John cisnął drewnianą deskę na powierzchnię tarasu i przeciągnął się, trzymając obie ręce na biodrach, a w ustach ściskając papierosa.
- I to będzie ostatnia!
Finn przeszedł się wzdłuż dziurawej balustrady i zatrzymał się na jednym z jej końców, zerkając niepewnie w stronę Johna.
- Nieźle cię przypiliło. Koniec tygodnia, a ty zamiast w pracy, to remontujesz własny taras.
- Nic nie poradzę. - John podszedł do przyjaciela i oparł się o najwyższą z belek. - Anna spędza tu każdą wolną chwilę i uwielbia się wychylać.
- I znalazłeś czas, by się tym zająć osobiście?
- Musiałem! W końcu to mój dom! - Spojrzał na przyjaciela i uśmiechając się od ucha do ucha, wskazał wzrokiem na oparte o ścianę deski. - Mógłbyś mi tylko pomóc przytrzymać tych kilka desek, kiedy będę je wymieniał.
Finn sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej komórkę.
- Coś czuję, że bez Marka się nie obejdziemy...
- Dzwonisz po niego?!
- Tak.
- Zwariowałeś?! Przecież ja sam to zrobię! Brakowało mi tylko kogoś do pomocy! Te belki trochę ważą!
- Ale ja nie mam na to czasu, John! - Finn rozejrzał się po podłodze, porozrzucanych narzędziach i starych, zużytych deskach. - Ani odpowiedniego ubrania.
- Dam ci jakieś moje ciuchy.
- John, mam dzisiaj zaplanowanych kilka spotkań służbowych. Nie mogę tak jak ty... wziąć sobie wolne kiedy mi się podoba. Jestem prawnikiem. I to w dodatku twoim.
- Tak słyszałem...
- Zresztą, ja nie po to przyjechałem do ciebie.
- A po co przyjechałeś?
- Musimy porozmawiać o napadzie. Kollevor naciska i dłużej nie będzie czekać.
John parsknął śmiechem.
- Jakbym miał mało na głowie!
- John, musimy porozmawiać. A czasu nie zostało wiele. Wiem, że on do ciebie wydzwaniał...
- Złożyłem mu już wyczerpujące zeznania! To czego on, do diabła, jeszcze chce?! Poza tymi jego... idiotycznymi wymysłami?!
- Nie możesz go od tak unikać!
- Ale ja go nie unikam! Jestem zwyczajnie zajęty!
- Przeprowadzka i zajmowanie się dziewczyną, to nie powód by unikać detektywa prowadzącego twoją sprawę! Ustal jakieś... priorytety w końcu!
- Nie mam na to czasu! I poza przeprowadzką i Anną, jest też firma! Nie zapominaj o tym!
- Firma... - Finn zerknął na Johna i roześmiał się, kręcąc głową na boki. - Przecież ty już w ogóle się firmą nie zajmujesz! Wszelkie formalności załatwiam z twoją żoną, bo ciebie nic już nie interesuje!
- Interesuje mnie! Wszystko mnie interesuje!
- Tylko jedno cię interesuje obecnie, John! Ma długie nogi, zgrabny tyłek, krągłości z przodu i burzę kasztanowych włosów!
- No bez takich!
- I nazywa się Anna! Tylko ona cię obchodzi!
- Nawet z nią teraz nie jestem! - John rozłożył bezradnie ręce i chwycił do ręki młotek. Podwadził wystający z balustrady gwóźdź i jednym ruchem wyciągnął go z niej. Przeskoczył do kolejnej deski i od razu wziął się za kolejny. - Myślisz, że nie wolałbym spędzić tych kilku wolnych dni z nią?!
CZYTASZ
John Charmer: Ona, Trylogia. Tom I (18+)
RomanceJohn Charmer już dawno skończył ze swoim życiem. Zabawy w planowanie nie były dla niego. Brał to, co dawał mu los - bez zadawania zbędnych pytań czy zastanawiania. Liczył się tylko ten dzień. O jutrze nie było nawet mowy. Dopóki nie poznał jej. Hi...