◍10◍

139 17 2
                                    

Pov: Nicola Zalewski

Po tym jak się przebrałem, wyszliśmy z Paulo z domu i szliśmy w stronę tego parku. Po drodze, potknąłem się o własne nogi, ale na szczęście, Paulo mnie złapał. Jak się cieszę, że on ma taki dobry refleks.

- Nicola? Usiądźemy tu sobie?

- Okej.

Patrzyliśmy się na wiewiórkę, która wspinała się na drzewo. Potem na małe dziecko, co się wyjebało i wpadło do kałuży. Nie mogłem powstrzymać śmiechu. Potem spojrzałem na Paulo. Widzę, że on też sobie nie radzi z wewnętrznymi emocjami.

Wstaliśmy i spacerowaliśmy dalej. Wbrew pozorom, mimo świecącego słońca, wcale nie było, aż tak ciepło. Zaczynało wiać. Mogłem jednak wziąć bluzę. Paulo objął mnie ręką i szliśmy dalej. No kurwa mi jest zimno, a on ma na sobie bluzę. Chuj. A mówił, że będzie mi ciepło. Ale już nie będę narzekał.

- Co ty się tak trzęsiesz? Zimno ci?

- Wyobraź sobie, że tak. Następnym razem nie będę cię słuchał.

- Ale ogólnie, czy w kwestiach pogody?

- Nie wiem. Przemyśle to.

Paulo zatrzymał się i zdjął z sobie bluzę i nałożył mi ją na ramiona.

- Cieplej?

- O wiele. No nie...

- Co się stało?

- Widzisz?

- Nie.

- Spójrz tam.

- Nic nie widzę.

- No tam.

- Przecież, tam, nic nie ma.

- Ślepy jesteś?

- No, nie wiem o co ci chodzi.

- Paredes tam stoi i się na nas patrzy.

- Aaa. Teraz widzę. No rzeczywiście Wiesz, może zawróćmy bo wygląda jakby miał wyjąć nóż i nas zadźgać.

- Też mi się tak wydaje.

- Nico, a możemy iść do ciebie? Bo... Wolałbym, aby Leandro nie wbijał mi dzisiaj do mieszkania.

- Spoko.
_______________________________________

Wstawiam na szybko z korytarzu szkolnego.

◍Dybala x Zalewski◍Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz