrzeń rzucanych w moim kierunku i lustrująco- oceniających wyrazów twarzy siostrzyczek.
Popychana swego rodzaju dumą i wiedzą, że mam na sobie coś co miała moja matka, zrobiłam rzecz niespotykaną: uniosłam głowę.
Zwykle usuwałam się w cień lub też pochylałam się unikając wzroku, lecz dziś miałam w sobie niesamowitą pewność siebie, którą czułam nawet w koniuszkach palców u stóp. Ustawiłam się w tym samym rzędzie co moje siostry, narażając się  jeszcze bardziej na ewentualne docinki ich strony.
Nagle w głowie jakby coś zaczęło szumieć. Strasznie zabolało mnie w okolicach czoła, aż byłam zmuszona niemal paść na kolana. Jednak tak jak szybko ból się pojawił, tak samo szybko znikł. Pomasowałam się w miejscu gdzie ledwie kilka sekund temu mnie zakuło, czym zwróciłam na siebie uwagę ojca, który syknął na mnie i przypomniał bym się zachowywała.
Kiwnęłam głową i spojrzałam na imponującą, złotą karocę, która wyłoniła się zza naszej wielkiej bramy. Powóz otoczony był gwardzistami w srebrnych, lśniących zbrojach jadących na zmęczonych koniach. Za nimi jechały kolejne wozy, pewnie z ekwipunkiem, a cały pochód zamykała piechota.
W głowie zaczęło mi praktycznie dudnić, mimo wszystko zacisnęłam zęby i z całych sił starałam się zachować niewzruszoną twarz.
Na bogów. Co się dzieje?
Rozumiem, że miałam bardzo krótki sen i bardzo możliwe, że mam trochę pusto w żołądku, ale nigdy nie czułam czegoś takiego. Złapałam się za głowę w tym samym momencie, w którym złoty powóz zatrzymał się przed nami.
Gdy tylko woźnica otworzył drzwi, mi pociemniało w oczach, a mój policzek przywitał się z ziemią...

Korona We MgleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz