Rozdział 57 Cały świat u naszych stóp

70 11 29
                                    

John cisnął drewnianą deskę na powierzchnię tarasu i przeciągnął się, trzymając obie ręce na biodrach, a w ustach ściskając papierosa.

- I to będzie ostatnia!

Finn przeszedł się wzdłuż dziurawej balustrady i zatrzymał się na jednym z jej końców, zerkając niepewnie w stronę Johna.

- Nieźle cię przypiliło. Koniec tygodnia, a ty zamiast w pracy, to remontujesz własny taras.

- Nic nie poradzę. - John podszedł do przyjaciela i oparł się o najwyższą z belek. - Anna spędza tu każdą wolną chwilę i uwielbia się wychylać.

- I znalazłeś czas, by się tym zająć osobiście?

- Musiałem! W końcu to mój dom! - Spojrzał na przyjaciela i uśmiechając się od ucha do ucha, wskazał wzrokiem na oparte o ścianę deski. - Mógłbyś mi tylko pomóc przytrzymać tych kilka desek, kiedy będę je wymieniał.

Finn sięgnął do kieszeni i wyciągnął z niej komórkę.

- Coś czuję, że bez Marka się nie obejdziemy...

- Dzwonisz po niego?!

- Tak.

- Zwariowałeś?! Przecież ja sam to zrobię! Brakowało mi tylko kogoś do pomocy! Te belki trochę ważą!

- Ale ja nie mam na to czasu, John! - Finn rozejrzał się po podłodze, porozrzucanych narzędziach i starych, zużytych deskach. - Ani odpowiedniego ubrania.

- Dam ci jakieś moje ciuchy.

- John, mam dzisiaj zaplanowanych kilka spotkań służbowych. Nie mogę tak jak ty... wziąć sobie wolne kiedy mi się podoba. Jestem prawnikiem. I to w dodatku twoim.

- Tak słyszałem...

- Zresztą, ja nie po to przyjechałem do ciebie.

- A po co przyjechałeś?

- Musimy porozmawiać o napadzie. Kollevor naciska i dłużej nie będzie czekać.

John parsknął śmiechem.

- Jakbym miał mało na głowie!

- John, musimy porozmawiać. A czasu nie zostało wiele. Wiem, że on do ciebie wydzwaniał...

- Złożyłem mu już wyczerpujące zeznania! To czego on, do diabła, jeszcze chce?! Poza tymi jego... idiotycznymi wymysłami?!

- Nie możesz go od tak unikać!

- Ale ja go nie unikam! Jestem zwyczajnie zajęty!

- Przeprowadzka i zajmowanie się dziewczyną, to nie powód by unikać detektywa prowadzącego twoją sprawę! Ustal jakieś... priorytety w końcu!

- Nie mam na to czasu! I poza przeprowadzką i Anną, jest też firma! Nie zapominaj o tym!

- Firma... - Finn zerknął na Johna i roześmiał się, kręcąc głową na boki. - Przecież ty już w ogóle się firmą nie zajmujesz! Wszelkie formalności załatwiam z twoją żoną, bo ciebie nic już nie interesuje!

- Interesuje mnie! Wszystko mnie interesuje!

- Tylko jedno cię interesuje obecnie, John! Ma długie nogi, zgrabny tyłek, krągłości z przodu i burzę kasztanowych włosów!

- No bez takich!

- I nazywa się Anna! Tylko ona cię obchodzi!

- Nawet z nią teraz nie jestem! - John rozłożył bezradnie ręce i chwycił do ręki młotek. Podwadził wystający z balustrady gwóźdź i jednym ruchem wyciągnął go z niej. Przeskoczył do kolejnej deski i od razu wziął się za kolejny. - Myślisz, że nie wolałbym spędzić tych kilku wolnych dni z nią?!

John Charmer: Ona, Trylogia. Tom I (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz