Leo wpatrywał się od godziny w ekran i migający kursor.
Śmiech ochroniarki dźwięczał i wibrował w jego klatce piersiowej, uwięziony między żebrami jak dziki, schwytany w niewolę ptak. Och tak bardzo chciał się uwolnić... rozprostować skrzydła, znów wzlecieć ku pięknemu błękitnemu niebu. Zaraz zwariuje... jeszcze wczoraj w objęciach miał swoją narzeczoną, szeptał jej, że ją kocha, ale czuł, że to nie miłość, tylko chore przywiązanie.
Coraz więcej wad zauważał w Kate, coraz większy potencjał miała Florence, ale ludzie w jego życiu to nie są jajka na targu, by mógł w nich przebierać i się nimi targować. Obiecywał coś Kate, ale im dłużej ignoruje to, co jest między nim, a Florence, tym bardziej wychodzi z siebie. Pamiętał, jak jego matka opowiadała mu o miłości... zawsze trzymała jego dłoń, głaskała kolistym ruchem i...
,, Synu są dwa rodzaje zakochania: fizyczne i psychiczne. Możesz kochać kogoś fizycznie i może ci się to wydawać właściwe, ale kiedy zakocha się twoja dusza, kiedy twój umysł zacznie krążyć wokół serca tej jednej osoby... żaden związek fizyczny nie będzie w stanie z tym wygrać...." rozbrzmiał tak wyraźnie głos rodzicielki w jego głowie, że miał wrażenie, że siedzi tuż obok niego.
Jęknął sfrustrowany, co on miał do cholery zrobić! Prawie dziś ją pocałował, tak bardzo pragnął ją pocałować, miał wrażenie, że zaraz zerwie się z tego krzesła i rzuci w pogoń, by chwycić jej twarz w dłonie, poczuć gładkość skóry pod opuszkami, musnąć gęste, czarne włosy, wplątać w nie palce i dotknąć tych warg... tych okrutnie śmiejących się dziś warg, zakazanych dla niego. Czuł, jak jego własne płoną żywym ogniem, a jedyne co mogło je ugasić to usta Florence. To było wręcz śmieszne, żałosne, godne politowania, nigdy nie czuł czegoś takiego przy kobiecie, którą prosił o rękę, Kate była po prostu przystanią... Była przystanią, w której zawsze cumował... a Florence była kobietą z latarni... jak w tym przeklętym filmie z kina.
Zamknął laptop i tak nic już dzisiaj nie zrobi. Najpierw kręcił się po części domu przypisanej jemu. Spoglądał z okna na jezioro, gdzieś tam w tle mignęły mu małe posesje sąsiadów. Znów zrobił kółko od swojego gabinetu, po swój pokój, po pokój gier, który sobie tu zbudował, aż skończył, koczując przy oknie, jak osiedlowy monitoring.
Florence wracała z siłowni z jego siostrą, Aria uśmiechała się szeroko i opowiadała o czymś zafascynowana, mocno gestykulując dłońmi i wykrzywiając twarz w różnych mimikach, a Florence szła obok wyprostowana, czujna, słuchała uważnie historii jego siostry i reagowała odpowiednio, tylko mniej entuzjastycznie.
Chodzący posąg, tak piękna, tak dostojna, jakby to ona była Panią tego domu... ten zamek tak bardzo do niej pasował. Wpasowuje się w ściany willi, w jej malowidła, rzeźby, złocenia. Wyglądała jak część pięknego obrazu stworzonego rękoma samego Boga. Znów to poczuł. Gdyby mógł, to by niczym jak Edward Cullen wyskoczył z tego okna i pofrunął do niej, błagając, by zaszczyciła go, chociażby spojrzeniem, zimnych, lodowatych oczu.
Miał dość, oderwał się od okna, zanim go zobaczyła na obsesyjnym wpatrywaniu się. Wszedł do swojej garderoby, przebrał dresowe ubrania w bardziej elegancką, wyjściową wersję. Napisał następnie do pracowników domu, że jedzie do klubu i potrzebuje szofera. A potem... powiadomił o swoim wyjściu Florence. Gdy już szedł, szofer czekał na niego przy zaparkowanym, czarnym aucie, wolałby to sportowe, ale to też nie było takie złe, jego wzrok powędrował do lekko uśmiechającej się Dark. Stała przy jego czerwonym ferrari, ubrana jak zwykle elegancko, a jednocześnie luźno.
Idealny strój do dostojnej restauracji na randkę albo pod klub, by tłuc się z gangsterką. Parsknął na myśl o tym.
— Jedźmy — powiedział tylko.
Podjechali pod klub Victory, dochodziła już dziesiąta i światło latarni tliło się na tle rozpalonego nieba, buchającego pomarańczowymi chmurami. Czekał, aż wysiądzie Florence, nie chcąc jej denerwować, co od razu uczyniła, rozejrzała się po otoczeniu i skinęła głową, dając mu znać, że może wyjść.
— Wiesz, nie musisz być tak spięta — zauważył, gdy przepychali się do baru.
Nie zareagowała, skanowała środowisko wzrokiem, na twarz znów założyła maskę zgrozy. Gotowa byłaby zaatakować, każdego, kto by się tylko zbliżył o krok do Leo. A on... on chciał ją dziś zburzyć, doprowadzić do tego samego szaleństwa, które on czuł przy niej, sprawdzić jej granice.
Jakie granice wyznaczy, gdy mężczyzna zechce je przekroczyć?✨ ✨ ✨
Od jutra robię mały maraton!
Codziennie będę dodawać rozdział!
W godzinach popołudniowych/wieczorowych!
Do zobaczenia, Diabełki! ☄️
#odłamkiciemności
![](https://img.wattpad.com/cover/360682601-288-k622927.jpg)
CZYTASZ
Odłamki Ciemności ✭ ZAKOŃCZONA TOM 1 ✭
RomanceGłówna bohaterka, Florence Dark zmaga się ze stratą najbliższego członka rodziny. Porzuciła stare życie by zaszyć się w cieniu, jednak po niefortunnych wydarzeniach, które łączą ją z rodziną Victorych, Florence musi nauczyć się walczyć nie tylko o...