Rozdział 13

28 2 2
                                    

      Obudziły mnie krzątające się po pokoju służki, jedną z nich była Fiora, a drugiej nie znałam. Przetarłam oczy, jeszcze nie do końca rozbudzona i przeciągnęłam się, słysząc tu i tam strzelające kości. Spałam jak dziecko, spokojnie i bez koszmarów. Rozejrzałam się po mojej komnacie. Była ogromna i piękna. Dwa wielkie i łukowate okna rozjaśniały całą przestrzeń. Ściany w kolorze beżu były tu i tam ozdobione pięknymi obrazami widoczków i zwierząt. Meble były na pewno drogie i misternie wyrzeźbione jakąś fachową ręką. Na podłodze leżały puchate dywany, które w pierwszej chwili miałam ochote pomiziać. Zaśmiałam się pod nosem na ten pomysł. Zsunęłam się z mojego niesamowicie wygodnego łoża i podeszłam do lustra.
-Dzień dobry dziewczęta, mam nadzieję, że wieczór wam się uda... - przerwałam widząc w odbiciu moją postać. Wyglądałam jak nieboskie stworzenie. Oczy podkrążone, włosy w okrurnym nieładzie i odbity materiał poduszki na policzku. Westchnęłam na ten obraz.
-Proszę się nie martwić panienko. Zaraz doprowadzimy wszystko do ładu- uśmiechnęła się nieznajoma.
-Byłabym wdzięczna. Nigdy w życiu tak smacznie nie spałam, a widząc to co widzę, nie był to najlepszy pomysł, by okupować łóżko tyle czasu. Przepraszam, jak masz na imię? -zapytałam z ciekawości.
-Diane, moja Pani- ukłoniła się, po czym zabrała się za doprowadzanie moich loków do ładu. Fiora uwijała się z pościelą i szykowaniem mojego stroju. Wygrzebała z szafy piękną, rozkloszowaną suknię w kolorze fiołków. Drobne kryształki, umocowane w gorsecie, iskrzyły się wszystkimi kolorami tęczy. Zaniemówiłam na ten widok, po raz kolejny nie wierząc, że takie cuda są moje. Ciągle uważam, że mój przydział szczęścia na to życie juz sie wyczerpuje, a jednak los mnie zaskakuje.
-Pozwoli panienka, że jedynie rozczeszę panienki włosy i je tak zostawię, bez spinania?- zapytała Diane, spoglądając w moje odbicie.
-Oczywiście, ale proszę, mówcie mi Rose- zwróciłam się do służek pogodnie. Początkowo widziałam, że nie chcą się zgodzić, jednak po krótkiej dyskusji, kiwnęły niepewnie głowami. Wiele lat starałam się wyprosić na Fiorze, by nie zwracała się do mnie formalnie. W końcu błagania przyniosły skutki.
Musiałam iść za Fiorą, by nie zgubić się w obszernych, pałacowych korytarzach. Burczenie mojego brzucha, pewnie było słychać na każdej kondygnacji tego pałacu, albo i dalej. Diane, opowiadała o mijających przez nas pomieszczeniach. Zapamiętałam, że po drodze do jadalni znajduje się mała biblioteka, pokój karciany, czymkolwiek był i bawialnia dworska. Śmiałam się z dziewczętami, jak zabawnie to wszystko brzmi i robiłyśmy sobie z tego wszystkiego lekkie żarty. Diane, która mimo napadów śmiechu, starała się nam jakoś wyjaśnić przeznaczenia tych pomieszczeń, zarażała się naszymi salwami śmiechu.
Nagle zza zakrętu najpierw ujrzeliśmy wychodzącego strażnika, a za nim, ubranego w biało-czarny mundur Księcia. Nie słyszeliśmy ich kroków, zapewne przez hałas jaki tworzyłyśmy. Zrobiło mi się głupio za tak niegrzeczne zachowanie. Opuściłam głowę, przysłaniając twarz opadającymi lokami, dziękując w myślach Diane za rozpuszczenie moich włosów. Oblana rumieńcem wstydu ukłoniłam się , co też poczyniły moje towarzyszki.
