Rozdział 12

216 11 5
                                    

Aiden

Siedziałem w szpitalu trzy dni, czułem się winny za to co się stało. Przyjaciele proponowali mi zamianę żebym poszedł do domu i w końcu odpoczął w ciepłym, wygodnym łóżku, ale ja nie chciałem jej opuszczać. Nie chciałem jej zostawić samej. To wszystko jest takie pojebane sam nie rozumiem co się ze mną dzieje, kiedy zobaczyłem ją pierwszy raz na urodzinach, była zupełnie inna.. Powoli zaczynało mi zależeć ale nie mogło tak być, chodzi ciągnęło mnie do niższej od mnie blondynki z pięknymi niebieskimi oczami jak czyste niebo, do uśmiechu który wyglądał tak pięknie.. Wiele nas różni i jeżeli niektóre sprawy wyszły by na światło dzienne to Olivia zgniła by od środka tak jak ja, była by zepsuta, nie spojrzała by mi już więcej w oczy... Wolałem tego uniknąć to dlatego znowu związałem się z Emmą, muszę jak najszybciej zapomnieć o uczuciu do Olivii.

Kiedy Olivia się obudziła poczułem ulgę, chodzi dziewczyna miała wstrząs mózgu to wiedziałem że jest silna i da radę w końcu to Jones, kiedy zobaczyłem ją z Masonem myślałem że wybuchnę, kiedy wiedziałem jak ją dotyka, jak ją całuje... Zastanawiałem się dlaczego mu na to pozwalała? Kiedy dziewczyna mnie spławiła chodziło mi po głowie wypowiedziane przez nią słowa.

'' No dalej leci do swojej dziewczyny''

Wolałem się więcej nie odzywać i po prostu wyszedłem z sali, napisałem do Leo aby przyjechał po dziewczynę bo wiedziałem że dziś dostanie wypis ze szpitala. W drodze do domu dostałem telefon że za dwa dni odbędzie się wyścig, oczywiście potwierdziłem że będę ponieważ ja zawsze wygrywam.. Zawsze , nie było takiego wyścigu którego bym nie wygrał. Nie było nikogo lepszego niż ja. Zdziwiło mnie tylko że Scott organizator nie powiedział z kim będę się ścigał, zawsze dostawiałem takie informacje. Olałem sprawę i w spokoju dojechałem do akademika. Kiedy wszedłem do pokoju zobaczyłem Mie i Darcy, co one kurwa tu robiły?

-O Adien świetnie że w końcu się zjawiłeś w domu.-Powiedziała sarkastycznie Darcy.

-Nie wkurwiaj mnie lepiej kobieto.- Spojrzałem się na dziewczynę, lecz ta spuściła wzrok.

-Typie a ci co?- Zapytał Lucas który siedział koło dziewczyny wziąłem piwo do rąk i usiadłem koło przyjaciół na kanapie.

-Typie, kurwa nie wiem. Jest mi ciężko i tyle.-Mówiłem bardzo stanowczo.

-No mi też by było, zraniłeś moją przyjaciółkę.- odezwała się  ruda dziewczyna.- Więc u mnie też masz przesrane.- Dodała z uśmieszkiem.

-Jeżeli nie znasz prawdy to zamknij japę Mio.- Odezwałem się, dziewczyna spojrzała na mnie krzywo, wiedziałem że są przyjaciółkami od małego ale w przeciwieństwie to ruda wiewiórka wkurwiała mnie bardziej niż Liv.

-Bo co mi kurwa zrobisz?-Zapytała wstając z miejsca.

-Wejdę w ciebie.-Powiedziałem sarkastycznie, każdy zaczął się śmiać.

-Ty jebany..-Nie dokończyła bo przybliżyłem dłoni do jej ust aby się zamknęła.

-Nie martw, też tego nie chcę nawet bardziej niż ty... Nie lecę na takie.- Powiedziałem na co dziewczyna pokazała mi  środkowego palca. I wtedy do pomieszczenia weszła ona.. Mój Ange (tłum. Aniołek) wraz z Leo. Ruda rzuciła się na Olivię jak jakaś psychopatka, dziewczyna zarumieniła się, lecz widziałem ten ból w oczach jak na mnie zerkała... Przepraszam.

(...) Tak bardzo chciałem to powiedzieć, ale nie umiałem bo ja nie mogę a raczej nie umiem kochać, przepraszać, ufać, opiekować.. Nie nauczono mnie.


Wyczekujcie kolejnego rozdziału bo tam przeniesiemy się troszkę w czasie aby bardziej poznać Aidena.... Do zobaczenia !!

Nadzieja na lepsze jutroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz