Początek lipca, 2020
John Charmer nie pamiętał, kiedy ostatni raz był tak zdenerwowany. Jedną rękę trzymał w kieszeni, a palcami drugiej stukał groźnie o blat biurka. Siedzący przed nim młody mężczyzna wydawał się o wiele mniejszy niż zazwyczaj. Wbity w fotel, w którym próbował prawdopodobnie zniknąć, wyciągał głowę do góry, by spojrzeć w oczy górującego przed nim Johna.
- Nie życzę sobie po raz kolejny rozmawiać z panem o tej lub podobnej sprawie! Takiego bałaganu nie było na tej uczelni od lat!
- Panie dyrektorze... - Mężczyzna nachylił się, jakby próbował wstać, kiedy rozbrzmiał dźwięk telefonu. Klapnął ciężko na fotel, ściskając w dłoni komórkę.
- Proszę, niech pan odbierze.
Mężczyzna odebrał telefon i poprowadził krótko rozmowę. Po jej zakończeniu złapał za czarną torbę, opartą o biurko i poderwał się z krzesła.
- Przepraszam, panie dyrektorze, ale muszę wyjść. Znowu jest problem z siecią...
- Dobrze, niech pan idzie. – John wyjął z kieszeni paczkę papierosów. - Poczekam tutaj na pana. Jeszcze nie skończyliśmy rozmowy.
Informatyk wyszedł, a John przeszedł przez pokój. Ominął biurko i porozstawiane na szafkach komputery, po czym skierował się do drzwi, na których widniał napis: wyjście ewakuacyjne. Szarpnął za klamkę. Podmuch uderzył w jego twarz. John zmierzwił ręką włosy i oparł się o framugę. Rozciągała się przed nim zielona polana. Wsunął do ust papierosa, odchylił do tyłu głowę i zaciągnął się mocno, jakby to robił pierwszy raz od bardzo dawna.
- Halo? Czy jest tutaj ktoś?
John wzdrygnął się na dźwięk delikatnego, kobiecego głosu. Zaciekawił go. Był stanowczy, ale przy tym ciepły i pogodny. Zgasił papierosa i wrócił do pokoju. Gdy tylko wyłonił się zza ściany, ujrzał dziewczynę, która aż podskoczyła na jego widok. John zwolnił kroku, a po chwili przystanął. Szmaragdowe oczy patrzyły wprost na niego. Dziewczyna zaciskała usta i oddychała szybko. Jej poirytowane westchnięcia wyraźnie docierały do jego uszu.
Nie znam jej, pomyślał.
- Tak?
- No w końcu! - Dziewczyna położyła ręce na biodrach, wypięła pierś, na której John mimowolnie od razu zawiesił oko, po czym potrząsnęła głową i uśmiechnęła się niczym zwycięzca. - Celowo to robisz, żebym się za tobą uganiała cały dzień?!
- Co proszę?
- Daj spokój! - Pokręciła stanowczo głową na boki, roztrzepując swoje bujne, pokręcone przy końcach, kasztanowe włosy. Pochyliła się i zaczęła szperać w torbie, którą miała przewieszoną przez ramię. - W końcu musiałam osobiście się do ciebie pofatygować! To nawet nie jest śmieszne! Cały dzień wisiałam na telefonie z tobą, a ostatecznie i tak nie obyło się bez spotkania twarzą w twarz! Powiedz, zrobiłeś to specjalnie?
John rozchylił usta, uniósł wysoko brwi i już miał zamiar coś odpowiedzieć, ale nie był w stanie wypowiedzieć żadnego dobrze skonstruowanego zdania. Ogarnęło go zdumienie i uczucie, że to właśnie jemu ktoś przygadał. Jemu - szefowi. Najważniejszej osobie w szkole. Chciał wiedzieć więcej. O tej dziewczynie, o tym co ją sprowadza, kim jest...
Wydał z siebie tylko westchnięcie i słowo na kształt cichego: ale.
Dziewczyna nie czekając na jego odpowiedź, stanowczym krokiem ruszyła w jego stronę, cały czas jedną ręką grzebiąc w torbie, jakby usilnie starała się coś znaleźć. Pomrukiwała pod nosem i wydawała z siebie głośne ostentacyjne westchnięcia.
CZYTASZ
John Charmer: Ona, Trylogia. Tom I (18+)
RomantikJohn Charmer już dawno skończył ze swoim życiem. Zabawy w planowanie nie były dla niego. Brał to, co dawał mu los - bez zadawania zbędnych pytań czy zastanawiania. Liczył się tylko ten dzień. O jutrze nie było nawet mowy. Dopóki nie poznał jej. Hi...