Rozdział 9

43 2 0
                                    

    Krajobrazy za oknem, z minuty na minuty pokrywała coraz większa ciemność. Chłód wewnątrz powozu, o dziwo, słychać było w moich szczękających zębach. Nate pociągnął za sznureczek, informujący dzwoneczkiem woźnicę, że czegoś chce. Wóz zatrzymał się po środku niczego i po chwili, nasze drzwi się uchyliły. Zobaczyłam czerwoną od zimna twarz i niemal purpurowy nos.
-Zatrzymamy się na noc w dworku Yldross, to nieopodal.- nakazał.
Woźnica kiwnął głową, a mi ulżyło, że ani ja, ani tym bardziej ten biedny powozowy, czy jadący za nami żołnierze, nie będziemy marznąć.
Koła sunęły po błocie z wielkim oporem. Gdyby podróż była kontynuowana w takich warunkach, możliwe, że utknęlibyśmy wśród całkowitego pustkowia.
Po dłuższej chwili wyjrzałam przez okno, w oddali zaczęły migotać delikatne światła latarni, na co, aż się uśmiechnęłam.
-Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu przystankowi?-zapytał Książe. Odwróciłam się do niego by widział moją ulgę.
-Wręcz przeciwnie, jestem wdzięczna. Ta noc jest wyjątkowo zimna i nieprzyjemna. Marzę o gorącej herbacie. Oddałabym za nią nawet nerkę.- rzuciłam luźno na co usta Nathaneela wykrzywiły się ku górze.
Podjechaliśmy pod niewielki pałacyk z kilkoma zabudowaniami wokół.
Książe wysiadł pierwszy, wyciągnął do mnie dłoń i czekał, aż wygramole się z tą wielką, ciężką suknią. Ujęłam jego palce i gdyby nie to, pewnie zabiłabym się przez te koszmarne warstwy materiału, plątające się między moimi butami.
Stanęłam obok niego, a w tym samym momencie drzwi pałacyku otworzyły się i pojawiła się w nich niska postać.
- Wchodźcie, bo wlatuje zimno. Konie zabierzcie tam- starsza kobieta machnęła ręką w niewiadomym kierunku i zniknęła wewnątrz budynku. Żołnierze szybko uwijali się z końmi, a my weszliśmy za gospodynią do dworku.
-To jest pani Olluver, nie przejmuj się jej nastrojem, dzisiaj jest i tak miła. -szturchnął mnie lekko w ramię. Fiora odebrała ode mnie narzutki i pobiegła naszykować mój pokój.
Ja usiadłam przy kominku, rozkoszując się cudownym ciepłem. Książe chwilę rozmawiał w korytarzu ze starszą panią, po czym ona zniknęła w pomieszczeniu wgłąb holu.
-Zaraz ktoś przygotuje nam herbatę. I widzisz? Nie było potrzeby oddawania Twojej nerki.-na te słowa zaśmiałam się w głos. Nie pamiętam kiedy ostatnio śmiałam się całą sobą. Jakby moje ciało, po opuszczeniu Thymeres, porzuciło wewnętrzne blokady i pozwalało sobie na więcej.
Poczułam na ramieniu delikatny dotyk i momentalnie moją skórę pokryły dreszcze.
-Obiecuję, że zadbam by ten piękny uśmiech gościł na Twoich ustach o wiele częściej.- jego słowa brzmiały tak żarliwie, jakby zależało od tego jego życie.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Rzuciłam tylko skromne "dzięki ". Przyszła młoda służka ze srebrną tacą w dłoni. Podała nam pięknie wykonane filiżanki z parującą zawartością. Wzięłam mały łyk i delektowałam się lekko gorzkawym smakiem naparu. Czułam jak ciepło rozpływa się po moim ciele, centymetr po centymetrze.
Zauważyłam, że książe przygląda mi się z zaciekawieniem.
A może czyta moje rozszalałe po ostatnich dniach myśli? Jestem pewna, że w mojej głowie panuje istny chaos.
    Po oparzeniu języka jakieś dziesięć razy, dopiłam herbatę i odstawiłam filiżankę na dębowy stolik.
-Skąd Książe wiedziałeś o tym dworku? Nie będę kłamać, w okolicy nie ma żadnych wiosek czy choćby zabudowań.- zadałam pytanie, które dłuższą chwilę mnie nurtowało.
-Pani Ursula była moją nianią, gdy dorosłem, nakazałem przekazać w jej posiadanie ten dworek. Zawsze mi opowiadała, że na stare lata chciałaby mieć coś swojego, z dala od zgiełku ludzi. Więc pomogłem jej spełnić to marzenie. Chciałem się jej odwdzięczyć za te lata troski i nauki.- wzruszył ramionami, jakby to co dla niej uczynił, wcale nie odmieniło jej życia.
-To bardzo wspaniałomyślne z Twojej strony, Wasza Wysokość.- popatrzyłam na niego z nutką podziwu.
-Rose, proszę, mów mi po imieniu.-
-Ciężko jest zwracać się do Ciebie tak bezpośrednio, ale obiecuję się postarać.-  w komicznym geście, przyłożyłam dłoń do serca dając słowo.
Usłyszałam chrząknięcie w drzwiach.
-Pokój już czeka-oznajmiła Fiora i pognała spowrotem na korytarz.
Wstałam, poprawiłam pomiętą do granic możliwości suknię i ukłoniłam się, życząc dobrej nocy, mężczyźnie, którego zesłał mi los.

Korona We MgleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz