Podeszłam do młodszego bliźniaka i go przytuliłam za to Shane dołączył się po chwili. Kocham ich z całego serca.
Wyszłam z gabinetu teraz nawet nie wiem czyjego. Podobno to ja od teraz będę zajmowała się organizacją ale gabinet zawsze był najstarszego z nas. Powiadomiłam ochroniarza o zaistniałej sytuacji. Powiedział żebyśmy się tym nie przejmowali i się wszystkim zajmie. Swoją drogą bardzo miły mężczyzna z niego.
Jak byłam już w moim pokoju to położyłam się na łóżku i zasnęłam.
Pov Shane
Siedziałem z moim bliźniakiem w moim pokoju Hailie już spała więc mogliśmy spokojnie porozmawiać
- Tony - zacząłem - myślę że Hailie nie jest jeszcze gotowa - oznajmiłem a Tony na mnie spojrzał
- Shane, wiesz że Hailie to nasza ostatnia nadzieja - powiedział z smutkiem w oczach
klątwą zrobi wszystko żeby Hailie jak najbardziej cierpiała prawda? To nie oznacza naszej śmierci tylko tego że będzie myślała że nie żyjemy jeżeli upozorujemy swoją śmierć, a Hailie nic nie będzie wiedziała że żyjemy to będzie cierpieć tak samo a my będziemy mogli ją pilnować - opowiedziałem mu swój plan. Nawet nie widziałem że on aż tak się nie uda
- jest za cwana odkryje nasz plan jak znikniemy w tym samym czasie - odkrył Tony
- no to tylko jeden z nas będzie musi tutaj zostać - powiedziałem
Pov Hailie
Obudziło mnie pukanie w okno zobaczyłam tam blondyna o brązowych oczach. Przeraziłam się chciałam zawołać moich starszych braci. Ale coś kazało mi tego nie robić. Nie wiem czemu ale otworzyłam okno.
- h-hej k-kim jesteś? - zaczęłam się jąkać. Chłopak na oko był w moim wieku.
- jestem Leo. Leo Hardy. Jestem jednym z byłych pomocników twojego najstarszego brata. - oznajmił a ja nadal miałam do niego tysiąc pytań
- dlaczego już byłym? - zadałam jedno z nich
- No bo niestety już nie żyje - odpowiedział
- w sumie to logiczne - powiedziałam - więc po co tu przyszedłeś? - zapytałam po chwili ciszy
- według prawa organizacji pomocnik głowy rodziny. Po śmierci jego szefa jest pomocnikiem osoby odpowiedzialnej za zarządzanie organizacją. - wytłumaczył mi
- a no tak. Księga druga,sto pierwsza strona i czwarty wers. - znałam księgę zasad organizacji na wylot pamiętałam każdą zasadę z czterech ksiąg.
- ło widzę że znasz zasady na pamięć - zaśmiał się - zupełnie jak twoi dwaj najstarsi bracia oni też je znali na pamięć - miałam łzy w oczach na wspomnienie o Willu i Vincentcie - powiedziałem coś nie tak? - zapytał Leo widząc łzy w moich oczach
- nie tylko nadal nie mogę się pogodzić z ich śmiercią - powiedziałam cicho
- przepraszam po prostu nigdy nie miałem bliskiej osoby. Więc nie wiem jak to jest stracić kogoś takiego - powiedział ze smutkiem.
- spokojnie nic się nie stało - powiedziałam
- a więc panno Monet jutro o szesnastej musi pani razem z braćmi się stawić na spotkaniu uczestników organizacji. - powiedział oficjalnym głosem
- Leo, mów do mnie po imieniu. Jesteśmy w podobnym wieku prawda? - zapytałam
- tak jestem starszy od ciebie o rok - powiedział
- oo to fajnie - przyznałam
- to ja już idę - powiedział i chciał wyjść przez mój balkon ale go zatrzymałam
- może wyjdziesz drzwiami - zapytałam a on się cicho zaśmiał ja też
- to już przyzwyczajenie - przyznał - pa
CZYTASZ
w objęciach wilka ~Rodzina Monet~
Werewolfbracia Monet i Hailie są wilkołakami, jednak bracia myślą że Hailie nim nie jest a Hailie myśli że bracia nimi nie są i boi się przyznać bo uznają ją za dziwadło.( Zmieniłam trochę charaktery braci Monet) 112 miejsce z 13,3 tyś w kategorii rodzina (...