Wstałam gwałtownie oddychając szybko i nierówno. Rozglądałam się po pomieszczeniu gdy powoli docierały do mnie nocne wydarzenia. Na Aslana..
- emm, Rosie wszystko dobrze?- obok mnie pojawiła się Łucja, ja w tym czasie starałam się wyrównać oddech.
- tak, tak ja tylko.. miałam dziwny sen.-
- ale.. ty krwawisz.- spojrzałam na nią z niezrozumieniem. Brunetka wskazała na moją odkrytą nogę, na której znajdowała się zaschnięta już krew.
To oznacza że to nie był sen, to wszystko stało się naprawdę..
- to nic takiego.- zaśmiałam się sztucznie. W rzeczywistości chciało mi się płakać. Z jednej strony byłam wdzięczna za spotkanie z ojcem ale z drugiej cholernie bolał mnie fakt, że więcej go nie zobaczę.
- jak to nic takiego?! Musimy to opatrzeć.-
- nie Łucja, naprawdę..-
- co się dzieje?- do pomieszczenia wszedł Kaspian, a tuż za nim Edmund.
- nic takiego, po prostu..- nie zdołałam dokończyć zdania gdy odezwala się Łucja.
- Rosie krwawi noga, ma spore rozcięcie.- po tych słowach Dwójka brunetów natychmiast znalazła się przy mnie.
- promyczku jak to się stało?- zauważyłam kontem oka jak Edmund zaciska mocno szczękę. Jednak myśli odnoście sprawiedliwego musiały polecieć na dalszy plan, teraz jedyne o czym myślałam to przepowiednia, Aslan i mój ojciec.
- byłam na spacerze, to nic wielkiego. Żyje? Żyje. Nie na się co martwić.- błagałam w myślach aby wszyscy stad poszli. Uwielbiam ich towarzystwo ale muszę to wszystko przemyśleć, w samotności.
- nie wygłupiaj się Rosie, ja to opatrzę.- Edmund podszedł do mnie opuszkami palców przejeżdżając po mojej nodze. dotknął ranę znajdująca się lekko pod kolanem, później jechał w górę dotykając skóry tuż obok rozcięcia. Dojechał do wewnętrznej części uda. Automatycznie zrobiło mi się gorąco a serce zaczęło bić dużo szybciej niż wcześniej.
Wiem, miałam odłożyć Edmunda na dalszy plan ale to nie jest takie proste, gdy ten jeździ mi łapą po nodze.
- nie mam dwóch lat Edmund, przeżyje.- brunet wywrócił oczami na mój tekst ale koniec końców i tak zadbał o moje rozcięcie.
- nie ma za co- wstał puszczając mi oczko.
- zrobiłabym to lepiej.-
- serio Rosie? Serio?-
-nie no już dobra, nie będę taka. Dziękuje mój królu.- na moje słowa na twarzy Sprawiedliwego pojawił się ten jego chytry uśmieszek.
- mogłabyś się tak do mnie zwracać cały czas-
-niedoczekanie.-
- Miraż juz przybył.- Do Komnaty wleciał Piotrek. Wyglądał jakby zaraz miał zemdleć ze stresu. Wstałam i podeszłam do blondyna kładąc mu rękę na ramieniu.
-spokojnie Piotruś, dasz radę. On nie ma z tobą żadnych szans.- uśmiechnął się smutno.
- dziękuje.-
-dobra, dość tego. Musisz się przygotować.- wtrącił się Edmund odciągając mnie lekko.
- a co, zazdrosny?- Łucja poruszała sugestywnie brwiami za co spiorunowałam ją wzrokiem. Teraz jej się wzięło na swatki.
- co, ja.. nie! Po prostu Piotrek ma jeszcze dużo do zrobienia a Rosie po..-
- jasne braciszku, tłumacz się.- szatynka zaśmiała się zeskakując z łóżka.
CZYTASZ
Well... Maybe i like you// EDMUND PEVENSIE🌷
RomanceGdy pierwszy raz go zobaczyłam miałam ogromną ochotę wydłubać mu oczy, a moja irytacja względem jego osoby nie znała granic. Lecz pewnej można by sądzić że zwykłej nocy poznałam go z innej strony, i od tego momentu wiedziałam że przepadałam. Choć do...