Nate jedynie się zaśmiał i poczułam na policzku ciepły dotyk jego dłoni.
-Moja piękna, cieszę się, że humor ci dopisuje od samego rana-
-Przepraszam najmocniej, nie powinnyśmy być tak głośne i niekulturalne.
-Nie masz kompletnie za co przepraszać, a już na pewno nie za radość. Jesteś może głodna? Śniadanie czeka.-
Jak na złość moje kiszki zagrały marsza. Pokiwałam głową i ruszyliśmy do wielkich schodów.
Sala jadalniana była dzisiaj skromniej udekorowana i na szczęście jedzenia też było mniej. Książe odsunął dla mnie krzesło i usiadł obok. Przed nim na stole piętrzyły się teczki i dokumenty.
Fiora chciała mi podać półmiski z potrawami, jednak chciałam to zrobić sama. Nałożyłam sobie na talerz przeróżnych owoców, chwyciłam z koszyczka jeszcze ciepłą bułkę i posmarowałam masłem. Wszystko tutaj bylo tak wyśmienite, że z moich ust wyrwał się cichutki dźwięk zachwytu. Czy mogłam być jeszcze bardziej nieokrzesana?
-Rose, nie przejmuj się niczym, naprawdę. To jest teraz też twój dom i chcę byś się czuła w nim swobodnie. -Nate dotknął mojego ramienia. Spojrzałam na niego i ujrzałam jego niesamowicie przystojną twarz.
-Więc jestem dla ciebie przystojny? Pochlebia mi to. - uśmiechnął się, zadowolony z mojej uwagi, a na jego policzku pojawił się ten przeklęty dołeczek, który sprawiał, że jego twarz była najpiękniejsza. Zamknij się! On to wszystko słyszy. Zaczęłam w myślach nucić tylko mi znaną melodię.
-Och kwiatuszku, co mam zrobić byś się mnie tak nie krępowała? -zapytał pomiędzy kęsami, biorąc w dłoń jakąś grubą teczkę. - wybacz, ale muszę przejrzeć sprawozdania z granic królestwa.- zaczął w skupieniu, przeglądać papiery, a ja czując się całkowicie bezużytecznie, chciałam się do czegoś przydać.
-Może mogę ci jakoś pomóc? Może niekoniecznie w kwestiach militarnych, ale jestem pewna, że jakieś obowiązki mogłabym ściągnąć z twoich barków.
-Jesteś cudowna, wiesz o tym? Nie znam żadnej szlachcianki, która sama z własnej woli zadałaby takie pytanie -spojrzał na mnie z uznaniem w oczach.
-Może dlatego, że nie byłam wychowywana na wielką damę. No więc? Co mogę dla ciebie zrobić mój książe?- przekręciłam się na krześle, by ustawić się twarzą do niego. Wyraz jego twarzy wyrażał czyste zaintrygowanie.
-Wiesz, jeśli miałabyś chwilkę, to może mogłabyś coś dla mnie zrobić
-Cokolwiek chcesz- dopiero, gdy wypowiedziałam te słowa, zdałam sobie sprawę jak dwuznacznie one zabrzmiały. Potwierdziło mi to bezczelne szczerzenie się księcia, ale szybko opanował minę. Chrząknął i powiedział:
- Muszę zakupić nowe konie do stajni, dzisiaj przyjeżdża handlarz, ale zostałem pilnie wezwany na komisariat w Vendell, więc się nie rozdwoję. Mogłabyś się zająć sprzedawcą?-
-Oczywiście! To będzie dla mnie zaszczyt.

Nate dał mi wytyczne ilości zwierząt i jakie warunki mają być spełnione przy ich zakupie. Cieszyłam się mogąc mu się jakoś odwdzięczyć za to wszystko co dla mnie zrobił. Po śniadaniu pognałam do pokoju, by przebrać się w coś praktyczniejszego do stajni. Fiora spletła mi włosy i obie wyszłyśmy na spotkanie z handlarzem. Mijając rozwidlenie korytarzy na parterze zobaczyłam kątem oka jakieś postaci. Stanęłam jak wryta rozpoznając osobników i zdając sobie sprawę z tego co robili.

Korona We MgleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz