◍19◍

107 12 3
                                    

Pov: Paulo Dybala

Paredes wyszedł z terenu mojej posiadłości. Ja pierdole. Już nie wiem co mam robić. Nie chcę z nim zrywać kontaktów... Nawet nie mogę, bo gramy razem w klubie. Usiadłem na kanapie i zacząłem rozmyślać nad wszystkim i niczym.

***

Pojechałem pod szpital. Nicola już stał przed budynkiem. Polak usiadł z przodu obok mnie.

- Jak się czujesz?

- Nawet dobrze.

- Cieszę się.

- A jak tam twoja sytuacja z Paredes'em?

- Weź. Nie chcę o tym myśleć. Daniele ci coś mówił?

- Nic ważnego.

- Nie masz nic przeciwko, jakbym podjechał do sklepu?

- Nieee, a do jakiego?

- Do spożywczego. Mam jedną rzecz do kupienia.

- Okej.

Pov: Nicola Zalewski

Podjechaliśmy pod nieduży sklep, który był po drodze.

- Idziesz ze mną, czy poczekasz?

- Poczekam.

Paulo wyszedł z samochodu. Nie miałem co robić, więc przeglądałem schowki w jego aucie. Nic ciekawego tam nie znalazłem. Po 15 minutach Argentyńczyk wrócił.

- No to jedziemy.

Patrzyłem się przez okno. Odwróciłem się w stronę Dybali dopiero wtedy, gdy zobaczyłem, że jesteśmy pod jego domem.

- Paulo?

- No co? Ktoś musi się tobą zaopiekować.

- Ale ja nie mam niczego złamanego ani nic. Daje radę sam funkcjonować.

- Cicho tam bądź.

Wyszliśmy z jego auta i przenieśliśmy się do domu.

- Widzisz. Jak ja ci nie pomagam w sprzątaniu to masz tu taki syf...

- Jest aż tak źle?

- Tragicznie.

- To ty się połóż. Nie wiem. Włącz sobie telewizję czy coś. Jak jesteś głodny to dam ci coś do jedzenia a ja biorę się za sprzątanie. Specjalnie dla ciebie.

- Ooo. Jak miło.

Patrzyłem na Dybalę. Nie wiedziałem, że moja obecniść dalej mu taką motywację.
_

______________________________________

Średni rozdział, ale był mi tu potrzebny. Następny będzie ciekawszy.

◍Dybala x Zalewski◍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz