Postanowiłam trochę rozejrzeć się po okolicy. Wyszłam z Komnaty kierując się w stronę wyjścia z kopca jednak zatrzymał mnie krzyk Zuzy.
- Piotrek szybko, zobaczcie!- wskazywała na coś znajdującego się w jednym z tuneli. Razem z Kaspianem i resztą rodzeństwa udaliśmy się w tamto miejsce.
Znajdowały się tam postacie wyryte na ścianach, a przyglądając się bliżej można było dostrzec, że jest tam dokładna historia tego jak władcy z przed wieków trafili do Narni po raz pierwszy.
Gdy wszyscy skupieni byli na oglądaniu i komentowaniu rysunków mój wzrok spoczął na tym co wyryte było na ścianie obok.Konkretnie na człowieku, który miał na oko z trzydzieści lat a przynajmniej tak go namalowano. Siedział na koniu a w rękach trzymał tarcze i miecz. Obok niego wyryty był Lew, prawdopodobnie Aslan.
Zastanawiałam się chwile dlaczego postać wydaje mi się znajoma i co takiego ten mężczyzna musiał zrobić że wyryto go i to obok Aslana. Napewno był kimś ważnym.
- naprawdę nie poznajecie tego miejsca?- usłyszałam za sobą. Widząc że wszyscy zmierzają do pomieszczenia znajdującego się na końcu kamiennego korytarza ostatni raz spojrzałam na obraz na ścianie następnie biegnąc w ich stronę.
- czy to..?- usłyszałam głos Łucji wchodząc. Wszyscy stali wokół złamanego na pół kamiennego stołu a ja po chwili zdałam sobie sprawę że to o nim opowiadały mi siostry Pevensie. To na nim zginął Aslan.
Rodzeństwo zaczęło wspominać dawne czasy, opowiadając mi o tym, o czym nie zdążyli wcześniej. Poznałam całą fascynującą historie stołu Aslana.
Spędziliśmy tu sporo czasu, Piotr z Kaspianem i Edmundem zaczęli rozmawiać o stanie wojsk, a królowe siedząc na stole Aslana wspominały o latach spędzonych w dawnej narni.
Ja natomiast stałam pod ścianą rozmyślając o wydarzeniach z ostatniego czasu. Jednak gdy zorientowałam sie że muszę wyglądać dość żałośnie, stwierdziłam że i tak nic tu po mnie i udałam sie do wyjścia.
Usiadłam na trawie przed kopcem oglądając stworzenia przechadzające się po polanie i przygotowujące broń. Chyba nigdy nie przestanie fascynować mnie ich wygląd i zachowanie.
Po chwili zauważyłam kontem oka że ktoś usiadł obok mnie. Zamknęłam oczy wdychając świeże, narnijskie powietrze chcąc jednocześnie pokazać moje zirytowanie tym, że ktoś przerwał mi samotne rozmyślanie.
- czego chcesz, wasza wysokość?-
- wiesz że z tym nazywaniem mnie „wasza wysokość" to był tylko żart? Nie musisz się tak do mnie zwracać zwłaszcza że do innych mówisz po imieniu.-
- nie odpowiedziałeś na pytanie- zignorowałam to co mówił, niezbyt mając ochotę na wykłócanie się o to.
- chciałbym zobaczyć jak walczysz. Twierdzisz że niby jesteś taka dobra a nikomu tego nie pokazałaś. No chyba że się boisz.- mogę się założyć że na jego twarzy widniał jeden z tych jego uśmieszków.
- pewnie, czemu nie. Tylko potem się nie wkurzaj że przegrałeś.-
- chciałabyś- brunet uśmiechnął się a następnie wstał podając mi rękę. Jednak oczywiście moja duma nie pozwoliła jej przyjąć i wstałam sama na co ten przewrócił oczami. Niech się przyzwyczaja, bo prędzej zetnę się łyso, niż przyjmę od niego pomoc.Razem udaliśmy się do miejsca które przeznaczone było do ćwiczeń. Edmund podał mi jeden z mieczy i biorąc kolejny dla siebie ustawił się w poprawnej pozycji.
Zaczęliśmy spokojnie, wymieniając lekkie, delikatne ciosy. Jednak z każdą minutą stawały się one bardziej zawzięte. Muszę przyznać że brunet walczył lepiej niż myślałam i naprawdę musiałam się starać aby nie oberwać mocniej. Co prawda dostałam kilka razy w brzuch i żebra ale ja nie pozostałam gorsza. W końcu po prawdopodobnie kilkunastu minutach udało mi się wybić miecz królowi na tyle mocno że poleciał kilka merów dalej. Edmund zaskoczony uniósł ręce w geście kapitulacji gdy mierzyłam do niego ostrzem.
CZYTASZ
Well... Maybe i like you// EDMUND PEVENSIE🌷
Любовные романыGdy pierwszy raz go zobaczyłam miałam ogromną ochotę wydłubać mu oczy, a moja irytacja względem jego osoby nie znała granic. Lecz pewnej można by sądzić że zwykłej nocy poznałam go z innej strony, i od tego momentu wiedziałam że przepadałam. Choć do...