10. Mój mały chłopiec...

112 17 0
                                    

Wracali w ciszy, gęstej ciążącej jak mgła.

— Florence — zastanowił się na głos Hermes — może powinnaś zostać u nas? Jeżdżenie w tę i z powrotem zajmuje ci sporo czasu, a dodatkowa zaufana osoba na terenie bardzo nam się przyda.

Dziewczyna zmarszczyła swoje brwi, zastanawiał się, jak tak krucha na pozór osoba, musi znosić taki ciężar i odpowiedzialność, widział w niej swoją siostrę, która bała się zabić małego pajączka, co dopiero dorosłego człowiek. Widział jednak jej papiery, słyszał historię o jej akcjach i bez mrugnięcia okiem powierzyłby jej własne życie. Chociaż wydawała się zimna i posępna jak on sam, było w niej tyle komfortowego ciepła, a przede wszystkim szczerości.

— Dobrze, chciałabym jednak zabrać swoje rzeczy z domu i tak jak mówiłam, załatwię nam kilka wtyczek. Przyjechałabym wieczorem.

— Oczywiście.

Ares obok westchnął.

— Co, jeśli naprawdę to on zabił rodziców?

— To plus dla nas, ma nie tylko nas przeciwko sobie, ale też i całą organizację.

— A raczej pół stanów — wtrąciła Florence. — Władze również go nie lubią, pracuje z samymi kryminalistami, zabójcami... typami spod ciemnej latarni.

Bracia przytaknęli. Organizacja miała wiele władzy, więcej niż taki prezydent miasta czy policja, ale nie działała niezgodnie z morałami. Przynajmniej dopóki ktoś nie nadepnął im na piętę. Samego Hermesa brzydziło przelewanie krwi i morderstwa. Miał na głowie ważniejsze projekty, sprawy i przedsięwzięcia od zajmowania się jakimś psychopatycznym bossem narkotykowym.

Jednak groził on jego rodzinie, a rodzina jest najważniejsza.

— Florence wysłać kogoś z tobą po twoje rzeczy? — zapytał serdecznie Ares.

— Nie będę zabierać ich wiele, dziękuję, nie ma takiej potrzeby.

— Może jak w wolnej chwili będziesz się nudzić, to nauczysz naszą siostrę samoobrony? Z kobietą będzie się jej lepiej trenować niż braćmi.

— Jasne.

 ⭐ ⭐ ⭐

Anna siedziała zamyślona nad laptopem, gdy Hermes zaszedł ją od tyłu i złożył pocałunek na szyi. Brunetka uśmiechnęła się, a ten uśmiech roztopił odrobinę bryłę lodową jego serca, za każdym razem, gdy spoglądał na nią, czuł to samo, jak wtedy gdy ją poznał. Nieśmiała, rumieniąca się, wycofana... Już wtedy zaczęła się pisać ich historia miłosna.

— Jak sprawy?

Wzruszył ramionami, przyciągnął drugie krzesło, usiadł i zaczął jej kosmyki włosów nawijać na własne palce.

— Średnio. Prosiłbym cię, żebyś na siebie uważała, gdy wychodzisz na zewnątrz. Sprawa jest poważniejsza, niż zakładaliśmy.

Westchnął zawsze przez wszystkich uważany za głaz, którego nic nie jest w stanie ruszyć, a on też jak każdy się kruszył i pękał. Uśmiech Anny podnosił go na duchu i wzmacniał, była dla niego jak kolumna, jak ściana dzięki, której się nie zawalił.

— Zawsze jestem ostrożna.

A potem odsunęła się, by wejść mu na kolana i przytulić do szytego na miarę garnituru. Jak to jest? Że jedna osoba może okazać się domem, schronieniem, bezpieczną przystanią? Dla niektórych warto skończyć w ogień. Mógłby spłonąć dla własnej rodziny żywcem, jeżeli to miałoby ją uchronić przed bólem. Było w nim tyle mroku, którego czasem sam się przerażał, a teraz w jego ramionach tkwiła najcenniejsza osoba. Jego osobisty złoty grał.

Anna dotykała twarzy Hermesa, badała opuszkami palców każdy por, zmarszczkę, bliznę, zrogowacenie.

Dotyk pełen miłości.

— Mój mały chłopiec — pocałowała czoło narzeczonego. — Kocham cię ponad wszystko.

Uśmiechnął się rozczulony.

— Ponad wszystko i jeszcze więcej — odszepnął.

A potem złączył ich usta w pocałunku.

Pełnym trosk, czułości i nadziei. Kimkolwiek jest Hector Hell, trafi do piekła za samą myśl, że może podnieść broń zwróconą w ich stronę.

 ✨ ✨ ✨

Cześć, Diabełki! 
Życzę Wam miłego weekendu 🥰
#odłamkiciemności

Odłamki Ciemności  ✭ ZAKOŃCZONA TOM 1  ✭Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz