Rozdział 55 Wyznanie Anny

67 10 42
                                    

1

- Jesteś gotowy?

Finn stał oparty o samochód, huśtając na palcu kluczyki. Mark także stał obok niego i w milczeniu popalał papierosa. Dopiero teraz John spostrzegł, że jego włosy są potargane i stoją we wszystkie strony. Kurna, on naprawdę mnie przypomina!, pomyślał John. Jest tylko trochę wyższy i tęższy!

- Odwieziecie mnie? - zapytał.

- A chciałeś wezwać tutaj taksówkę, czy miałeś nadzieję, że gliny cię odwiozą? - odparł Finn, uśmiechając się zaczepnie.

John podszedł do auta Marka i przyjrzał się swojemu odbiciu. Wyglądał nienagannie, jakby to określił Finn. Umyty, przebrany, ogolony i spryskany wodą kolońską. Wyszorował usta dwukrotnie, by pozbyć się cierpkiego smaku. Tak, był gotowy.

- Możemy jechać.

- Dobrze, że panowie z góry pozwolili ci wejść do kwater. Inaczej... twój wygląd mógłby przerazić Annę.

- Zajmowali się biurem. Kwatery były chyba... nienaruszone. Zamek przynajmniej był cały. A wiesz, czy coś zginęło?

- Poza kamerą? - Finn zamyślił się. - Nie, chyba nie. Dokumenty były na miejscu, a reszty nie zdążyłem jeszcze sprawdzić. Nie pozwolili mi. Mam jedynie skontaktować się z bankiem. A ty z Meridith.

- Jak mniemam, Anna nie wie o tobie nieco więcej... Nie wie, że masz żonę?

John spojrzał na Marka i pociągnął papierosa.

- Nie, i nie mówcie jej o tym.

- A kiedy jej powiesz, że jesteś szefem szkoły? - wtrącił Finn.

- Zaraz sama się dowie. Przecież ma ze mną pracować.

- To kim jest ten... detektyw? Skąd go znasz?

- Kollevor? Pamiętasz zajęcia, które prowadziłem w szkołach? Bezpłatny kurs letni dla młodych, przyszłych biznesmenów?

- Oczywiście, że pamiętam. Zachęcałeś ludzi do szkoły i werbowałeś przyszłych kandydatów.

- No to on też tam wtedy był. Prowadził jakieś zajęcia z obrony i bezpieczeństwa... Zagadał do mnie, bo jego córka rozważała moją szkołę.

- I złożyła papiery?

- Jeszcze nie, ale... - John zawahał się. Nie chciał wyjawiać tego, co w zaufaniu powiedział mu Will. - Myślę, że niebawem złoży!

We trójkę zapakowali się do auta i w milczeniu dojechali do domu Johna. Było już widno. I o wiele przyjemniej, niż zeszłej nocy. John od razu spojrzał na okna sypialni. Były uchylone. Anna naprawdę już wstała.

- Tak sobie myślałem, że jeśli to był Ray... - Finn stuknął drzwiami, wyskakując z auta - ...to łatwo można to sprawdzić. Postrzeliłem go w nogę. Był ranny.

- Wiem. Policja ustali, w którym był szpitalu i kiedy go opuścił... Na szkolenie miał jechać dopiero dzisiaj wieczorem. I ciekaw jestem czy pojedzie, czy może jednak... zostanie.

- I co wtedy zrobisz?

- Będę go bacznie obserwował. I sprawdzimy czy kuleje.

- To jest jakaś opcja. Skoro jesteś pewien, że to on.

- Jestem.

- Ok, to sprawdzę go. Dowiem się czegoś o jego rodzinie. Choćby tego, czy nadal ma ojca.

- Świetnie. Ten detektyw też ma go prześwietlić, ale tobie... ufam bardziej.

- John... Przepraszam, że... krzyczałem...

John Charmer: Ona, Trylogia. Tom I (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz