5. Kino czy teatr?

172 18 9
                                    

Florence nie mogła zasnąć. Wkurzona na siebie, za to, że zgodziła się na ten chory układ... kasa wydawała się tego warta, nawet w jednostce wojskowej jej tyle nie proponowali, a wtedy już wynagrodzenie przekracza jej najśmielsze wyobrażenie, teraz... dostawała dwa razy tyle za pilnowanie gościa, który, chociaż bić z pewnością potrafił i miał siłę, to jego technika leżała i kwiczała. Wstała. Odzwyczaiła się od porannego wstawania, tym bardziej nie mając ochoty opuszczać łóżka po nie zmrużeniu oczu. Skierowała się do łazienki, biorąc zimny prysznic, związała włosy w ciasną kitkę i wykonała pielęgnację twarzy: żel, krem nawilżający, spf. Założyła czarną koszulę, materiałowe czarne spodnie i przybrała ponury wyraz twarzy. Idealnie. Teraz była gotowa straszyć ludzi. Dom Dark był pusty, cichy, zakurzony odkąd ojciec zmarł, a matka mieszkała na farmie u dziadków. Czuła się jakby była w obcym miejscu, którego już nie wypełniały śmiechy, dźwięki muzyki, śpiewu matki, śmiechu ojca, ciepło ustąpiło zimnu. Światło szarości. Obiecała ojcu, że będzie trzymać się z dala od niebezpieczeństwa, że... nigdy więcej nie zaryzykuje życiem w obronie kogoś. Jednak to było silniejsze, tylko tak potrafiła pogodzić się z jego stratą, tylko doprowadzając ciało do skrajności wysiłku była w stanie zasnąć w nocy, bez smutku, że nie ma go za ścianą obok. Napiła się gorzkiej zielonej herbaty, za półtorej godziny powinna wyjechać, jeśli chciała zdążyć. Uroki mieszkania w najbardziej zatłoczonym mieście, pewnie, gdyby to była odległość na jakiejś wiosce, byłaby u swojego pracodawcy w pół godziny. Zjadła na szybko owsiankę z owocami i gotowa wyszła. Ferrari 458 Italia zaparkowała w garażu. Auto było piękne, marzeniem na pewno każdego, kto fascynował się mechaniką, już takich nie produkowali. Czuła się, jakby siedziała w zabytku, auto było naprawdę stare, wyprodukowane w 2014 roku, zastanawiała się, kim byli poprzedni właściciele, zapewne gwiazdorzy, a teraz ona miała okazję dotykać skóry i luksusu auta. Odpaliła silnik i ruszyła, nie powie, stresowała się, bo nawet gdyby sprzedała wszystkie swoje narządy, dalej nie byłoby jej stać na to auto. Spojrzała na telefon, który dzwonił, włączyła głośno mówiący.

— Jadę.

— Cieszy mnie to, a co wolisz? Kino, czy teatr?

— Teatr.

— Świetnie więc będziemy dziś szli do Kina. Dasz radę bronić mnie w ciemnościach?

Zapytał złośliwie Leopold. Wywróciła oczami.

— Tak samo, jak ty dałeś radę mnie pokonać.

— Czekam.

Usłyszała jego śmiech i koniec połączenia. Zacisnęła dłonie na kierownicy, kalkulując czy może jednak nie wjechać czerwonym, pojazdem w słup. Roztrzaskana czaszka i stłuczone żebra wydawały się lepszą wizją niż opieka nad tym oszołomem.

 ⭐ ⭐ ⭐ 

Aria, Louis i Kate stali na podjeździe, rozmawiali luźno o imprezie, a przynajmniej o części sprzed wypadku, gdzie świetnie się bawili. Głównie mówiła Kate, gestykulując, głośno akcentując i śmiejąc się. Arie rozbolała głowa, Louis ziewnął, Kate nie przestała trajkotać.

— To było takie zabawne! Wiecie, wino lało mi się, aż po dekolt, pachniałam szampanem za tysiące, smakowałam jak milion dolarów, dosłownie. Szkoda, że was przy tym nie było! Ominęła was najlepsza część.

Aria się skrzywiła i zerknęła krzywo na narzeczoną brata.

— W sensie... Przykro mi, ale koniec końców jesteś cały! Wiedziałam, że będzie dobrze, nie ma co się martwić na zapas.

Jak Aria uwielbiała dziewczynę, tak teraz miała ochotę jej przywalić. Louis wykrwawiał się, gdyby nie obca osoba, to prawdopodobnie cała trójka byłaby martwa, a ta opowiada, jak to świetnie się bawiła, marnując szampana ze swoimi klonami. Aria zacisnęła szczękę, próbując tego nie komentować w głupi sposób, świadoma tego, że Kate jest taką osobą: żyjącą dniem. Nawet gdyby miała zawalić się na nią fala tsunami, pewnie z jej twarzy nie zniknąłby uśmiech, Aria to rozumiała, a jednocześnie, chyba była gdzieś jakaś granica, współczucia?

— No i dzwonię do Leo i on nie odbiera, myślałam, że znów gdzieś leży pijany w krzakach, żadna nowość, ale to, że żadne z was nie odebrało było już niepokojące. Nie odebrać, ode mnie? Skandal. Żartuję. Przykro mi Lu, ale powiem Ci, po wyjściu ze szpitala wyglądasz przystojniej...

Czy ona ma wyłącznik? Uratowała ich otwierająca się brama i wjeżdżające czerwone auto. Blondynka w końcu zamilkła, na długie pięć sekund.

— Czy to nie auto Leo? Czemu prowadzi je czarnowłosa jędza?

— Ta jędza jest jego ochroniarką, lepiej tak o niej nie mów, bo skopie ci tyłek.

Aria uśmiechnęła się, to była całkiem ciekawa wizja. Florence wyszła z auta, skinęła na nich głową i udała się do rezydencji. Zatrzymała się wpół kroku na schodach, gdy otworzyły się drzwi, przez które wybiegł Leo.

— Gwiazda przybywa, wybaczcie, że musieliście czekać.

Pochylił się w stronę Kate, całując namiętnie w usta.

— Zaraz zwymiotuję.

Usłyszała Aria przy uchu. Florence uśmiechnęła się krzywo do niej.

— Jedziecie jednym autem z ochroniarzem?

— Nie. Jadę sama, nie lubię, gdy coś mnie rozprasza, gdy jestem w pracy. Wolę być skupiona na otoczeniu, a nie rozmowach.

Aria przytaknęła. Leo z Kate automatycznie kierowali się do ferrari, ale wtedy drogę zastąpiła im Florence, siostra żałowała, że nie ma popcornu. Nagle oglądanie ich trójki wydawało się ciekawą komedią.

— Jestem właścicielką tego auta przez miesiąc. Musisz wybrać inny pojazd, który najpierw sprawdzę. A także daj mi swój telefon.

 Wyciągnęła dłoń w stronę mężczyzny. Zmarszczył brwi i wysunął podbródek do przodu w bojowym geście.

— Niby po co? Chcesz mi założyć ochronę rodzicielską? — zakpił.

— Jeśli uznam to za potrzebne do ochrony Ciebie i zapewnienia bezpieczeństwa, to owszem. A teraz bądź grzecznym chłopcem i wykonaj moje rozkazy.

Ociągając się, Leo w końcu podał swoją komórkę. Odblokowuje ekran, Florence pobrała aplikacje z lokalizacją, synchronizując to ze swoim telefonem.

— Z siostrą. Tamtym.

Wskazał na dużego, czarnego SUV-a marki BMW. Dziewczyna bez słowa podeszła do auta latarką świeciła w koła, pod maskę i nawet sprawdziła kierownice i hamulce, to wszystko wydawało się śmieszne, ale po kilku minutach uznała, że wszystko jest w porządku i oddała kluczyki. Aria uznała to za słodkie, że kobieta jest bardziej profesjonalna od jej ochroniarzy, którzy, chociaż pracowali w jej rodzinie od lat, to czasem czuli się zbyt pewnie. Blondynka odpaliła auto i zaśmiała się, gdy Leo naburmuszony siedział z tyłu, niestety Kate nie zagłuszyła nawet muzyka puszczona na wyświetlaczu.

— Kim ona jest? Czemu jakaś jędza go prowadzi? Jakby... nie jestem zazdrosna, ale to chyba przesada nie uważacie? Żeby za każdym z was chodził ochroniarz. To śmieszne.

Kolejne wywrócenie oczami, tym razem u całej trójki.

— Dobrze wiesz, jaka jest nasza rodzina, sytuacja spod klubu mogła się skończyć dużo gorzej, jeżeli tego nie rozumiesz, to nie komentuj — powiedział chłodno Leo.

— Rozumiem, ale co? Może jeszcze będzie spała z tobą, bo coś może ci wyskoczyć spod łóżka — Kate nastroszyła brwi i wyrzuciła wypielęgnowane dłonie w górę sfrustrowana.

— To nie najgorsza opcja — wtrącił Louis.

— Więc się zamieńcie, nie chcę, żeby za moim narzeczonym chodziło jakieś babsko.

— Już to proponowałem...

— Skończcie. Nie będzie żadnej zamiany. A ty Kate się ogarnij. Rozumiem twoje zdenerwowanie, ale nie będę tolerował braku szacunku. Zaakceptuj ją i tyle.

Wszyscy zamarli na ton starszego bliźniaka. To do niego niepodobne przypominał w tej chwili władczego Hermesa, a nie szczeniaczka Leo. Nikt już do końca podróży nie odezwał się słowem. Aria ostatni raz spojrzała na brata, siedział na tylnym siedzeniu zatopiony w myślach, z udręką wypisaną na twarzy, Kate trzymała dłoń na jego, ale on nie odwzajemnił uścisku. Wszyscy zaparkowali w prywatnej strefie parkingowej przeznaczonej dla ich członków rodziny, w ich ekskluzywnym centrum handlowym. Nie czekając Aria razem z braćmi i blondynką zaczęli wychodzić z auta, ale wtedy przed nimi stanęła wkurzona Florence. Zgromiła ich wzrokiem, chociaż dziewczyna nie miała pojęcia, co złego uczyniła, chciała się skulić i zapaść pod ziemię.

— Czy wy musicie utrudniać pracę na każdym kroku? Dotyczy się to w szczególności ciebie! Najpierw czekasz na mnie, potem wychodzisz z auta. Jeśli masz problem z wytycznymi, to może załatwię ci kajdanki, przypnę do dłoni i zacznę chodzić za rączkę jak z dzieckiem?

Wskazała palcem osadzającym na klatkę piersiową Leo. Ten, zamiast okazać skruchę, zaśmiał się głośno, nachylił do Florence i wyszeptał coś na jej ucho z kpiącym uśmiechem, dziewczyna nawet nie drgnęła, gdy chwyciła Leo za przód koszulki, Kate pisnęła, reszta zastygła w szoku.

— Myślisz, że twoje bezpieczeństwo to żart? Że chce mi się za tobą chodzić i marnować czas? Że nie mam co w życiu robić tylko pilnować rozpuszczonego dorosłego, który myśli, że świat pada mu do stóp? Ogarnij się, to nie są ćwiczenia ani zabawa w piaskownicy, ktoś próbuje was zabić.

Szarpnęła mocniej ubraniem, a następnie lekko go pchnęła. Aria opuściła jeszcze niżej głowę, Florence miała rację, Louis patrzył w bok, podziwiając farbę na ścianie, w końcu to on zawdzięczał jej życie, nie śmiał się odezwać, ale wtedy o zgrozo odezwała się Kate:

— Bez przesady od razu zabić! Po co taka agresja od razu i wnioski! Nie musisz być już taka negatywnie nastawiona do wszystkiego i nie podoba mi się, jak szarpiesz moim narzeczonym. Nawet ty powinnaś mieć jakieś granice.

Słowo narzeczony podkreśliła. Czarnowłosa popatrzyła na dziewczynę, potem na jej najstarszego bliźniaka.

— Cóż, a jednak od ciebie głupsza jest tylko ona.

Oburzona blondynka chciała coś wtrącić, ale Leo odszedł bez słowa w stronę drzwi, a jego ochroniarka ruszyła za nim, będąc pięć kroków za nim. Pewna siebie, zdecydowana, czujna. Tymczasem ochroniarz Arii ziewnął i przetarł oczy, lekko zgarbiony, wyglądał jak typ, który piszczy na widok pająka pod prysznicem, ten Louisa prezentował się gorzej niż jej brat, marny, wysoki, szczypior i chociaż wiedziała, że może im zaufać i że są świetnie przeszkoleni, było widać różnice między nimi a kobietą.

Louis szturchnął lekko Arię, uśmiechnęli się do siebie lekko, mając wyrzuty sumienia za swoją bezmyślność. Jakby tu na podziemnym parkingu dotarło do nich, że nikt nie robi im na złość, tylko naprawdę ktoś im zagraża.

 ✨ ✨ ✨

#odłamkiciemności


Cześć, Diabełki! 
Będzie mi miło jak zostawicie coś po sobie 🌠 
pozdrawiam i ściskam 🥰

Odłamki Ciemności  ✭ ZAKOŃCZONA TOM 1  ✭Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz