Wracałam właśnie do naszej „komnaty" po popołudniowym treningu. Wojna zbliża się wielkimi krokami więc moje codzienne ćwiczenia stały się dużo bardziej intensywne.
Weszłam do środka przebierając się szybko w pierwszą sukienkę która dostała mi się w ręce. Padło na prostą w kolorze malinowym z czerwonymi dodatkami. Włosy spięłam w wysokiego „rozwalającego" się koka. Muszę przyznać że wyszedł dość uroczo. Po całej twarzy porozwalane miałam delikatne blond fale.
Gotowa postanowiłam poszukać Kaspiana żeby z nim porozmawiać. W ostatnim czasie dość mocno się zaprzyjaźniliśmy z czego naprawdę się ciesze. Już miałam wychodzić gdy w drzwiach stanął Edmund blokując mi drogę.- dla kogo się tak wystroiłaś, co?-
- napewno nie dla ciebie.- próbowałam przejść jednak stanął naprzeciwko mnie nie pozwalając wyjść z pomieszczenia. Następnie pochylił się w moją stronę. Był tak blisko że nasze nosy prawie się stykały a ja czułam na sobie jego ciepły oddech. Po moim ciele przeszły przyjemne ciarki a w brzuchu poczułam motylki. Na aslana, co się ze mną dzieje?
- ładnie wyglądasz.- szepnął cicho cały czas utrzymując kontakt wzrokowy. Moje policzki pewnie kolorem przypominały sukienkę którą na sobie miałam. Jeszcze nigdy przy nikim się tak nie czułam. Nie miałam motylków w brzuchu, nie rumieniłam się a moje serce nie zaczynało bić dziesięć razy mocniej gdy tylko usłyszałam czyiś głos. Pierwszy raz doświadczałam tego z Edmundem.
Po chwili poczułam jego rękę na tali, przez co znalazłam się jeszcze bliżej. Chłopak wzrokiem zjechał na moje usta przez co automatycznie przejechałam po nich językiem. Moje serce zaczęło bić cholernie szybko a motylki w brzuchu rozpętały trzecią wojnę światową.
Mój wzrok też zjechał na jego malinowe wargi, i poczułam nagłą potrzebę sprawdzenia czy są tak cudownie miękkie na jakie wyglądają. Dzieliły nas dosłownie minimetry. Jego dłoń na mojej tali wręcz paliła a ja pragnęłam więcej. Nasze usta juz praktycznie się stykały gdy..- Roooosie, jesteś tutaj?- odskoczyłam od Edmunda jak poparzona. Cholera czy ja właśnie..
- o wreszcie! Szukałem cię już wszędzie, idziemy się przej... chwila, przeszkodziłem w czymś? - cały czas czułam na sobie spojrzenie sprawiedliwego jednak robiłam wszystko żeby nie spojrzeć mu w oczy. Cholera, cholera, cholera- co? Nie! Coś ty, my tylko.. ten to wiesz no, rozmawialiśmy o.. mieczach! Tak mieczach.- usłyszałam jak Edmund stojący obok stara się powstrzymać śmiech. Ten idiota zamiast pomóc mi z tego jakoś wybrnąć się śmieje, cudownie. Kaspian widząc rozbawionego bruneta i moją zakłopotaną minę chyba połączył kropki bo zaczął się śmiać
- jaaaaaasne. - następnie wyminął Edmunda chwytając mnie za rękę i ciągnąć w stronę kopca.
- wszystko mi zaraz wyśpiewasz-
- zamknij sie kretynie.- szepnęłam.
Nagle poczułam uścisk na nadgarstku i lekkie pociągnięcie w tył. Wpadłam prosto w tors Edmunda.- Tak?- spytałam podnosząc głowę i odsuwając się lekko.
- przyjdź o zachodzie słońca do dróżki leśnej za kopcem. Będę czekał.- następnie jak gdyby nigdy nic wyminął nas idąc przed kamienny korytarz.
- ekhem, możesz mi to wytłumaczyć?!- usłyszałam obok siebie
- nie gadaj że wam przerwałem! Rosie no powiedz coś bo zaraz zwariuje! -
CZYTASZ
Well... Maybe i like you// EDMUND PEVENSIE🌷
RomanceGdy pierwszy raz go zobaczyłam miałam ogromną ochotę wydłubać mu oczy, a moja irytacja względem jego osoby nie znała granic. Lecz pewnej można by sądzić że zwykłej nocy poznałam go z innej strony, i od tego momentu wiedziałam że przepadałam. Choć do...