- Zobaczcie to Aslan!- krzyknęła Łucja więc wszyscy spojrzeliśmy w jej kierunku, ale wielkiego magicznego Lwa nigdzie nie było.
- nadal go widać?- spytał ironicznie Zuchon
- on.. przecież tu był, kazał mi iść za nim!- upierała się brunetka.- słuchaj nie pójdę w przepaść za kimś kto nie istnieje.- odparł karzeł kierując się zpowrotem w las. Zatrzymał go jednak głos Edmunda.
- Wiecie.. ja już raz Łucji nie uwierzyłem i wyszedłem wtedy na niezłego kretyna- okej trzeba przyznać że to było urocze. trochę urocze. minimalnie.
- to czemu ja go nie widziałem? - spytał lekko już zbulwersowany Piotrek
- bo akurat nie patrzyłeś!-
Po krótkiej jednak dość agresywnej wymianie zdań ruszyliśmy dalej. Biedna Łucja była bardzo przybita tym że prawie nikt jej nie wierzył. Tylko ja i Edmund stanęliśmy po jej stronie- hej- wspomniany przez chwilą chłopak przystanął na chwile aby następnie iść równio ze mną
- No i czego ty znowu chcesz? - spytałam uśmiechając się sarkastycznie i próbując przyspieszyć ale brunet nie dawał mi spokoju.- wiesz że skoro telmarowie najechali Narnie to będziemy musieli ją odzyskać? - słysząc to prychnęłam, zastanawiając się czy on naprawde myślał, że nie byłam tego świadoma.
- nie mów nawet, serio?
- mówię poważnie, a ty nie umiesz się bronić wiec trzeba będzie cie czegoś nauczyć żebyś na coś się przyda..-
- chwila, skąd wiesz że nie umiem walczyć? - zatrzymałam się gwałtownie zaplatają ręce na klatce piersiowej. Całe szczęście że szliśmy ostatni bo jeszcze bym na kogoś wpadła. Chłopak też się zatrzymał marszcząc brwi.
- przecież jesteś w Narni pierwszy raz więc założyłem że..- znowu nie dałam mu dojść do słowa- ejejej, przecież to że jestem w Narni po raz pierwszy nie oznacza że nie umiem się bronić. W Londynie chodziłam na wiele zajęć ze sztuk walki, między innymi walka na miecze i szermierka. Także umiem nawet więcej niż ci się wydaje. - brunet był najwyraźniej dość mocno zaskoczony. Jego brwi najpierw poleciały w górę a następnie je zmarszczył. Jego oczy zdradzały też że jest zamyślony.
- ale.. po co?- wzruszyłam ramionami. Prawda była taka że nie wiedziałam, tata chciał żebym chodziła na wszystkie możliwe sztuki walki, przynajmniej tak twierdzi moja matka. Do teraz zastanawiam się jaki był tego cel, no ale przynajmniej moge legalnie nawalać się z ludźmi, szukajmy pozytywów.
- weź przyspiesz trochę bo jeśli sie zgubimy to kaplica, wolałabym skoczyć do rzeki niż przebywać z tobą sam na sam dłużej niż dziesięć minut - puściłam mu oczko biegnąc w stronę pozostałych. Z tylu usłyszałam jeszcze prychnięcie chłopaka.
ᥫ᭡
Zaczynało się ściemniać więc postanowiliśmy zatrzymać się na noc na jakiejś polanie. Szykowałam właśnie miejsce do snu gdy podszedł do mnie Piotrek.
- co tam?- spytał kładąc sie obok mnie i układając ręce nad głową.
- nic takiego, a coś sie stało że pytasz?- dobra Rosie, bądź miła do może w nocy nie zadźga cię patykiem.
- nie, po prostu chciałem z tobą pogadać. Teraz jesteś jedną z nas.- uśmiechnęłam sie lekko słysząc to. Moje życie chyba jest bezpieczne.
Położyłam sie podpierając ręką głowę i popatrzyłam w jego stronę.- myślałam że mnie nie lubisz.-
- niee, nie lubię jak ktoś się ze mnie naśmiewa ale tak naprawdę nic do ciebie nie mam. -
CZYTASZ
Well... Maybe i like you// EDMUND PEVENSIE🌷
RomanceGdy pierwszy raz go zobaczyłam miałam ogromną ochotę wydłubać mu oczy, a moja irytacja względem jego osoby nie znała granic. Lecz pewnej można by sądzić że zwykłej nocy poznałam go z innej strony, i od tego momentu wiedziałam że przepadałam. Choć do...