Mrok jest w każdym z nas, krąży po naszej duszy, wżera się w nasze kości, jak kwas trawiąc i niszcząc wszystko, co dobre.
Rozcieram krew na dłoniach, chwytam koszmar i rozgniatam go.
Jestem otchłanią.
Jestem ciemnością, która zawsze dąży do zwycięstwa.
Nie obracaj się za siebie, czujesz mój oddech na karku?
Sekunda... zaraz przyjdzie pora na ciebie, a teraz patrz, jak pochłaniam wszystko, na czym ci zależy.
Chciałeś ciemności, prawdziwa zagłada nadchodzi: zastanę nią ja.
Twoja osobista, prywatna śmierć, mam nadzieję, że lubisz smutne zakończenia, bo nigdy nie zasługiwałeś na happy end, tylko na samo end.
Przedzieram się przez kolejne warstwy budownictwa. Kolejna osoba pada u moich stóp.
Jestem maszyną nie do zatrzymania. Chwytam diabła za gardło, duszę, tnę, klnę, zabijam; zabijam, jakbym tańczyła na sali pełnej męskich, zbudowanych sylwetek, masy upadają, a ja wznoszę się ponad nie.
Karmię się przerażeniem na ich twarzach, krzykiem z ich gardeł, bólem ziejącym z ich oczu.
Zniszczę wszystko na mojej drodze.— Mamo idę do ciebie — szczoteczkę jak mantrę, gdy znów ktoś wyciąga broń ku mnie, ale ja jestem szybsza.
Jestem zwinniejsza, aż dopadam do ostatniego piętra, aż stoję przed bramą do samego piekła.
Królowa przybyła, wyważam materiał kopnięciem. Za mną słychać pojękiwanie, uśmiecham się niemal z lubieżnością, przede mną siedzi sam winowajca zamieszania.Uśmiecha się szeroko, jakby brał udział w komedii romantycznej, jego oczy wpatrują się w moją twarz, przybiera niepozornie wyluzowaną pozycję, opierając się ciałem o krzesło, w jednej dłoni trzyma szklankę whisky z lodem.
— Gdzie ona jest? — pytam ostro.
Śmieje się, jakbym opowiadała żart.
Śmiej się, śmiej, kochanie, jeszcze chwila, a zdejmę ci ten uśmiech z twarzy.
Ręką z naczyniem wskazuje lewą stronę pomieszczenia. Zamieram, wchodząc głębiej.
Moja matka siedzi na skórzanej, brązowej kanapie, a w głowę celuje jej barczysty, łysy mężczyzna. Oczy rodzicielki wypełnione są pustym strachem.
Uśmiecham się do niej z trudem.
— Mamo... zaraz będziemy wolne.
Gardłowy śmiech Hectora znów wypełnia pokój.
— Nie takie zaraz. Życie za życie droga Florence.
Odwracam się ku niemu i robię coś, czego dawno nie robiłam.
Śmieje się, głośno, przez przypomnę, aż łzy napływają mi do oczu. Wycieram je dłonią, w której trzymam broń.
— Hectorze. To ty odebrałeś życie swojej córce — mówię miękko — ty kazałeś jej iść tą drogą, bawić się w zemsty, grozić Victorym. Ty ją zabiłeś. Owszem — ruszam na przód, kątem oka obserwując łysego — ja pociągnęłam za spust, ale jako ojciec zrobiłeś coś o wiele gorszego.
Staję po drugiej stronie szerokiego blatu biurka. Pochylam się ku niemu, ręce krzyżując na plecach, widzę, jak dyskretnie przełyka ślinę.
— Nie ochroniłeś jej. Posłużyłeś się nią jak tarczą, która miała odpierać od ciebie wszystkie zarzuty. Kryłeś się za jej plecami, gdy ona przyjmowała na siebie cios. Chcesz komuś odebrać życie? Odbierz je sobie. Spójrz śmierci prosto w twarz za odebranie życia swojej ukochanej córeczce — kończę.

CZYTASZ
Odłamki Ciemności ✭ ZAKOŃCZONA TOM 1 ✭
RomanceGłówna bohaterka, Florence Dark zmaga się ze stratą najbliższego członka rodziny. Porzuciła stare życie by zaszyć się w cieniu, jednak po niefortunnych wydarzeniach, które łączą ją z rodziną Victorych, Florence musi nauczyć się walczyć nie tylko o...