◍3◍

153 15 4
                                    

Pov: Nicola Zalewski

Udałem się do garderoby Argentyńczyka. Boże. Ile on ma ubrań... Ciekawe, czy zauważyłby jakbym mu zajebał koszulkę? Dobra nie ważne. Złożyłem koszulki, bluzy, dresy, spodenki... I została do ogarnięcia tylko bielizna. Skarpetki, inne skarpetki, gacie. O Japierdole. Ale zajebiste stringi. Ciekawe po co mu one? Chociaż... Chyba nie chce wiedzieć. Nie no żart. Oczywiście że chce.

- Nico!

- CZEGO?

- Weźmiesz schowasz prześcieradło? Tam u góry je połóż.

- Okeeej.

Jako iż nie należę do wysokich osób, wziąłem sobie stołek i na niego wlazłem. Argentyńczyk uchylił drzwi i wszedł do małego pomieszczenia, po czym złapał mnie w talii.

- Co?

- Trzymam cię, bo jeszcze się spierdolisz. Nie chcę mieć takiej dobrej osoby, jak ty na sumieniu.

- Bez przesady. Nie jestem taki dobry.

- Gdyby nie ty, nadal miałbym tu pierdolnik...

- Dobra. Ale puścisz mnie? Bo chcę zejść.

- Oczywiście.

***

- Naprawdę. Nie wiem jak ci się odwdzięcze.

- Nie musisz.

- A co powiesz na lampkę wina?

- Chętnie. Ale dzisiaj?

- A dlaczego nie?

- Nie wiem.

Paulo poszedł do kuchni i otworzył lodówkę. Z niej wyjał butelkę czerwonego wina. Potem z szafki wyciągnął dwa kieliszki.

***

Po kilku łykach zaczęliśmy rozmowę.

- Myślisz, że czemu nie chcieli iść na ten melanż?

- Tego nie wiem. Wiem tylko, że Lukaku się wkurwił, bo był na ławce. A co z resztą? Nie mam pojęcia.

- To było strasznie dziwne.

- No. Która jest w ogóle godzina?

- 20.

- Głodny jestem.

- Ja w sumie też. Zamawiamy pizzę?

- Dobra.

Argentyńczyk wstał i poszedł zamawiać tą pizzę do kuchni, a ja przykryłem się jego kocykiem. Całkiem chłodno tu ma. Jak sprzątaliśmy tak mocno tego nie odczuwałem.

◍Dybala x Zalewski◍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz